Dobra książka: Katarzyna Grochola, "Zranić marionetkę" (1)
– Więc nie chcesz?
Pokręcił najpierw przecząco głową, miał wrażenie, że oczy wyskoczą mu zaraz z orbit, przerażenie rozlewało się od brzucha po całym ciele. Taśma, którą miał zaklejone usta, i tak nie pozwalała mu mówić, ale nagle zdał sobie sprawę, że teraz nie powinien zaprzeczać, że to inne pytanie niż poprzednie, nie musi się wypierać niczego, teraz będzie mówił, tak, tak – powie wszystko jak na spowiedzi, jest niewinny.
Może ktoś usunie tę taśmę, tak bardzo chciał wziąć głęboki oddech.
Strach paraliżował również oddychanie. Zanim zdał sobie sprawę, że nie leży już na łóżku, tylko jest przywiązany do krzesła, i to zupełnie nagi, musiało minąć parę kwadransów. Potem serce zaczęło galopować, chciał otworzyć usta, ale w tym momencie zaczął się dusić.
– Spokojnie, oddychaj przez nos. – Głos nie był uspokajający, spowodował, że panika otoczyła go ze wszystkich stron jak dobrze spanierowaną rybę.
I choć od chwili przebudzenia, czy ocknięcia, nie wiedział, jak to nazwać, upłynęło sporo czasu, zdążył zrozumieć, o co chodzi.
Tak, tak – kiwał potakująco głową.
Zgadzał się na wszystko, co odwlekłoby egzekucję. Może zdejmie mu taśmę, chociaż na chwilę, a on zdąży krzyknąć. Może ktoś by go usłyszał mimo głośnej muzyki. Ktokolwiek.
Katarzyna Grochola, „Zranić marionetkę”, Wydawnictwo Literackie 2019
Dziękujemy Wydawnictwu Literackiemu za udostępnienie cytowanych fragmentów