Dobra książka: Katarzyna Grochola, "Zranić marionetkę" (3)
W pokoju nie było niczego oprócz muzyki.
A przecież to jego pokój. Jego fotel, kupiony na aukcji i obity w szarą kratę na Chmurnej za całe cztery tysiące dziewięćset, materiał musiał pan Gronostaj sprowadzać z Holandii, i tak tanio wyszło, sam materiał był wart prawie cztery tysiące euro. I jego gramofon, najnowszej generacji, wybulił straszliwe pieniądze, kupił sobie w prezencie na Gwiazdkę dwa lata temu, zawsze był koneserem muzyki, lubił płyty winylowe i tych miał wyjątkowy zbiór, stać go było przecież, a muzyka łagodzi obyczaje, w muzyce drzemie piękno i historia, ludzie, którzy nie cenili muzyki, byli dla niego jak robaki, pozbawieni wrażliwości i duszy.
I jego płyta na gramofonie z wkładką MC czy MM? Nie pamiętał.
Rozwiąż mnie, rozwiąż mnie, rozwiąż mnie, błagał w duchu.
Usłyszał szelest za sobą i poczuł, jak więzy puszczają.
(…)
Na kolanach spoczął notatnik, a w prawej ręce odnalazł znajome mrowienie. Dzięki ci, Boże!
Musiał chwilę poczekać, bezwładna ręka, wykręcona tak długo do tyłu, nie chciała od razu pracować. Rozprostowywał delikatnie i powoli palce, a przez głowę jak błyskawice przelatywały myśli – jak? Który moment będzie najlepszy? Teraz? Teraz, za chwilę,
przewrócić się z krzesłem, może szarpnąć i chwycić, ale co?
– Tu jest długopis.
Palce były lekko zdrętwiałe, zmusił je do działania, niezgrabnie dotknął pisaka, prawie wysunął mu się z ręki, chwycił za nasadzoną skuwkę.
Trzeba napisać, co zostanie podyktowane. Wolno i niespiesznie. Znajdzie moment nieuwagi.
Więc będzie pisał, będzie posłuszny, w tym tkwi wybawienie. Nie będzie żadnej kary.
Katarzyna Grochola, „Zranić marionetkę”, Wydawnictwo Literackie 2019
Dziękujemy Wydawnictwu Literackiemu za udostępnienie cytowanych fragmentów