Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
28/08/2020 - 15:50

"W pogodne dni dokucza nam słońce"

1 sierpnia Halina z Wandą, które pod koniec lipca dotarły wspólnie z kolegami do obozu III i plateau między Gaszerbrumem II i III, dalej idą już swoją drogą, to znaczy penetrują we dwie grań Gaszerbrumu III. Mężczyźni z kolei próbują wytyczyć w tym czasie nową drogę na Gaszerbrum II.

Alpiniści zajęci są teraz w górach zakładaniem kolejnych obozów, wytyczaniem do nich tras, bo te stale się zmieniają, gdyż w wyniku ruchów lodowca otwierają się szczeliny nie do przejścia. Do obozów wychodzą na zmianę w różnych składach, zakładają poręczówki, krótko mówiąc — pną się do góry.

„Drogę z bazy do obozów — zależnie od pogody i naszej kondycji — pokonujemy w czasie od czterech do dwunastu godzin — Halina napisze potem o tej drodze przez lodowiec, gdzie nie ma kamieni, tylko są zwały lodu, piętrzące się w seraki, w które co rusz wpadają wspinacze. — Najtrudniej jest we mgle. Gdyby nie trasery, czyli chorągiewki na prętach, nie udałoby się nam odnaleźć drogi. W pogodne dni dokucza nam słońce, przed którym nie chronią ani okulary, ani białe kapelusze, ani też przeciwsłoneczne kremy”.

Halina świetnie się czuje w obozie założonym na wysokości około 6500 metrów, gdzie czeka z kolegami na lepszą pogodę w namiotach typu „T” Turnia II. Według niej dobrze się w nich odpoczywa, zapewniają jaki taki komfort, więc można nabrać sił do ataków szczytowych.

W lipcu, tak jak w czasie całego pobytu wspinaczy w górach, zmienia się pogoda, co utrudnia wejście na szczyt, „na szczęście — jak pisała Halina — okresy pogody trwają również zazwyczaj po kilka dni i można wtedy coś zrobić”.

Alpiniści wspinają się więc, siedzą w bazie i w obozach, czekając na okna pogodowe, czytają książki, bo przed wyprawą umówili się, że każdy bierze po jednej, kłócą się, kochają — na wyprawie tworzy się kilka par — myją się lub nie, i mierzą się z problemami ducha i ciała. „Któryś z kolegów dostał potwornego zatwardzenia — napisze o tym himalaistka i uczestniczka wyprawy Anna Czerwińska. — Pani doktor powiedziała wtedy, że dopóki nie pokaże jej kupy, nie może jeść. No i ten facet chodził biedny po obozie, żeby tę kupę od kogoś… pożyczyć!!!”.

1 sierpnia Halina z Wandą, które pod koniec lipca dotarły wspólnie z kolegami do obozu III i plateau między Gaszerbrumem II i III, dalej idą już swoją drogą, to znaczy penetrują we dwie grań Gaszerbrumu III. Mężczyźni z kolei próbują wytyczyć w tym czasie nową drogę na Gaszerbrum II.

Kobietom nie udaje się jednak wejść na Gaszerbrum III i Halina z Wandą wycofują się do III obozu. Mężczyźni natomiast wchodzą tego dnia nową drogą na szczyt Gaszerbrumu II. „Pierwszy, i to od razu znaczny sukces wyprawy, podnosi nas na duchu, gdyż niestety nasza grań okazała się za trudna — napisze Halina o tej nieudanej próbie wejścia w kobiecym zespole na Gaszerbrum III — skalne uskoki na dole przekreśliły ją jako możliwą drogę wejścia”.

„Grań okazała się nie do przebycia, w każdym razie — nie w ciągu tego dnia — opisze też tę sytuację Wanda. — Nie miałyśmy sprzętu puchowego, więc nie mogłyśmy ważyć się na biwak w takich warunkach. Na stronę chińską spadały prawie pionowe, gładkie i pozbawione śniegu płyty skalne, sama grań spiętrzała się szeregiem skalnych turniczek, trudnych uskoków, których pokonanie nastręczało duże trudności od razu na starcie z przełęczy”.

[...]

Anna Kamińska "Halina. Dziś już nie ma takich kobiet", Wydawnictwo Literackie 2019

Dziękujemy Wydawnictwu Literackiemu za udostepnienie wybranych fragmentów







Dziękujemy za przesłanie błędu