Wspomnienia A. Sejmeja Górszczyka: Maszyny miały nadejść we wrześniu 1939 r.
Położenie gospodarcze wsi, przemysł ludowy
Lata dobrej dla wsi koniunktury dawno minęły, zamknięto rafinerię nafty, sam budżet powiatowy stracił 45 tys. złotych podatku samorządowego, wieś pod względem gospodarczym leżała na obydwie łopatki. Zaczęliśmy szukać nowych źródeł dochodu. Założyliśmy w Łososinie dużą mleczarnię i serownię, propagowaliśmy hodowlę owiec fryzyjskich i karakułów. Była wełna, trzeba ją było zużytkować; wyrabialiśmy samodziały początkowo w Pisarzowej i Łososinie, a później w wielu miejscowościach.
Uruchomiliśmy (Komisja Oświaty Pozaszkolnej ZNP w Limanowej) 19 kursów trykotarskich, na które uczęszczało przeszło 600 dziewcząt i nauczyło się prać, gręplować, prząść, barwić wełnę, robić pończochy, rękawiczki, swetry, szale. Ponieważ powstawały jeszcze gorsze gatunki wełny, zaczęliśmy z odpadków wyrabiać kilimy (w Dobrej) o motywach zdobniczych ludowych, biorąc wzory ze skrzyń w Pisarzowej.
W 1937 – 1938 Koło Młodzieży Ludowej w Pisarzowej dostarczało skarpety i rękawice do 4. Pułku Strzelców Podhalańskich w Cieszynie. Praca ta mogła dostarczyć [zajęcia] i dochodu dla ludności powiatu idącego w dziesiątki tysięcy złotych, gdyby była jednolita przędza. Przy pomocy Krakowskiej Izby Rolniczej miała powstać w Limanowej przędzalnia wełny dla powiatów podgórskich. Ponieważ rozbudowanie tego działu miało być ponoć i moją zasługą, dlatego też obrano mnie dyrektorem tej nowej placówki. Środki mieliśmy, lokal dała Rada Powiatowa, maszyny miały nadejść we wrześniu 1939 r., w listopadzie mieliśmy uruchomić przędzalnię.
Młodzież wiejska ucząca się
Dawniej stosunkowo sporo młodzieży uczęszczało do średnich szkół, zajmując najrozmaitsze stanowiska w administracji, szkolnictwie, rzadziej w wolnych zawodach, najczęściej zaś szła do seminarium duchownego. Po roku 1930 odpływ ten został zatamowany, talentów na wsi marnowało się dużo, taksy administracyjne, najrozmaitsze daniny i wymagania odzieżowo-wycieczkowe, były ponad finansową możność zamożnego chłopa. Przez deklamowane sito przesiewano nie talenty, tylko zamożność rodziców, uniemożliwiając biednym dostęp do oświaty. Z Pisarzowej odpływ ten z tych właśnie względów ustał, nie mogąc gdzie indziej umieściłem trzech uczniów w szkole rolniczej w Łososinie i namówiłem rodziców do posłania trzech dziewcząt do szkoły rolniczej żeńskiej, którą w ostatnich latach w powiecie założono.
O miłości Ojczyzny nie deklamowaliśmy…Wspomnienia Antoniego Sejmeja Górszczyka, opracowanie: Sylwester Rękas, wydawca: Naczelna Dyrekcja Archiwów Państwowych, Archiwum Narodowe w Krakowie, 2019
W cytowanych fragmentach nie uwzględniono przypisów