Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
30/03/2018 - 10:25

Dobra książka. Sądeczanin poleca. Ewa Andrzejewska "Historia z Piekła rodem" (5)

Ewa Andrzejewska, emerytowana architekt, choć gdańszczanka z urodzenia „wrosła” w Nowy Sącz na dobre. Na kartach papieru utrwala miasto już nieistniejące, ale wciąż tkwiące w pamięci mieszkańców. Zwłaszcza starszego pokolenia. Ratuje od zapomnienia wspomnienia mówione z sądeckiej dzielnicy Piekło. Pomysłodawczyni i realizatorka projektu „Historia z Piekła rodem” zaktywizowała lokalną społeczność i zapisała historię mówioną miejsca, które, podobnie jak warszawska dzielnica Praga, miało swoją odrębność i może stać się atrakcją turystyczną Nowego Sącza. Ewa Andrzejewska znalazła się w gronie osób zgłoszonych do tegorocznej, szóstej, edycji konkursu o nagrodę im. ks. prof. Bolesława Kumora w kategorii ”Sądecki autor”.

Jan S.: kiedyś przyszedłem do ogrodu po jabłka. Już getto było. Żydzi grzebali w ziemi, coś podnosili i zbierali. Dowiedziałem się, że jakiś Niemiec wołał za Ninalem, żeby się zatrzymał, ale Ninal go nie zrozumiał i szedł dalej. I Niemiec go zastrzelił. Żydzi zbierali ziemię, bo była z jego krwią. Zapamiętałem to na całe życie. Od tej pory ten ogród dla mnie ma inne znaczenie. Ciągle to widzę, stoję za drzewami, a ludzie zbierają ziemię. I mam w środku żal, bo z śmiercią Ninala skończyło mi się dzieciństwo.

Tadeusz Z.: po likwidacji getta sześciu Żydów ukrywało się w piwnicy jednej z kamienic przy końcu Lwowskiej. Zamurowali się w piwnicy, a wieśniaczki przynosiły im jedzenie do „szpary” od strony podwórka. Kilka miesięcy tak trwało. Mogli tak żyć, ale ktoś doniósł i przyjechali Niemcy. Dwóch Żydów uciekało w stronę pól na Naściszowskiej. Nie zdążyli uciec daleko. Pozostałe cztery osoby pod karabinami Niemcy zabrali ze sobą. Widziałem to na własne oczy.

Stanisław J.: w czasie wojny chodziliśmy do sklepu państwa Wijasów. Po lewej stronie, idąc do rynku przed mostem, był wybetonowany pomost z ich domu. Mieli duży sklep z towarami mieszanymi. Raz tam poszedłem i akurat był gestapowiec Johann. Zaaresztował pana Wijasa. Na zewnątrz czekało kilku gestapowców. Na drugi dzień Johann zabrał jego żonę, Martę Wijas. Wysłano ją do Auschwitz. Miała niski numer i pracowała w kuchni. Ona tam opiekowała się Cyrankiewiczem, może go uratowała w jakiś sposób. Pan Wijas zginął w Auschwitz, a ona przeżyła obóz. Wyszła potem za mąż za cukiernika Bieleckiego. Po wojnie przyjechał Cyrankiewicz do miasta i szukał Marty. Nie przyszła na spotkanie, które zaaranżowali partyjniacy. Cyrankiewicz poszedł do niej do domu.


Cytowane fragmenty pochodzą z książki:

„Historia z Piekła rodem”

Redakcja: Ewa Andrzejewska

Wyd. Stowarzyszenie Maryan, Flexergis 2017







Dziękujemy za przesłanie błędu