Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
06/12/2013 - 07:09

Czarujące te nasze góry. Wycieczka w Gorce na Lubań

To miała być wycieczka jak każda inna. Wiadomo, każda wyprawa z Angeliką jest czymś więcej niż zwykłym spędzeniem wolnego czasu. Po ostatnich czterech dniach na szlaku, gdzie pogoda codziennie płatała nam figle, liczyliśmy, że środa 4 grudnia będzie dniem, który wynagrodzi nam wszystkie ostatnie widokowe braki. Po bardzo słonecznej wtorkowej pogodzie, wiedziałem, że następnego dnia może być jeszcze ładniej. Dokładnie przeglądałem różne prognozy pogody. Gdy napisałem do Angeliki, że jedziemy w góry, to ona już wiedziała, że będziemy podziwiać piękno polskich gór na gorczańskim szlaku, z jednego z naszych ulubionych szczytów - z Lubania (1225 m).
Do tej pory podchodziliśmy na szczyt z różnych stron. Tym razem wybraliśmy wyjście na Lubań od tyłu, czyli z Ochotnicy Dolnej. Z tej miejscowości wychodzą dwa szlaki - niebieski i zielony. Pierwszym postanowiliśmy wyjść, a drugim wrócić.
Z Angeliką spotkaliśmy się dopiero w Nowym Sączu. Była godzina 5.45. Szybko przejechaliśmy trasę do Ochotnicy (42 kilometry) i zaparkowaliśmy na parkingu pod kościołem. Jeszcze wstąpiliśmy do sklepu po coś słodkiego do jedzenia i sok.
Weszliśmy na niebieski szlak biegnący początkowo obok kościoła. Idzie się prawie cały czas przez las. Wychodziliśmy wyżej i zaczynało mocniej wiać. Gdy doszliśmy do pierwszego widokowego miejsca, naszym oczom ukazało się pasmo Gorców, Beskidu Wyspowego i zaśnieżona w oddali Babia Góra.
Trasa nie jest wymagająca i wielu osobom może się spodobać. Dopiero męczarnia jest po złączeniu ze szlakiem czerwonym i zielonym. Tutaj zaczyna się końcowy atak na nasz ustalony cel. Jeszcze przed stromym podejściem rozejrzałem się i mówię do najlepszej na świecie podróżniczki.
- To się zdziwisz. Popatrz...
Angelika już wiedziała, o co chodzi. Za drzewami, wyłaniały się majestatyczne Tatry, i trudno było myśleć o czymś innym, niż tylko o tym, żeby jak najszybciej dotrzeć na Lubań. Przecież z tego szczytu można podziwiać fantastyczne krajobrazy. Dotarłem do szczytu jako pierwszy. To, co zobaczyłem... Normalnie mnie zatkało.
Spojrzałem do tyłu. Angeliki jeszcze nie było widać. Wróciłem szybko do niej i kazałem zamknąć oczy. Gdy doprowadziłem ją i je otworzyła, to tak jak ja, była w szoku. Stwierdziliśmy, że pogoda nam wynagrodziła ostatnie wycieczki i to w dwustu procentach.
Dobra... Było fantastycznie... Ci, co wiedzą, co się czuje w takich chwilach nie potrzebują wytłumaczenia, a ci co nie wiedzą jak to jest to muszą tego spróbować. Byliśmy tam chyba ponad godzinę, uwzględniając jeszcze przerwę śniadaniową w bazie pod szczytem.

Przez 20 minut po opuszczeniu szczytu, wracaliśmy taką samą drogą. Potem zmieniliśmy szlak na zielony. Tutaj mieliśmy widoki na Kudłoń (1274 m) i Gorc (1228 m). Odbiliśmy w prawo w stronę Ochotnicy Dolnej. Szybko upłynął nam czas przy stromym zejściu. Po około 50 minutach byliśmy już przy pierwszych gospodarstwach. Dwadzieścia minut musieliśmy jeszcze iść drogą asfaltową, żeby dotrzeć do drogi głównej, a potem nią wrócić do samochodu (2 kilometry od szlaku zielonego). W drodze powrotnej mogliśmy jeszcze podziwiać zachód słońca nad Tatrami z miejscowości Ubiad, niedaleko Nowego Sącza.
Do zobaczenia na szlaku ! http://mynaszlaku.pl

Mateusz Grzegorzek







Dziękujemy za przesłanie błędu