Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
19/12/2019 - 11:55

Dlaczego władze Nowego Sącza wyzwały Polski Alarm Smogowy na debatę

Niedawno na płycie rynku w Nowym Sączu można było zobaczyć technikę palenia w piecu ograniczającą emisję szkodliwych pyłów. Według aktywistów Polskiego Alarmu Smogowego, metoda palenia w piecu „od góry” wcale nie przyczynia się do ograniczania smogu. Władze Nowego Sącza z opinią PAS się nie zgadzają.

Aktywiści Polskiego Alarmu Smogowego bazują na badaniach przeprowadzonych przez Instytut Chemicznej Przeróbki Węgla w Zabrzu, które mają dowodzić, że metoda rozpalania w piecu „od góry” może odnieść odwrotny skutek. Władze Nowego Sącza absolutnie z takim stanowiskiem nie zgadzają się.

- Zarzuca się metodzie palenia „od góry”, że jest metodą niezbyt ekologiczną, która nie przyczynia się do zmniejszania ilości szkodliwych substancji wypuszczanych do atmosfery. Mówi się o niej, że ta metoda jest wręcz niebezpieczna – mówi Grzegorz Tabasz, dyrektor Wydziału Środowiska Urzędu Miasta w Nowym Sączu. – Chciałbym takie doniesienia zdementować.

W Nowym Sączu oraz kotlinie sądeckiej dziewięćdziesiąt procent kotłów, które są zainstalowane w domach są kotłami górnego spalania.

- Są to kotły, w których nie można doprowadzić do ich rozszczelnienia, jeśli stosuje się paliwa dopuszczone do spalania – wyjaśnia dyrektor Wydziału Środowiska. - Nie ma takiej technicznej możliwości. Co się zaś tyczy podnoszonej przez PAS kwestii, czy metoda rozpalania w piecu „od góry” zmniejsza emisję szkodliwych pyłów do powietrza, czy też nie, to uważamy, że powoływanie się przez aktywistów na wyniki jednego z instytutów badawczych jest, czym, co nie daje pełnego obrazu sytuacji.

Grzegorz Tabasz, szef Wydziału Środowiska Urzędu Miasta w Nowym Sączu, znany sądecki przyrodnik podkreślił dzisiaj na konferencji prasowej, że w Polsce jest przynajmniej kilka doskonałych instytucji certyfikujących i urzędnicy sądeckiego ratusza dysponują pełną paletą badań, które pokazują wręcz coś odwrotnego.

Powoływał się też na efekty, jakie można było zobaczyć niedawno na sądeckim rynku podczas urządzonego pokazu rozpalania w piecu „od góry”. W piecu, w którym stosowana była taka technika smużka dymu była praktycznie niewidoczna, zaś w drugim piecu, który był rozpalany metodą tradycyjną, do atmosfery wybijały kłęby burego dymu. Dyrektor Tabasz przywołał też rozmowę z jednym z mieszkańców z osiedla Helena, który brał udział w drugim takim pokazie.

- Ten mieszkaniec pochwalił się, że pali od dwóch lat metodą rozpalania „od góry” i ogrzewa dom o powierzchni 230 metrów kwadratowych zużywając 2,5, zamiast 4 ton węgla – informował dzisiaj dyrektor Tabasz.  – Tak więc w Nowym Sączu stosujemy metody, które mają przynieść szybką poprawę. Postawiliśmy na „błękitny węgiel” i odpowiednią metodę palenia pozwalającą na zaoszczędzenie paliwa i zmniejszenie emisji. Propagujemy ją i tak dalej będziemy czynić, bo uważamy, że ta metoda jest dobra.

Dyrektor Grzegorz Tabasz zaprosił aktywistów i innych przedstawicieli Polskiego, czy Krakowskiego Alarmu Smogowego do debaty.

- Jesteśmy otwarci na spotkanie w dowolnym czasie i w dowolnej formule – stwierdził szef wydziału środowiska. – Chcemy zaprosić specjalistów i debatować, w obecności mediów o wynikach badań. Mówienie, że jedyną metodą jest, jak najszybsze zamykanie tzw. „kopciuchów” nie jest metodą, w przypadku, gdy w Nowym Sączu mamy taką, a nie inną ilość instalacji i ograniczone środki.

Wiceprezydent Magdalena Majka dodała, że jej zdaniem takie organizacje jak Polski, czy Krakowski Alarm Smogowy dążą do sytuacji idealnej, takiej, w której mieszkańcy będą używali wyłącznie nowoczesnych pieców.

- Nas interesują także działania doraźne, czyli to, jaki będzie poziom zanieczyszczeń jutro, pojutrze, za tydzień, a nie tylko za kilka lat. Mamy pełną świadomość tego, że nie uda się nam doprowadzić do sytuacji, że nie będziemy spalali węgla w kotłach starego typu w ciągu najbliższych kilku lat. Podejmujemy działania, że już wkrótce będzie tych zanieczyszczeń mniej.

[email protected], fot. IM.







Dziękujemy za przesłanie błędu