Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 24 kwietnia. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego
03/10/2014 - 16:50

Michał z Kolumbii: Co tak w ogóle oznacza podróżowanie?

Nie interesuje mnie za bardzo słownikowa definicja mówiąca o tym, że podróż to zmiana miejsca pobytu na odległe, bo nie tylko to się tutaj liczy. Dla mnie podróżowanie to nie tylko poznawanie nowych, ciekawych ludzi, kultur, języka, czy też odpoczynek na plaży lub podziwianie pięknych widoków i odwiedzanie nowych, mniej lub bardziej słynnych miejsc.

Dla mnie podróżowanie to również smakowanie i próbowanie- w moim mniemaniu jest to jeden z najlepszych sposobów na poznawanie obcych miejsc. Przecież doznania smakowe to coś, co zapamiętujemy już od najmłodszych lat, każdy z nas, gdy konsumuje jakąś szczególną dla niego potrawę, poprzez jej smak, przenosi się np. do lat dzieciństwa, czy krajów, które zwiedził .

Nie mogę pisać o kuchni kolumbijskiej ogółem, w tym artykule skupię się jedynie na jej wersji z centralnej Kolumbii, regionu kawy oraz andyjskiego, bo tą udało mi się już bardzo dobrze poznać, w przyszłości z pewnością przedstawię państwu również kuchnię karaibską, czy też amazońską, pierwsze muszę jednak poznać te regiony.  

Jeśli chciałbym zdefiniować tutejsze specjały w kilku słowach to jest ona dość ciężka oraz sycąca, co wynika z zapotrzebowania tutejszej ludności, która w dużej mierze pracuje fizycznie na plantacjach kawy, warzyw, czy też owoców, które w andyjskim kraju położone są na nierównym i górzystym terenie, co z pewnością nie ułatwia pracy i zmusza Kolumbijczyków do spożywania kalorycznych potraw.

Śniadanie dla Kolumbijczyka to bardzo ważny posiłek, bez którego nikt tutaj nie może się obejść. Najczęściej na śniadanie spożywa się tutaj do wyboru jajecznicę, buñuelos (wyglądem przypominają nasze pączki, w samo są jednak bardziej słone i zwarte w konsystencji), słodką zupę czekoladową, do której tradycyjnie dodaje się słony ser, którą miał okazję jeść w najlepszym do tego klimacie- w miejscu, gdzie temperatura spada poniżej zera, miało to miejsce, gdy odwiedzałem wulkan położony na poziomie ponad 4300 metrów nad poziomem morza (więcej o tym w następnym artykule. 

Przechodząc do najważniejszego przysmaku Kolumbijczyków należy wspomnieć o czymś co serwuje się tutaj do wszystkiego. Jest to arepa.

Arepa to bardzo ważna część tutejszej kuchni, jest to płaski placek popularny w całej Ameryce Łacińskiej, tutaj wygląda on jednak nieco inaczej. Tutejsza arepa jest płaska i wielkości małego talerza. Wykonuję się ją z przemielonej kukurydzy (lub mąki kukurydzianej) wody oraz soli. Gotowe placuszki smaży się na oleju lub też piecze na specjalnych, przeznaczonych do tego patelniach- bez dodatku żadnych tłuszczów. Gotowy placek je się bez dodatków lub smaruje masłem, które pod wpływem ciepła rozpływa się na nim. Popularna, lecz rzadziej spotykana, jest tutaj arepa z serem, czy też szynką.

Śniadanie, a także kolację, każdy popija tutaj czekoladą, aguapanelą lub café con leche (kawa z mlekiem), którą przygotowuję się tutaj nieco inaczej niż w Polsce. Tutaj do gotującego się mleka dolewa się gorącej kawy oraz gotuje się przez kilka minut- cały czas mieszając. Kawa taka ma nieco łagodniejszy, bardziej mleczny smak oraz nieco gęstszą konsystencję, zaś aguapanela to ciemnobrązowy, tradycyjny napój wykonywany z trzciny cukrowej, która przerabiana jest w małe bloczki sprzedawane tutaj podobnie jak w Polsce słynne krówki.

Czytaj też: Przedsmak niewielkiego Ekwadoru

Od śniadania warto przejść do kolejnego posiłku spożywanego przez Kolumbijczyka – obiadu. Istnieje tutaj wiele małych, ale i większych restauracji, które na porę obiadową nie udostępniają głównej karty, zjeść można wtedy tylko jeden z trzech zestawów obiadowych.  

Jeden z tych nich to bandeja paisa, a składają się na niego: frijoles, czyli zupa przyrządzona z czerwonej fasolki, duży kawałek wyprażonego boczku, jajko sadzone, zielona odmiana banana pieczonego najczęściej z żółtym serem, ryż, mała arepa oraz awokado posypane lekko solą.

Jeśli ktoś ma ochotę na coś innego, zawsze zamówić może pstrąga podanego na pataconie z ostrą, czerwoną salsą oraz zupę rybną (obowiązkowo z limonką). Patacon to placek, podobny do naszych polskich ziemniaczanych, który zrobiony jest z przemielonych, gotowanych, a następnie podsmażanych bananów, jest on tutaj serwowany jako dodatek do wielu dań kuchni kolumbijskiej.

Zaś kolejny andyjski zestaw to zupa san cocho (wywar mięsny z dużą ilością kolendry oraz z kolumbijskimi odmianami ziemniaków, do którego zazwyczaj wciska się połówkę limonki lub pomarańczy), która podawana jest dużym kawałkiem gotowanego mięsa wieprzowego, ryżem oraz sałatką, która najczęściej również obficie doprawiona jest kolendrą.

Do wszystkich trzech zestawów podawany są tutaj świeżo wyciskane soki z różnorodnych gatunków owoców, które dostać można tutaj za grosze. Cena szklanki soku po przeliczeniu wynosi tutaj około 2 zł, podczas gdy niezdrowy napój gazowany jest drugie tyle tańszy, w Polsce, co jest zasadniczą różnicą w stosunku do rynku europejskiego.

Jeśli chodzi o kolację to nie ma tutaj o czym pisać, ponieważ wygląda ona tak jak śniadanie lub nie ma jej w ogóle. Kolumbijczycy nie przywykli do spożywania posiłków wieczorną porą, jak mówią, bardzo źle zasypia się im z pełnymi żołądkami. Zamiast tego lubię wypić sobie słabą kawę z mlekiem, z której przecież tak słyną. Swoim narodowym napojem raczą się oglądając telewizję- każdy w osobnym pokoju.

Bardzo ciekawe jest, że większość Kolumbijczyków ma telewizory w salonie oraz w każdej sypialni. Wynika to z tego, że telewizja jest dla nich czymś ważnym (bardzo martwili się o mnie, gdy zobaczyli, że w ogóle nie korzystam ze swojego telewizora), a każdy z nich ma inne zainteresowania.

Takim też sposobem pomimo tego, że rodzina stanowi w tym państwie rzecz świętą- jest czymś ponad wszystko, najważniejszą wartością- rzadko kiedy spędza się w jej gronie wieczory, chyba, że akurat jest się na fieście- wtedy wszyscy bawią się do latynoskich dźwięków- nieistotne czy ma się lat osiem, czy też osiemdziesiąt… (Michał Bodziony)







Dziękujemy za przesłanie błędu