Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
23/01/2023 - 09:50

Marcin Fornagiel o sądeckiej prasie w czasach PRL-u. Tak pisali w roku 1980

Wypowiedzi współczesnych polityków nie odbiegają za wiele od wypowiedzi komunistów w latach 80. ubiegłego wieku. Co można było wtedy przeczytać w nowosądeckim tygodniku „Dunajec”?

- Pisząc o wydarzeniach lat 80. często wspomina się o nielegalnych wydawnictwach „drugiego obiegu”. Przy takim rozłożeniu akcentów zapominamy o tym, że więcej odbiorców miały oficjalne media – pisze Mariusz Fornagiel w grudniowym kwartalniku „Sądeczanin HISTORIA”:

Od propagandy do postprawdy

Propaganda, mająca dzisiaj jednoznacznie negatywne skojarzenia, u swojej genezy nie miała takich konotacji. Termin ten pochodzi od łacińskiego „propagare”, czyli rozszerzać, krzewić i odnosi się do celowych działań podejmowanych w celu kształtowania poglądów i postaw w grupach społecznych.

Dla nas, szczególnie w wyniku doświadczeń państw totalitarnych poprzedniego stulecia, zaczęła kojarzyć się z masowym „praniem mózgów”, którym kierują przede wszystkim państwowe media. Niezależnie więc czy będziemy mówić o propagandzie zdrowego żywienia czy o propagandzie Edwarda Gierka, użycie tego słowa wywoła u nas jednoznacznie negatywne skojarzenia.

Jeszcze w latach 80. jeden z wydziałów KC PZPR odpowiadał za… propagandę! Czy dzisiaj jakakolwiek partia polityczna, bez narażenia siebie na bezpardonowy atak ze wszystkich stron, powołałaby w swojej strukturze departament o takiej nazwie? Nawiasem mówiąc, w 1989 r. nazwę tego Wydziału zmieniono na Wydział Polityki Informacyjnej.

Jednak zmiana nazwy to nie zmiana celów i metod. Już przywódca bolszewików, Włodzimierz Lenin, zwracał uwagę na znaczenie mediów. Bez nich zwycięstwo rewolucji w Rosji byłoby o wiele trudniejsze. Jak pisał marksistowski historyk prasa

zawsze była niezastąpionym pomocnikiem partii komunistycznej, realizującej zadania gruntownej przebudowy życia ludzi pracy. Była środkiem uświadamiania politycznego i zespalania mas, rzeczywistym wyrazicielem ich przekonań i orężem w walce.

Ta komunistyczna nowomowa oznacza ni mniej, ni więcej, że każda partia komunistyczna zdawała sobie sprawę z „mocy” prasy, a jednocześnie z potrzeby jej kontroli. Wprost możemy odnaleźć to w wypowiedzi Stefana Staszewskiego (w swej bogatej karierze pełniącego m.in. funkcję kierownika Wydziału Prasy i Wydawnictw KC PZPR):

Model znany, bo oparty na starej niezmienionej leninowskiej zasadzie – prasa jako organ partii, jej tuba. Gazety więc mogą być bardziej atrakcyjne lub mniej, bardziej szczekliwe lub dociekliwe, w zależności od zapotrzebowania i temperamentu redaktorów, ale zawsze w różnej formie mają wyrażać i lansować linię partii.

Prasę (i szerzej obieg informacji) kontrolowano m.in. poprzez bieżący nadzór, którego centralnym ośrodkiem były specjalne komórki organizacyjne w ramach Komitetu Centralnego. Uzupełnieniem był Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, czyli cenzura. Instytucja funkcjonująca od samego początku Polski Ludowej aż do jej upadku.

Gdy słyszymy słowo propaganda od razu przychodzi nam na myśl właśnie cenzura. Pytaniem mogącym stać u podstaw długich prac naukowych jest kwestia czy są to zjawiska zawsze współwystępujące. Dzisiaj również mamy do czynienia z propagandą i cenzurą. Pełna wolność słowa jest zawsze li tylko ideałem, którego można być bliżej lub dalej.

Nie bez powodu to właśnie w dzisiejszych czasach każdy z nas coraz częściej słyszy o zjawiskach takich jak „fake newsy”, „dezinformacja”, „wojna informacyjna” czy „postprawda”. Po co jednak pozwoliłem sobie na taką współczesną dygresję, w wydawałoby się zupełnie historycznym tekście? Chciałem podkreślić, że opisywane przeze mnie zagadnienie nie jest zupełną abstrakcją i ciekawostką dziejową.

I tak jak kilkadziesiąt lat temu sięgający po prasę, czy zasiadający przed telewizorem, z krytycyzmem podchodził do tego z czym się zapoznawał, mając świadomość, że to element komunistycznej propagandy, tak samo każdy z nas dzisiaj z krytycyzmem powinien podchodzić do wszystkiego z czym się zapoznaje. Niezależnie czy jest to słowo drukowane czy post opublikowany w mediach społecznościowych. Ba! Przy dzisiejszych możliwościach jakie daje technologia ten krytycyzm powinien być znacznie dalej posunięty niż jeszcze kilkanaście lat temu.

Co ciekawe o konieczności kształtowania wśród ludzi krytycznego myślenia pisano również w „Dunajcu”. W numerze z 13 grudnia 1981 r. Stanisław Palka opisywał stosowany wówczas przez mówców i dyskutantów „zestaw sposobów oddziaływania na postawy i uczucia ludzkie”. Oczywiście sam tekst miał uwrażliwić ludzi na metody „krytykanctwa” stosowane przez osoby przeciwne władzy.

Jednakże powtórzyć warto, wciąż aktualny, apel o konieczności nauki „zdrowego rozsądku”, do której powinno dochodzić przede wszystkim w szkole. Autor pisze:

To właśnie szkoła powinna uczyć myślenia krytycznego i twórczego, umiejętności odbierania, oceniania i wytwarzania informacji, uczyć powinna kultury życia społecznego, dyskutowania i polemizowania, rozróżniania prawdy od fałszu, uodparniać na demagogię.

Pamiętajmy o tym również (a może szczególnie) dzisiaj!

Inni czytali również: Rozwieszali plakaty na nowosądeckich plantach. Patrol przyłapał ich na gorącym uczynku

Karnawałowe początki

Dzieje sądeckiego czasopiśmiennictwa są długie i bogate. Wystarczy wspomnieć, że sięgają końca XIX w. Od 1945 r. na Sądecczyźnie wychodziły liczne tytuły prasowe. Ważniejsze z nich to „Dziennik Ziemi Sądeckiej” i „Biuletyn Informacyjny Ziemi Sądeckiej”. Informowały one o najważniejszych wydarzeniach ostatnich miesięcy wojny i pierwszych tygodni odbudowy.

W latach 50. Jako oficjalny organ KW PZPR w Nowym Sączu wychodziły „Wiadomości Sądeckie”, a następnie „Wiadomości Sądecko-Limanowskie”. Odegrały one pewną rolę w trakcie odwilży październikowej, stając się ostatecznie ofiarą konsolidacji władzy w 1957 r. Dzisiaj lektura tych czasopism pozwala poczuć atmosferę gorących dyskusji jakie przetaczały się wówczas przez Polskę, a w tym Sądecczyznę.

Podobna atmosfera jak wtedy pojawiła się latem 1980 r. Wtedy w Nowym Sączu, od kilku miesięcy wydawany był miesięcznik „Dunajec”. Ale, ale… Uważny czytelnik zapyta. Jaki miesięcznik? Przecież artykuł ma mówić o tygodniku! Otóż właśnie najpierw był miesięcznik o tym samym tytule, z podtytułem „Nowosądecki Magazyn Ilustrowany”, który od października 1980 r. zaczął wychodzić częściej i stał się, przy zachowaniu szaty graficznej i składu redakcji, „Tygodnikiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej”.

Jak jednak objawiała się w jego treści funkcja propagandowa? W pierwszym numerze nowego miesięcznika, z grudnia 1979 r., znajdziemy obszerny wywiad z I sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Nowym Sączu, Henrykiem Kosteckim.

Pełny jest komunistycznej nowomowy, wydaje się tryskać optymizmem wobec inwestycji jakie trwają i będą trwać w regionie. Ani słowem nie wspomina o coraz bardziej odczuwalnym kryzysie gospodarczym. Jednocześnie same wypowiedzi pełne są otwartości i sprawiają wrażenie gotowości do dyskusji ze społeczeństwem.

Całość nie odbiega ani na plus, ani na minus od wywiadów czołowych polityków partyjnych, jakich wówczas wiele można było znaleźć w prasie. By być szczerym nie odbiega też zbytnio od wypowiedzi niektórych polityków dzisiaj. Jak powiedzieć wiele by nie powiedzieć nic przekonuje nas Kostecki już w pierwszych zdaniach swojej wypowiedzi. Na pytanie dziennikarza: O czym Towarzysz Sekretarz rozmawiać woli: o blaskach czy cieniach regionu? – odpowiada:

 – Żeby nie rozminąć się z odczuciami obywateli, z prawdą, z własnymi wreszcie poglądami, rozmawiać musimy o jednym i drugim równocześnie. Fakty dające satysfakcję współwystępują często obok zjawisk negatywnych. Dobra robota sąsiaduje z działalnością pozorną.

Idzie o to, żeby świadomość rzeczy dokonanych splatała się ze świadomością tego, co jest zaniedbane, czekające na podjęcie, czy byle jak robione. Dopiero zespolenie w całość wszystkich obserwacji i ocen pozwala sprawiedliwie spojrzeć na rzeczywistość, którą przeobrażamy. Ani urzędowy optymizm, ani nie znający umiaru krytycyzm – nie służą obiektywizowaniu naszych sukcesów i naszych kłopotów.

Czytaj również: Mówili na niego „Popiełuszko z Berestu”. Ubecy nie raz proponowali mu podwózkę

Podkreślmy jednak, że miesięcznik „Dunajec” nie był czasopismem politycznym. Zawierał reportaże z regionu (te atrakcyjne są dla czytelnika również dzisiaj; do tego ich wartość podnoszą liczne zdjęcia), teksty etnograficzne, historyczne, kulturalne i kryminalne, a także rysunki satyryczne.

Wydaje się, że w tym okresie czasopismo to wręcz unikało tematów politycznych. Jest to tym bardziej zrozumiałe, jeśli przypomnimy sobie jak gorący był to czas w życiu publicznym. Bezbarwny w swej wymowie, wywiad z I sekretarzem KW był więc ukłonem ze strony redakcji w stronę akuszerów czasopisma (w kolegium redakcyjnym zasiadali funkcjonariusze partyjni, w tym Roman Morańda, przewodniczący Zarządu Wojewódzkiego Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, a prywatnie zięć Henryka Kosteckiego).

Radykalnie zmieniło się to 18 października 1980 r., gdy wyszedł pierwszy numer „Dunajca” jako tygodnika, stając się oficjalnym organem KW PZPR w Nowym Sączu. Od tego momentu pismo to było aktywnym uczestnikiem życia politycznego w województwie nowosądeckim.

Swoją obecność w tej sferze zaznaczyło bardzo szybko. Już w drugim numerze, z 26 października 1980 r., czytelnicy znaleźć mogli zapis dyskusji, w której udział brali działacze „Solidarności” (L. Broda, J. Budnik, Cz. Dąbrowski, J. Gwiżdż, J. Jarecki, A. Szkaradek, J. Wyskiel), a ze strony redakcji Adam Ogorzałek (red. naczelny) i Antoni Kroh.

Pytania przygotowane na tę rozmowę były na tyle ogólne, że dały związkowcom możliwość zarysowania motywów własnego działania i planów na przyszłość. Pojawienie się takiego tekstu na pewno rozpropagowało działalność komitetu wśród czytelników oficjalnej prasy (tygodnik „Dunajec” w najlepszym dla siebie okresie rozchodził się w nakładzie 36 tys. egzemplarzy).

Sama rozmowa sprawia wrażenie pełnej wzajemnej serdeczności i chęci poznania postulatów nowo powstałej organizacji. Najlepiej obrazują to słowa A. Ogorzałka zagajającego dyskusję:

„Dunajec” jest rówieśnikiem „Solidarności”. Kiedy wyjdziemy z okresu raczkowania, z pewnością będziemy się często spotykać na tym samym podwórku. Pomyśleliśmy więc, że byłoby dobrze zawrzeć znajomość. Trudno teraz przesądzać co z tego wyniknie.

Zastanawiające jest, że kolejne numery „Dunajca” publikowały artykuły krytyczne wobec władzy. Pytanie czy propagandowym celem nie było w ich przypadku ukazanie, że „rzeczowa” krytyka jest możliwa, by umniejszyć głos solidarnościowych działaczy. Jednak m.in. dzięki tego typu tekstom czasopismo poszerzało krąg swoich czytelników, również wśród ludzi opozycyjnie nastawionych wobec PZPR.

Wszystko zmieniło się jednak na początku 1981 r. Kryzys gospodarczy napędzał kryzys polityczny. Atmosfera w kraju i regionie robiła się coraz cięższa. Nastrój wzajemnej serdeczności i zrozumienia szybko wyparował. Nierealizowanie postulatów „Solidarności” doprowadziło działaczy do organizacji strajku okupacyjnego w sądeckim ratuszu. Jak do tych wydarzeń odniósł się partyjny tygodnik? – pisze Mariusz Fornagiel.

Dalszą część artykułu pt. „Rzeczywistość oczami Partii. Tygodnik „Dunajec” i propaganda komunistyczna” można przeczytać w grudniowym wydaniu kwartalnika „Sądeczanin HISTORIA”. Kwartalnik dostępny jest w tradycyjnej formie papierowej w kioskach na terenie Nowego Sącza oraz w e-wydaniu.

Zapraszamy również na spotkania z autorami i bohaterami grudniowego wydania „Sądeczanin HISTORIA”. Kolejne wydarzenie już dziś, 23 stycznia, w Starym Sączu. Podczas wydarzenia będziemy gościć dwóch bohaterów grudniowego kwartalnika: Alicję Derkowską i Andrzeja Szkaradka. Więcej szczegółów znajdziecie po kliknięciu w poniższy plakat.

Przypominamy, że w czasie spotkania możliwe będzie zakupienie najnowszego kwartalnika (4/2022) w cenie regularnej 12.50 złotych. Dla Czytelników przygotowaliśmy również specjalną promocję na pakiet dwóch kwartalników (grudzień 2022 oraz grudzień 2021), które opowiadają o sądeckiej „Solidarności”. Dwa wydania „Sądeczanin HISTORIA” dostępne będą w cenie 20 złotych za komplet.

(oprac. [email protected], fot. IM – wystawa życie codzienne w czasach PRL w Sądeckiej Bibliotece Publicznej)







Dziękujemy za przesłanie błędu