Nowy Sącz: Iwona Mularczyk o bonie edukacyjnym z jednorożcem w tle (WIDEO)
O tych obawach Iwona Mularczyk mówiła między innymi podczas konferencji prasowej, którą zorganizowała przed sądeckim ratuszem. I właśnie w trakcie owej konferencji w tle pojawił się jednorożec, a właściwie ktoś w takim przebraniu. Trudno powiedzieć, kto wpadł na ten pomysł i czy będzie się w tym lub innym przebraniu pojawiał podczas kolejnych konferencji. Jednak przewodnicząca rady nie wydawała się stropiona i kontynuowała wypowiedź.
- Nie wiemy jak wspomniany bon ma poprawić funkcjonowanie szkół, nie wiemy, jak dobrano wskaźniki, aby zafunkcjonował w placówkach oświatowych, nie wiemy czy jego wprowadzenie w życie było z kimś konsultowane – wyliczała Iwona Mularczyk. - Wiemy tylko, że coś takiego jest przygotowywane, ale nie wiemy, jakie skutki spowoduje jego wdrożenie.
Przewodnicząca Rady Miasta jest przekonana, że celem takiego bonu… jest szukanie oszczędności w sądeckiej oświacie.
- A na czym można oszczędzić? Chociażby na wszystkich stanowiskach uznaniowych – dodaje przewodnicząca Rady Miasta. – Jakie to są stanowiska? Na przykład psychologa, pedagoga, opiekuna pracującego w szkolnej świetlicy, kogoś, kto prowadzi zajęcia gimnastyki korekcyjnej, kogoś, kto ma stanowisko administracyjne w szkole. Wiem od dyrektorów szkół, że najbardziej ucierpią mniejsze placówki. Moim zdaniem nie tą drogą należy szukać oszczędności w oświacie.
Wiceprezydent Nowego Sącza potwierdziła, że faktycznie coś, co nosi nazwę bonu edukacyjnego jest przygotowywane w Nowym Sączu.
Czym jest bon edukacyjny, jakie będzie jego zadanie? Bon edukacyjny jest narzędziem służącym dyrektorowi szkoły do zarządzania taką placówką. W Nowym Sączu przygotowała go, w oparciu o szczegółowe dane jakie spłynęły z poszczególnych szkół, firma, która stworzyła system dziennika elektronicznego.
- By przygotować taki bon edukacyjny dla danej szkoły należało zebrać informacje na temat ilości oddziałów w danej placówce oświatowej, liczby uczniów, powierzchni zajmowanej przez szkolne obiekty i inne dane, na podstawie których można było uzyskać wiedzę, jakie są koszty w danej szkole. W oparciu o taki bon została wyliczona dla danej szkoły ilość godzin dydaktycznych oraz liczba etatów administracyjnych i obsługi – tłumaczy Magdalena Majka, wiceprezydent Nowego Sącza. – Bon edukacyjny jest przygotowany w taki sposób, że zapewnia realizację całej podstawy programowej.
Rodzi się zatem pytanie: co z takiego bonu edukacyjnego będzie miała szkoła?
- Dyrektor szkoły, który przygotowuje arkusz organizacyjny szkoły na następny rok musi tak ułożyć wspomniany arkusz, żeby wykorzystać lub zmieścić się w tej ilości godzin, którą wyliczył mu bon – dodaje wiceprezydent. - Dlaczego to jest ważne? W przeszłości często bywało tak, że ilości godzin etatowych, administracyjnych i obsługi były czasami przyznawane w sposób uznaniowy.
Bon edukacyjny zafunkcjonuje w sądeckich szkołach od nowego roku szkolnego. Przez cały rok trwały przygotowania do wdrożenia go w życie. Prowadzone były szkolenia dla dyrektorów szkół, jak z tym narzędziem pracować. Dyrektorzy sądeckich szkół już używają tego narzędzia przygotowując arkusze organizacyjne szkół na rok szkolny 2020/2021.
- Jak się sprawdza? Otóż przy konstruowaniu arkusza organizacyjnego szkoły dyrektor ma na bieżąco informacje: ile godzin i ile etatów ma jeszcze do wykorzystania – precyzuje wiceprezydent Majka. – Jest to narzędzie, które zapewnia, że wszystkie potrzeby szkoły i uczniów uczących się w danej placówce są realizowane. Bon powoduje również to, że do każdej szkoły przypisywane są także etaty dodatkowe: w bibliotece, pedagogiczne czy psychologiczne.
Czy nie ma obaw, że po wprowadzeniu tego narzędzia w takiej czy innej szkole nie nastąpi reedukacja pracowników? O to właśnie obawia się przewodnicząca Rady Miasta Nowego Sącza. - Rzeczywiście może on spowodować, że w niektórych szkołach liczba godzin do realizacji w stosunku do tego, co było do tej pory się nieco zmniejszy – odpowiada Magdalena Majka.
Czy to pociągnie za sobą redukcje etatów?
- Bon nie służy do tego, aby zwalniać nauczycieli, ale do tego, aby zorganizować pracę szkoły – dodaje wiceprezydent. - Jeśli okazałoby się, że do liczby uczniów w danej szkole nie ma potrzeby tylu etatów nauczycielskich, jak w latach poprzednich to może to spowodować pewną redukcję godzin, co niekoniecznie musi znaczyć od razu zwolnienia. Może to być na przykład redukcja liczby godzin nadliczbowych
Wiceprezydent zaznacza, że są też i takie szkoły, które dzięki wspomnianemu bonowi będą miały więcej godzin do realizacji.
[email protected], fot. IM.