Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
17/11/2019 - 14:35

Prezes Instytutu Ordo Iuris o proaborcyjnym szczycie w Nairobi

- Piszę do Państwa te słowa w czasie podróży powrotnej ze szczytu w Nairobi - relacjonuje Jerzy Kwaśniewski, prezes Instytutu Ordo Iuris. - Jednym tchem wymieniano tutaj jako wielkie zagrożenia: chrześcijaństwo, gwałty na nieletnich i przymusowe małżeństwa dzieci, cały panel poświęcono konieczności zwalczania organizacji pro-life, gdzie indziej otwarcie stwierdzano, że „seks to narzędzie zmiany całej edukacji”.


Od początku nie byliśmy tam mile widziani, a udział w szczycie wymagał wielotygodniowych zabiegów. Organizatorzy chcieli bowiem, by jednorodne grono uczestników – entuzjastów radykalnego programu aborcyjnego i wulgarnej edukacji seksualnej – szybko i jednomyślnie zatwierdziło postanowienia końcowe szczytu, ogłoszone już na dwa miesiące przed jego rozpoczęciem (tak!).

Ale zbudowana przez nas koalicja zmieniła bieg szczytu w Nairobi. Głos sprzeciwu był zbyt mocny i zbyt dobrze zorganizowany, by można było przejść nad nim do porządku dziennego.

Szokujące tezy

Przyznam Państwu, że chociaż jadąc do Kenii, zarówno ja, jak i wiceprezes Instytutu Tymoteusz Zych oraz Anna Jackowska wiedzieliśmy, czego możemy się spodziewać, skala manipulacji po prostu nas poraziła!

O tym, że szczyt będzie miał skrajnie lewicowy, proaborcyjny charakter, ostrzegaliśmy jeszcze przed jego rozpoczęciem. Nie zaskoczyło nas zatem, że organizacje w rodzaju aborcyjnego giganta, czyli Planned Parenthood będą próbowały przeforsować tzw. „prawo do aborcji” jako element opieki zdrowotnej na świecie i „praw reprodukcyjnych” oraz „zdrowia seksualnego” kobiet. Przewidywałem, że na panelu znanego producenta aborcyjnych pomp próżniowych będzie mowa o powszechnym i darmowym dostępie do antykoncepcji nawet dla nastolatków czy o obowiązkowej edukacji seksualnej opartej na fałszywej koncepcji „płci kulturowej”.

Mimo to szokowały słowa takie jak choćby wypowiedź dyrektor proaborcyjnej amerykańskiej organizacji Family Planning 2020, według której „jest powód do świętowania, gdyż wiele już (w kwestii legalizacji aborcji) udało się zrobić”, czy stwierdzenia, że „użyjemy edukacji seksualnej jako broni, by zmienić rzeczywistość”.

Obnażaliśmy absurdy

Jednak jestem zadowolony, bo nie zmarnowaliśmy żadnej okazji do zabrania głosu. Dużo wcześniej przekazaliśmy organizatorom nasze propozycje „zobowiązań” szczytu: ograniczenia liczby aborcji, poprawę opieki okołoporodowej, pierwszeństwo rodziców w wychowaniu dzieci oraz ograniczenie dostępności pornografii. Podczas licznych sesji zadawaliśmy niewygodne pytania i z całą stanowczością obnażaliśmy absurdy obecne w proaborcyjnej retoryce.

Pytaliśmy m.in. o to, jak łączyć postulat promocji aborcyjnego uśmiercania dzieci z pochwałą konferencji w Kairze sprzed 25 lat, która zakończyła się stwierdzeniem, że nie można promować aborcji.

Głośno piętnowaliśmy wszystkie absurdy, łącznie z tzw. dokumentem końcowym, zgodnie z którym państwa mają popierać „planowanie rodziny”, przez które rozumie się wyłącznie „zapobieganie ciążom”, „bezpieczną aborcję” i „tanią antykoncepcję”. Trudno nie odnieść wrażenia, że autorzy zapomnieli, że większość ludzi na świecie chce i planuje mieć dzieci!

Zazwyczaj odpowiedzią na nasze pytania i interwencje było milczenie prelegentów. Jednak po sesjach otrzymywaliśmy wyrazy poparcia od licznych delegatów zastraszonych atmosferą szczytu, a reprezentujących kraje tradycyjnie przyjazne życiu — tak z Afryki, jak i Ameryki Południowej.

Kneblowanie oponentów

Pomimo, że szczyt zgromadził przedstawicieli 170 państw oraz setki organizacji pozarządowych z całego świata, wiedzieliśmy, że nie będziemy mieli zbyt wielu sojuszników. Organizatorzy szczytu zadbali o to, by zablokować udział w nim tym organizacjom, które mogą sprzeciwiać się forsowanym tam niebezpiecznym postulatom. Ostatecznie oprócz naszego Instytutu i World Youth Alliance udało się zarejestrować tylko nielicznym organizacjom chroniącym życie i podstawowe wartości. Pominięte zostały nawet tak znaczące w świecie organizacje jaki C-FAM, Family Watch International czy CitizenGo.

Żenujący poziom debaty

Nie mniej zażenowani byliśmy poziomem analiz prezentowanych przez „ekspertów” szczytu w Nairobi. Interweniowaliśmy, gdy podczas oburzającego panelu zaatakowano organizacje obrońców życia i rodziny, porównywano w grafikach ideały religijne do sterty brudnej bielizny, a wrogami nazywano Kościół katolicki i wszystkie wyznania chrześcijańskie.

Gdy finansowani przez Komisję Europejską, Planned Parenthood i George’a Sorosa paneliści mówili o niebezpiecznych taktykach działalności międzynarodowej Ordo Iuris, wprost zapytałem, dlaczego nie zaprosili nas do panelu, skoro jesteśmy na tym samym szczycie.

Również sposób organizacji szczytu w Nairobi rażąco odbiegał od standardów ONZ. Chociaż prezentowany był jako wydarzenie globalne, w rzeczywistości był inicjatywą Funduszu Ludnościowego Narodów Zjednoczonych, rządu Danii i rządu Kenii. Ten ostatni jednak ostatecznie zdystansował się wobec szczytu, gdy prezydent Uhuru Kenyatta zastrzegł, że wartościami najważniejszym dla Kenijczyków są „świętość życia i rodziny”.







Dziękujemy za przesłanie błędu