Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 23 kwietnia. Imieniny: Ilony, Jerzego, Wojciecha
05/04/2012 - 11:51

II LO w Nowym Sączu: 20 lat przyjaźni polsko-francuskiej

Dwie dekady współpracy popartej wieloma przyjaźniami trwającymi do dziś, a nawet trzema polsko-francuskimi małżeństwami. Zaczęło się 1991 roku, kiedy Ewa Chmielowska, nauczyciel języka francuskiego z II Liceum Ogólnokształcącego nawiązała kontakt z nauczycielami z Liceum Katolickiego w Guerande.
Sądeckie II Liceum Ogólnokształcące im. Marii Konopnickiej gościło przez kilka dni 26-osobową grupę francuskiej młodzieży (z dyrektorem i nauczycielką filozofii) z bretońskiego miasteczka nad Atlantykiem, Guerande. Wymiana z francuską szkołą trwa już od 20 lat. 30-osobowa grupa młodzieży z II LO jeździ tam co roku, a Francuzi przyjeżdżają z rewizytą. Dodatkowo dwóch uczniów wyjeżdża na dłuższy 5-tygodniowy pobyt.
- My w październiku, a oni pod koniec marca - mówi pomysłodawczyni wymiany Ewa Chmielowska, nauczyciel języka francuskiego z II LO, która wraz z Eweliną Krupą (również romanistką) oraz z Robertem Zbiegiem (nauczycielem geografii) koordynują coroczne akcje. Od kilku lat jest to również wymiana łączona z Liceum Językowym we Lwowie, które również przyjeżdża do Nowego Sącza . Francuzi byli cztery dni. Zwiedzali Kraków, Wieliczkę, Oświęcim, Nowy Sącz i okolice, a jutro wyjeżdżają do Lwowa.
W „zielonej budzie” od lat funkcjonuje klasa „g” o poszerzonym profilu języka francuskiego. To właśnie uczniowie z tej klasy oraz z klasy humanistycznej wyjeżdżają co roku do Guerande, gdzie mieszkają u tamtejszych rodzin przez 5 dni. - Zwiedzają okolicę. Wieczór spędzają w rodzinach, w niedzielę cały dzień. Jeden dzień zarezerwowany jest na szkołę. My u nich chodzimy na lekcje, ale w związku z tym, że oni nie znają polskiego, organizujemy dla nich mecz siatkówki Polska-Francja - mówi pani Chmielowska.
- Pomysł zrodził się w 1991 roku, wtedy była pierwsza wymiana. Do Sącza przyjechało małżeństwo, żeby założyć Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Bretońskiej. Byłam wtedy ich tłumaczem w ratuszu, wówczas prezydentem był Jarzy Gwiżdż. Zapytali ,czy chcemy nawiązać kontakt z jakąś bretońską szkołą, że oni nam w tym pomogą. I to dzięki nim się zaczęło - wspomina Ewa Chmielowska.
Do Francji z uczniami jeżdżą studenci, wychowankowie Ewy Chmielowskiej. Większość z nich studiuje romanistykę. - Jeden z uczniów, który uczestniczył w takiej wymianie pracuje w Parlamencie Europejskim, inny jako attache prasowy w Kairze, dwóch w ambasadach w Meksyku w Nowej Zelandii - wylicza nauczycielka z II LO.
- Był to dla mnie pierwszy kontakt z „żywym” językiem francuskim, który dał duże efekty. Do dziś utrzymuję kontakty z rodzinami, u których mieszkałam. Wymieniamy listy, zapraszamy się na wzajem - mówi Magdalena Orczykowska, studentka romanistyki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, która teraz pomaga w polsko-francuskiej wymianie, podobnie jak Agnieszka Olesiak, studentka romanistyki na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie.
- Jestem absolwentką tego liceum i od kiedy zaczęłam studia na filologii francuskiej, miałam przyjemność pomagać przy wymianach. Wcześnie, tak jak dziś uczniowie, jeździłam do Bretanii. Francuzi to bardzo otwarci i sympatyczni ludzie. Mogłam się wtedy dużo nauczyć, doskonalić język francuski w perspektywie pójścia na romanistykę - mówi Agnieszka, która z tegoroczną grupą z Guerande spędziła kilka dni. - Interesuje ich historia. Byli pod wrażeniem, kiedy zwiedzali Wawel. Oglądali też miejsca, o których uczą się w szkole jak chociażby Oświęcim czy Wadowice. Najbardziej smakują im w Polsce pierogi, ale także inne potrawy. W Nowym Sączu mieli okazję zobaczyć skansen, Miasteczko Galicyjskie, rynek. Fragment ulicy Jagiellońskiej skojarzył im się z „małym” Paryżem, podobnie jak ulica Floriańska w Krakowie - wyjaśnia.

(JB)
Fot. JB







Dziękujemy za przesłanie błędu