Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
08/05/2019 - 09:15

Dobra książka: Elia Barceló, "Kolor milczenia" (3)

Ekscytująca mieszanka kryminału i sagi rodzinnej, której tragiczna przeszłość i głęboko skrywane sekrety po latach wychodzą na jaw.

Piszę do Ciebie w chwili wyostrzonej jasności umysłu, coraz rzadszej. Do koperty włożę parę stron listów do Ciebie z ostatnich kilku lat. Czasem chciałam opowiedzieć o pewnych sprawach sobie samej (stwierdziłam, że opowiadając, lepiej te rzeczy pamiętam, a nieraz nawet rozumiem), kiedy indziej pisałam po to, żebyś się dowiedziała o czymś, czego nie wiedziałaś, a co może i tak Cię nie obchodzi.

Od dawna nie mam już z Tobą bliskiego kontaktu; stałaś się powoli tym, co nazywają teraz przyjacielem niewidzialnym, rozmówczynią właściwie nieistniejącą, wymyśloną przeze mnie na moje własne potrzeby, bym mogła rozeznać się jasno w pewnych sytuacjach swojego życia i wytłumaczyć Ci sprawy, dla których nigdy nie okazywałaś specjalnego zainteresowania. Może jednak z czasem obudziła się w Tobie ciekawość; jeśli nie, zawsze możesz spalić to pudełko wraz z zawartością i uwolnić się od przeszłości, od której uciekałaś całe życie.

Bo przecież to właśnie robiłaś, prawda? Pędziłaś do przodu, próbując — kto wie, może daremnie — nie patrzeć za siebie. To między innymi zrozumiałam, pisząc dla siebie przez te lata, już jakiś czas temu, kiedy starałam się dociec, co się stało, że tak twardo wszystkich nas odrzuciłaś, nas, którzy zawsze Cię kochaliśmy, którzy daliśmy Ci wszystko, co mieliśmy, co tylko może być najlepszego.

Mówię, że zrozumiałam, ale może powinnam powiedzieć, że znalazłam odpowiedź, która na razie wydaje mi się zadowalająca. Nie wiem, czy Ty dałabyś podobną. Ja miałam wrażenie, że niezależnie od wszystkiego czułaś się winna śmierci siostry i wolałabyś wtedy, żeby ktoś Cię o spowodowanie tej śmierci oskarżył, tak żebyś mogła się bronić i przekonywać, że nie miałaś z nią nic wspólnego. Ale chyba wszyscy poszliśmy złą drogą. Tata oszalał i jego wściekłość dopiero po latach zaczęła słabnąć; nie wiem nawet, czy pod koniec życia wygasła całkowicie, czy też do samobójstwa — oby Bóg wybaczył mu jego obłęd — doprowadziła go między innymi świadomość, że nigdy nie zdoła się uwolnić od tej spalającej go wewnętrznie furii. Ja — wiesz sama — poczułam się rozbita na kawałki jak wazon z cienkiego kryształu roztrzaskany o posadzkę. Robiłam, co mogłam, aby z biegiem lat wrócić do równowagi, ale to już nie było to samo, a poza tym już mi nie zależało, bo tak czy owak wyjechałaś. (…).

Widzisz, na czym mijają mi dni, Heleno? Na roztrząsaniu tego, co było, czego nie było, co być mogło. Wiem, że to głupie, a przede wszystkim jałowe, i do niczego nie prowadzi, najwyżej sprawia ból i nie pozwala zasnąć. Dlatego piszę.

Elia Barceló, „Kolor milczenia”, Wydawnictwo Literackie, wydanie I, oryginalny tytuł: El Color del Silencio, przekład: Marta Szafrańska-Brandt, data premiery: styczeń 2019

Dziękujemy Wydawnictwu Literackiemu za udostępnienie wybranych fragmentów

[email protected]







Dziękujemy za przesłanie błędu