Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
06/01/2020 - 14:55

Z cyklu “Jak nie być frajerem?": czym jest niepewność? Czyli o problemie karpia

Święta to Wigilia a jak Wigilia to wiadomo, że karp… I ten właśnie karp mi uświadomił, że w ramach naszego cyklu nie odpowiedzieliśmy jeszcze na fundamentalne pytanie, mianowicie: czym jest niepewność?

Wszystkie nasze decyzje podejmowane są w pewnym otoczeniu informacyjnym. Nazwijmy sobie to otoczenie „kontekstem”. Otóż jesteśmy w stanie wyróżnić trzy typy (szczerze pisząc – znamy ich nieco więcej, ale trzy wystarczą) takich kontekstów:

  • Kontekst pewności;
  • Kontekst ryzyka;
  • Kontekst niepewności.

Ten pierwszy jest najprostszy, ale jednocześnie najrzadziej spotykany. Kiedy matematyk zapisuje na tablicy lewą stronę równania „2+2”, to może być pewien tego, że po prawej stronie działania może wypisać liczbę „4”. Podobnie na przykład chemik, który miesza z sobą wodorotlenek potasu  z kwasem siarkowym – ma 100% pewności, że efektem takiej reakcji chemicznej będzie uzyskanie siarczanu potasu oraz wody. A jeśli poszukujemy raczej humanistycznych przykładów, to powiedzmy, że każdy, kto podejmuje się działalności zarobkowej, może mieć pewność, że podlega ustawie o podatku dochodowym (ustawa nie musi go wcale obligować do zapłaty tego podatku, ale mimo to -  ustawie podlega).

Działanie podejmowane w warunkach pewności charakteryzuje się tym, że znamy dokładnie jego rezultat. Niestety, jeśli bardzo dokładnie przeanalizujemy sprawę, to skonstatujemy, że warunki absolutnej pewności dotyczą tylko bardzo ograniczonego fragmentu rzeczywistości, w jakiej działamy. Zazwyczaj bowiem w nasze życie wkrada się ryzyko.

Jeśli rzucam monetę, to mogę być pewien, że otrzymam orła lub reszkę – ale co wypadnie – tego nie wiem. Kiedy w akcie prokreacji powstaje nowe życie, to znając geny ojca i matki – jesteśmy w stanie powiedzieć, jakie jest prawdopodobieństwo tego, że dziecko będzie miało niebieskie oczy, jasną karnację i czy będzie umieć zwijać język w rurkę. Pojawia się nam nowe słowo – „prawdopodobieństwo”.

Otóż, jeżeli potrafimy oszacować prawdopodobieństwo jakiegoś zdarzenia, to znaczy, że znamy wszystkie możliwe scenariusze / warianty – czyli wszystkie możliwe stany rzeczy odnoszące się do rozważanego problemu. Tak samo – jeśli ktoś znajomy kupuje samochód, a my wiemy, że wszystkie możliwe kolory tego samochodu to: czarny i biały, i wiemy także, że nasz znajomy ma zamiar rozstrzygnąć wybór koloru samochodu za pomocą rzutu monetą  – wówczas możemy stwierdzić,  że na 50% ktoś wybierze kolor czarny.

Reasumując – działanie w warunkach ryzyka charakteryzuje się tym, że znamy wszystkie możliwe rezultaty, i znamy prawdopodobieństwo wystąpienia każdego z nich.

Dysponujemy już wszystkimi „puzzlami” niezbędnymi do zrozumienia pojęcia niepewności. A zatem: z warunkami niepewności mamy do czynienia wówczas, gdy przynajmniej jeden warunek charakteryzujący kontekst ryzyka NIE zostaje spełniony.  Niepewności doświadczamy więc wtedy, gdy:

  • Nie znamy wszystkich możliwych rezultatów naszego działania, lub
  • Nie jesteśmy w stanie przypisać poszczególnym wariantom konkretnego prawdopodobieństwa.

Warto zwrócić przy okazji uwagę na fakt, że nieznane rezultaty działania mogą odnosić się zarówno do natychmiastowych skutków ubocznych, jak i do długofalowych następstw działania.

Przykład: Kupujemy dom. Czy to są warunki niepewności? Wydaje się, że nie, bo dom jest już prawie wybudowany, umowa jest jasna, a w papierach wszystko jest w porządku. Na pierwszy rzut oka wszystkie możliwe rezultaty znamy. Jednak… 

Z czasem (niestety zazwyczaj po kupnie) wychodzi na jaw, że deweloper jest niewypłacalny i nie ma za co dokończyć budowy, w procesie konstrukcji domu popełniono błędy, które są nieakceptowalne z punktu widzenia prawa budowlanego, a w naszej umowie są kruczki prawne, bardzo dla nas niekorzystne. Ten przykład pokazuje, że okoliczności, które pierwotnie utożsamiamy z kontekstem pewności, z czasem okazują się kontekstem niepewności.

A teraz połączmy powyższe ustalenia z tytułowym FRAJEREM

Otóż groźba stania się frajerem pojawia się zwykle wówczas, gdy redukujemy kontekst ryzyka do kontekstu pewności, lub kontekst pewności do kontekstu ryzyka. To pierwsze wykroczenie nazywam Iluzją zerowego ryzyka, a to drugie Problemem karpia.

Redukowanie kontekstu ryzyka do kontekstu pewności. Kiedy ma miejsce? Zazwyczaj wówczas, gdy traktujemy twierdzenia dowiedzione statystycznie jako absolutnie pewne. Na przykład 44 procent ankietowanych uważa, że badanie mammograficzne dostarcza wiedzy pewnej (w rzeczywistości mammografia nie wykrywa ok 10% nowotworów, i ma znaczny odsetek tak zwanych „fałszywych alarmów”). 63% badanych uważa, że wynik testu HIV dostarcza wiedzy pewnej, prawie 80 proc. badanych uważa, że wynik testu DNA dostarcza wiedzy pewnej, a przeszło 60 proc. twierdzi, że wiedzy pewnej dostarcza wynik badania odcisków palców.

Otóż... należy mieć na uwadze fakt, że wszędzie, gdzie mamy do czynienia ze statystycznym ustalaniem prawdziwości hipotez, tam dowód może być wysoce prawdopodobny, wielokrotnie potwierdzany, uzasadniony, zgodny z aktualnym stanem wiedzy, ale nie jest on absolutnie pewny! Znam pewną profesor statystyki, która wiele lat temu podczas ciąży dowiedziała się, że dziecko będzie niepełnosprawne (i zalecano jej aborcję). Stwierdziła, że w to nie wierzy i…. urodziła w pełni zdrowe dziecko.             

Kontekst ryzyka charakteryzuje się tym, że jest policzalny, czyli daje się ogarnąć przy pomocy metod i narzędzi statystycznych. Najlepszym tego przykładem są firmy ubezpieczeniowe, które wyceniają ryzyko i każą nam płacić za ochronę przed sytuacjami losowymi. Dla nas owe sytuacje losowe (np. wypadek samochodowy lub zawał serca) są kompletnie nieprzewidywalne, ale dla firmy ubezpieczeniowej jesteśmy tylko składową populacji, w której pewne zdarzenia w sposób nieuchronny muszą mieć miejsce, i które układają się w pewną prawidłowość, a w owej rzeczywistości możliwe jest zarządzanie ryzykiem.

Redukowanie kontekstu niepewności do kontekstu ryzyka – to znacznie pewniejsza (i niestety częstsza) droga do frajerstwa. Winowajcą takiego stanu rzeczy jest zwykle pycha – tak by powiedział ksiądz, czyli arogancja intelektualna – tak wypada to nazwać akademikowi. Z sytuacją taką mamy do czynienia zazwyczaj wtedy, gdy świadomi ograniczoności naszej wiedzy dokonujemy pewnych założeń dotyczących rzeczywistości, i na tej podstawie rekomendujemy innym określone działanie.

Na przykład w USA na początku tego wieku na użytek banków zaczęto szacować ryzyko tego, że wartość nieruchomości zacznie spadać. Podkreślmy – próbowano „oszacować ryzyko”, chociaż przez skórę czujemy, że de facto zagadnienie to dotyczy raczej kontekstu niepoliczalnej niepewności, a nie ryzyka…. No ale największe matematyczne mózgi wyprodukowały sposób szacowania tego ryzyka. Nie będę Państwu tłumaczył szczegółów tej metody, bo to bardzo skomplikowana sprawa.

Ograniczę się tylko do stwierdzenia, że była ona tak mądra, że aż niezrozumiała dla znacznej części jej użytkowników. Jej zaś podstawą (starannie ukrytą) było banalne założenie „załóżmy, że rynek nieruchomości będzie się w przyszłości zachowywał mniej więcej tak, jak przez ostatnie 15 lat”. Przez wiele lat metodę stosowano, na jej podstawie banki były w stanie zalać cały rynek światowy papierami wartościowymi, których wartość powiązana była z wartością rynku nieruchomości.

Nagle….okazało się, że na tym właśnie rynku zaczęło się dziać coś dziwnego, coś, czego wcześniej nikt nie przewidział. Ceny nieruchomości coraz gwałtowniej zaczęły spadać, a świat znalazł się w stanie kryzysu finansowego. Ostatecznie narzędzia, które miały zwiększać bezpieczeństwo systemu, tylko zwiększały ilość ryzykownych przedsięwzięć. Zamiast usuwać problem, stały się jego częścią.







Dziękujemy za przesłanie błędu