Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 17 kwietnia. Imieniny: Anicety, Klary, Rudolfina
14/11/2022 - 11:30

Klęska sukcesu - było niebezpiecznie na krakowskich targach książki

Polska czyta! – tak zakończoną niedawno jubileuszową edycję imprezy skomentowali uradowani organizatorzy Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie. W wydarzeniu wzięło udział 47 tysięcy osób, co na pewno przywraca nadzieję co do przyszłości tego segmentu kultury.

Fot. Pixabay

Ale dyskusje wokół tegorocznej odsłony imprezy krążyły nie tylko w kontekście programu merytorycznego, ale i… bezpieczeństwa organizacji. Czy słusznie? Inspiracji dla tegorocznej, 25. edycji Międzynarodowych Targów w Krakowie organizatorzy szukali aż w romantyzmie, co miało związek z m.in. dwusetną rocznicą pierwszego wydania „Ballad i romansów” Adama Mickiewicza oraz z mottem, którym uczyniono słowa innego wieszcza narodowego, Juliusza Słowackiego: „Trzeba mi nowych skrzydeł, nowych dróg potrzeba…”

47 tysięcy osób zgromadzonych w Międzynarodowym Centrum Targowo-Kongresowym EXPO Kraków przy ul. Galicyjskiej stojąc w długich kolejkach po autograf i na spotkania autorskie z ulubionymi pisarzami miało okazję w mniejszym bądź większym stopniu porozmawiać o literackich wcieleniach takich romantycznych idei, jak m.in.: miłość, wolność, indywidualizm i wyobraźnia oraz z jednej strony bunt przeciw kanonom i konwencjom, a z drugiej – przywiązanie do ludowej tradycji i kultury.

Bogaty program wydarzenia, w którym wzięło udział 470 wystawców i prawie 1000 autorów stanowiły liczne debaty, spotkania, dyskusje i prelekcje. Niesamowita frekwencja jest według organizatorów dowodem na to, że głód literatury jest ogromny, a z czytelnictwem w Polsce nie jest tak źle jak mogłoby się wydawać po lekturze chociażby raportów Biblioteki Narodowej.

Niestety, sukces imprezy został przykryty licznymi relacjami uczestników, którzy narzekali na sferę organizacyjną. Zaduch, brak powietrza, skandalicznie mała przepustowość szlaków komunikacyjnych, nieprzeszkolone ze znajomości podstaw prawnych organizacji imprez masowych służby porządkowe i niedoinformowani wolontariusze, problemy z parkingami i kilkugodzinna kolejka do wejścia w drugi dzień targowy – to wszystko problemy, na które zwracali uwagę odwiedzający.

Co ciekawe, kwestie były podnoszone nie po raz pierwszy. Już w 2018 roku czołowi przedstawiciele polskiego świata literackiego zrzeszeni w Unii Literackiej i Stowarzyszeniu Pisarzy Polskich
z m.in. Olgą Tokarczuk, Jakubem Żulczykiem, Anną Dziewit-Meller, Grzegorzem Kasdepke czy Zygmuntem Miłoszewskim apelowali w liście otwartym o większą rozwagę przy organizacji Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie.

- Nie chcemy być mądrzy po szkodzie i po fakcie komentować tragedii, do której doszło, ponieważ złą organizacja uniemożliwiła udzielenie pomocy albo sprawną ewakuację – to przesłanie listu, który oby nie okazał się proroczy. Zwłaszcza że dokładnie w tym roku minęło 15 lat od wielkiej katastrofy budowlanej, którą było zawalenie się hali targowej w Katowicach. Wydarzenie, które pochłonęło 65 ofiar śmiertelnych i spowodowało uszczerbek na zdrowiu u 170 osób rannych, przeszło do niechlubnej historii powojennej Polski.

Wtedy za powodu tragedii – po wielu latach badań i dociekań także na drodze sądowej – uznano nadmiar śniegu zalegający na dachu i błędy konstrukcyjne hali, które były pogłębiane przez m.in. wieloletnie uszkodzenia i niewłaściwą eksploatację. Pracujące na miejscu służby ratownicze i porządkowe docierały do poszkodowanych w kilka minut, akcja była skoordynowana i wspomagana przez wiele podmiotów z zewnątrz, ludzie z całej Polski spontanicznie oddawali krew dla ofiar.

Dlaczego to przywołuję? Ponieważ nie da się nie zacytować tu przysłowia „mądry Polak po szkodzie”, jeśli mówimy o organizacji ogromnej imprezy na zamkniętym obszarze, gdzie zagrożenie spowodowane ilością ludzi może przyjść w każdej chwili. Owszem, rekordowa frekwencja oraz obecność zwłaszcza młodych czytelników cieszy niesamowicie, jednak nie wolno w takiej sytuacji gubić zdrowego rozsądku. Organizacja tak dużego wydarzenia, jakim jest impreza targowa, wymaga skomplikowanej logistyki i strategii, nie wolno stosować tu zasady „jakoś to będzie”, gdyż przykład sprzed 15 lat z Katowic dobitnie uzmysławia nam, do czego może doprowadzić krótkowzroczność i lekceważenie przepisów.

Tym razem, w przeciwieństwie do Seulu, gdzie rozegrała się na ulicach tragedia związana z zadeptaniem około 150 uciekających w panice osób, ostatni weekend października w Krakowie przeszedł do historii jako święto kultury i czytelnictwa. Jednak relacje uczestników targów, w tym również przedstawicieli literackiego i wydawniczego świata, poddają w wątpliwość fakt, że organizator czytelniczego święta – Zarząd Targów w Krakowie Sp. z o. o. – wziął sobie do serca uwagi sprzed kilku lat.

Pozostaje jednak żywić nadzieję, że liczne publikacje w serwisach internetowych i social mediach będą tym razem kroplą, która tę skałę wydrąży. Oby w kolejnym roku o Międzynarodowych Targach Książki w Krakowie mówiono wyłącznie w kontekście nie tylko kolejnego rekordu frekwencji, ale także wzoru dla innych organizatorów imprez masowych. Czego sobie i wszystkim zainteresowanym z głębi czytelniczego serca życzę. (Ewa Paciorek/ISW)







Dziękujemy za przesłanie błędu