Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
17/07/2019 - 09:15

Dobra książka: Piotr Borlik, "Boska proporcja" (3)

Napisany z brawurą i mistrzowską precyzją kryminał plastyczny jak serial i dynamiczny jak życie.

– Dzień dobry – zawołał ponownie, podchodząc bliżej. – Przepraszam, że niepokoję, ale wydaje mi się, że nasze dzieci chodzą do tej samej klasy.

– Doprawdy?

Patrzyła na niego nieufnie, odruchowo przyciskając torebkę do tułowia. Rozejrzała się nerwowo, szukając wzrokiem innych spacerowiczów, ale po chwili nieco poluzowała uścisk – najwyraźniej zdał pierwszy test. Nie wyglądał na złodzieja ani zboczeńca, a obecność starszej pary i spacerujących nieopodal kobiet dodała jej odwagi.

– Chyba nigdy nie mieliśmy przyjemności się poznać – dodała, wciąż z lekką niepewnością.

– Zwykle to żona przywozi i odbiera naszego urwisa, ale dziś padło na mnie. Przepraszam, że niepokoję, ale skojarzyłem panią z zebrania rodziców, dlatego pozwoliłem sobie zawołać. Spóźniłem się na mecz, a obiecałem, że będę kibicował. Może mi pani pokrótce streścić przebieg? Pani Krystian coś strzelił?

Wystarczyło, by wspomniał o chłopcu – jego imię wykrzyczała tyle razy, że nie sposób było go nie zapamiętać – a twarz kobiety się rozpromieniła. Nieufność znikła w jednej chwili. Długie lata, które przepracował jako doradca klienta, i terapia nauczyły go, jak przekonywać do siebie nieznajomych. Często wystarczył uśmiech, by przełamać pierwsze lody. W tym wypadku sprawę ułatwiała toksyczna miłość matki do syna.

– Raz był bliski, ale spudłował – odpowiedziała z entuzjazmem. – On zresztą lepiej czuje się na obronie. Jest wyższy i silniejszy od kolegów, więc biega trochę wolniej, ale za to dobrze mu idzie w polu karnym. (…).

– Ale co ja tam wiem o sporcie. – Machnął ręką. – Sam zawsze stawałem na bramce, bo marny był ze mnie zawodnik. Żona to się śmieje, że ogląda więcej meczów w telewizji niż ja. Nie wiem, jakoś nie potrafię znaleźć przyjemności w dopingowaniu zgrai facetów ganiających za dmuchaną piłką.

– Trochę pana rozumiem. Jeszcze dwa lata temu nie wiedziałam, co to spalony. Ale Krystek mnie podszkolił i mogę teraz przeżywać emocje razem z nim. To dla niego ważne.

Robert nie wątpił w szczerość jej słów. Świadomie czy nie, swoim zachowaniem kastrowała syna i uzależniała go od siebie. (…).

– Nie będę dłużej pani niepokoił. – Uśmiechnął się ciepło, po czym ruszył w stronę obsadzonej wysokim żywopłotem alejki. Zrobiwszy parę kroków, odwrócił się w kierunku kobiety. – Chyba że pani też już wraca, to możemy przejść się razem.

Przez chwilę rozważała propozycję. Biła się z myślami: rozsądniej byłoby wyjść na ulicę i okrążyć park, ale wtedy nie mogłaby rozmawiać na swój ulubiony temat. (…).

 

Piotr Borlik, „Boska proporcja”, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2019


Dziękujemy wydawnictwu Prószyński i S-ka za udostępnienie wybranych fragmentów

 







Dziękujemy za przesłanie błędu