Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
13/11/2022 - 11:00

Tu dawniej tętniło miejskie życie. Nawet proboszczowie prowadzili swoje karczmy

Piwo, wino, miód, gorzałka – te napoje cieszyły się największym powodzeniem w dawnych karczmach. Tawerny zapewniały miejscowym i podróżnym nie tylko posiłek i rozgrzewające płyny, ale też rozrywkę i nocleg.

​Czytaj również: 8 listopada upływa 730 lat od założenia miasta? No, nie całkiem tak jest

O dawnych nowosądeckich karczmach pisze Maria Marcinowska na łamach najnowszego kwartalnika „Sądeczanin. HISTORIA”:

- Wśród wielu nadań dla nowo lokowanego miasta jego założyciel Wacław II Czeski zatroszczył się między innymi o to, by w najbliższej okolicy nie było konkurencji dla nowosądeckich karczmarzy.

Dzięki prawu mili zapowiedniej, w promieniu której nikomu poza mieszczanami nie wolno było wytwarzać i szynkować piwa, miejskie gospody mogły przynosić znaczne zyski ich właścicielom. Tego rodzaju przywilej nie był bez znaczenia, biorąc pod uwagę powszechność wiejskich oberży i zajazdów, lokowanych przy traktach podróżnych w pobliżu większych miejscowości.

Karczmy, nazywane też tawernami, pojawiają się już w Kronice Galla Anonima, który zanotował, że w związku z żałobą po śmierci króla Bolesława Chrobrego w gospodach zamilkła muzyka. Zwykle budowano te tawerny przy szlakach drożnych, przeprawach rzecznych i komorach celnych, przeważnie w pobliżu lub w samych ośrodkach handlowych.

W karczmach przede wszystkim handlowano piwem, miodem i gorzałką, ale sprzedawano też wyroby rzemieślników i wiktuały. Przydrożne gospody miały głównie zapewnić posiłek i dach nad głową podróżnym, pełniąc tym samym funkcję zajazdów. W gospodach miejskich nie tylko zapewniano miejsce przybyszom, ale też oferowano usługi mieszczanom. Były to miejsca zabaw i spotkań, organizowano tam wesela, chrzciny i stypy, zawierano umowy…

Inni czytali również: Początkowo Nowy Sącz nazywano zupełnie inaczej. W taki sposób odróżniano go od Starego Sącza

Czasem w karczmie mógł mieścić się punkt poboru cła i podatków, kwatera lustratora dóbr, a nawet doraźny sąd i rodzaj aresztu dla osób, wobec których zastosowano szlachecką karę zwaną załogą. Załoga obciążała kosztami pobytu i ograniczała wolność osobistą: szlachcic, który nie wywiązał się z obowiązujących świadczeń, miał na swój koszt zamieszkać w karczmie wraz ze służbą i końmi, do czasu spłacenia powinności.

Do XIV w. zdarzały się też przypadki zawierania w karczmach związków małżeńskich, co spotykało się z wyraźną dezaprobatą duchowieństwa – grożono nieuznaniem takiego ślubu. Niemniej dopuszczano istnienie karczem plebańskich, które sytuowane były zwykle w pobliżu kościoła. Przynosiły one spory dochód, będąc uposażeniem plebana. Przeważnie ksiądz oddawał gospodę w dzierżawę, ale zdarzało się, że pomimo zakazów osobiście ją prowadził, czerpiąc zyski z propinacji (jeszcze w XIX w. funkcjonowały karczmy plebańskie).

Właśnie sprzedaż trunków szczególnie przyczyniła się do rozwoju tego typu lokali. Przywilej propinacyjny, czyli monopol produkcji i sprzedaży alkoholu, prawdopodobnie należał początkowo do panującego. Być może nie był to monopol powszechny, lecz ograniczony jedynie do pewnych miejscowości.

Karczmy prowadzili podlegający bezpośrednio dworowi dzierżawcy, tzw. arendarze. W miastach zakładanych na prawie niemieckim – a takim był średniowieczny Nowy Sącz – to wójt zasadźca miał prawo założyć tzw. „wolną karczmę”, którą oddawał w arendę (dzierżawę) i zapewne z tego prawa skorzystał.

Nie znamy jednak imion arendarzy z XIII i XIV w. W źródłach z końca XV stulecia wymienionych jest kilku piwowarów, wśród nich słodownik Maciej, właściciel browaru w rynku, a o latach 1579-1601 wiadomo, że działało wtedy w Nowym Sączu 10 piwowarów, 1 gorzelnik oraz 2 karczmarzy. Zapewne w 2. poł. XVI w. piwowarzy i gorzelnik sprzedawali swoje produkty u siebie i dostarczali je też do miejscowych gospód.

W karczmach nowosądeckich handlowano również miodem i winem, które uznawano za najprzedniejszy trunek. Dobrze prosperowały miejskie szynki, należące do bogatszych mieszczan. W 1597 r. wymieniony jest niejaki Jan karczmarz, mieszkający na przedmieściu, choć nie ma informacji o istniejącej tam gospodzie. Wiadomo natomiast, że w XVI w. karczmy funkcjonowały także w sądeckich wsiach.

W 1521 r. Nowy Sącz nabył prawa do sołtystwa, w którego skład wchodziły m.in. karczma i browar w Kunowie. W Piątkowej w 1564 r. dań miodową składało trzech bartników, a do 1578 r. funkcjonowała tam także karczma. Podobnie było w folwarku sołtysim w Żeleźnikowej, gdzie odnotowano istnienie karczmy około 1565 r. W 1581 r. w źródłach skarbowych jest mowa o karczmie w Paszynie i tamtejszym karczmarzu, który miał prawo wyszynku piwa, produkowanego w Nowym Sączu.

Stopniowo karczmy sołtysie zanikły prawie zupełnie. Upadły, lub razem z folwarkami zostały przejęte przez szlacheckich właścicieli wsi, którzy sprzedawali w gospodach wytwarzany we własnych dobrach alkohol. Obok karczem dworskich funkcjonowały też plebańskie.

Arendarzami wiejskich oberży często byli Żydzi (szczególnie na wschodnich terenach dawnej Rzeczypospolitej). Obowiązkiem arendarza było regularne rozliczanie dochodów z właścicielem. Ponieważ dochody te nie były zbyt wysokie, głównymi źródłami utrzymania karczmarzy wiejskich pozostawały własne gospodarstwa i ewentualna działalność rzemieślnicza.

W miastach gospodami zarządzali bogaci przedstawiciele patrycjatu. Jednocześnie z tym procesem wzmagał się przymus propinacyjny, który polegał na nałożeniu na poddanych zakazu nabywania i konsumowania alkoholu innego, niż wyprodukowany w danych dobrach lub wprowadzany do handlu po zapłaceniu podatku zwanego czopowym. Nieprzestrzegających tego zakazu czekały surowe kary…

Dalszą część artykułu Marii Marcinowskiej można przeczytać w jesiennym kwartalniku „Sądeczanin. HISTORIA”. Gdzie kupić kwartalnik? KLIKNIJ TUTAJ, aby dowiedzieć się więcej.

(oprac. [email protected], fot. Karczma w Orawce – kwartalnik)







Dziękujemy za przesłanie błędu