Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 18 kwietnia. Imieniny: Apoloniusza, Bogusławy, Goœcisławy
09/08/2014 - 09:21

Na studia 
bez... matury

Uczelnie oferują licealistom, którzy oblali egzamin dojrzałości, przepustkę na II rok studiów. Na bakier z prawem.
Prywatne uczelnie znalazły sposób, by zarobić na tegorocznych niedoszłych maturzystach. Egzaminu dojrzałości nie zaliczyło aż 30 proc. zdających, czyli ponad 85 tys. młodych ludzi. Teraz masowo kuszeni są „studiami" bez matury.
Szkoły proponują im status wolnego słuchacza i wpisanie na zerowy rok studiów (w praktyce zajęcia odbywają się razem ze studentami I roku). Zapewniają, że gdy za rok zdadzą maturę i do tego zaliczą egzaminy na uczelni, wpiszą ich na drugi rok studiów. Takie praktyki są sprzeczne z prawem, a konsekwencje dla słuchaczy mogą się okazać dotkliwe. Tymczasem chętnych nie brakuje. Ofertę dla tych, którzy nie chcą stracić roku, przygotowała m.in. Niepubliczna Wyższa Szkoła Medyczna we Wrocławiu i Lingwistyczna Szkoła Wyższa w Warszawie.

Nieco inną formułę przyjęto w Wyższej Szkole Biznesu – National Louis University w Nowym Sączu. W cenie studiów (320–440 zł miesięcznie, w zależności od kierunku) proponuje się abiturientom kursy (a nie rok zerowy), które po zdanej maturze mogą być podstawą zaliczenia pierwszego roku.
Część uczelni wprawdzie oficjalnie nie kieruje swojej oferty do osób bez matury, ale jednak zaprasza je na rozmowy z dziekanem. To on decyduje o przyznaniu statusu wolnego słuchacza.

Resort nauki nie ma wątpliwości, że takie praktyki są bezprawne, bo naruszają przepisy o szkolnictwie wyższym. – Jeśli w trakcie kursów uczestnicy zaliczali przedmioty, które są w planie nauczania na kierunku oferowanym przez uczelnię, to nie mogą one zostać zaliczone na poczet przyszłych studiów. Osoby te muszą ponownie zaliczyć wszystkie przedmioty i zdać egzaminy, gdy staną się faktycznymi studentami uczelni – ostrzegają eksperci Ministerstwa Nauki.

O tym, że skorzystanie z takiej oferty może się skończyć źle, przekonany jest też Piotr Müller, przewodniczący Parlamentu Studentów RP. – Na poczet studiów mogą zostać zaliczone tylko egzaminy zdane w toku innych studiów. A wolny słuchacz czy kursant studentem nie jest – wyjaśnia. I dodaje, że w przyszłym roku może się okazać, że na uczelni nie ma już studiów na danym kierunku. Ocen ze zdanych egzaminów nikt więc nie przepisze.

– Lepiej się skupić na rzetelnym przygotowaniu do matury, niż zostać z nic nieznaczącym świadectwem ukończenia kursu, którego zdobycie kosztowało kilka tysięcy złotych – radzi Müller.
Kursant nie ma statusu studenta, więc nie przysługują mu też żadne ulgi, np. zniżki na PKP, ani stypendia.

Szkołom, które zaliczą oceny z egzaminów zdanych jeszcze przed maturą, grożą sankcje. Ministerstwo przeprowadzi wobec nich postępowanie wyjaśniające. Jego konsekwencją może być cofnięcie pozwolenia na utworzenie uczelni.

– Uczelnie, które kształcą osoby bez matury, powinny się stać niepublicznymi szkołami średnimi, skoro inaczej nie potrafią sobie poradzić ze skutkami niżu demograficznego – ironizuje Barbara Kudrycka, była minister nauki i szkolnictwa wyższego.

Katarzyna Wójcik

Źródło:
http://prawo.rp.pl/artykul/794000,1131836-Studia-dla-licealistow-ktorzy-nie-zdali-matury.html









Dziękujemy za przesłanie błędu