Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
22/01/2018 - 07:15

Połamane nogi, ręce, roztrzaskane miednice... Alert w krynickim szpitalu

Jacek Ślipek, zastępca ordynatora oddziału chirurgii urazowo-ortopedycznej Szpitala im. dra J. Dietla w Krynicy-Zdroju składa kontuzjowanym narciarzom i snowboardzistom zwożonym ze stoków narciarskich pogruchotane kości, zespala złamania specjalnymi płytkami, wymienia cierpiącym chorym naturalne, wypracowane panewki stawów zastępując sztucznymi. Ortopedia nie ma dla niego żadnych tajemnic.

Zobacz także: Grypa dała o sobie znać. 53 chorych trafiło do szpitali, najczęściej chorują w...

Sezon zimowy w pełni. Choć na Sądecczyźnie próżno szukać w tym roku kopnych, śnieżnych zasp, to stoki i stacje narciarskie w regionie nie święcą wcale pustką. Wręcz przeciwnie. Pierwsze tygodnie ferii już za nami. Do krynickiego szpitala trafili z pewnością pierwsi kontuzjowani amatorzy „białego szaleństwa” przywiezieni prosto ze stoku...

- Niestety. Co roku, w sezonie zimowym nie brakuje takich kontuzjowanych pacjentów, którzy trafiają do naszego szpitala prosto ze stoków. Ten rok, pod tym względem, może być gorszy od poprzedniego.

Skąd taki wniosek?
- W tym roku zimę mamy, jaką mamy. Niewielka ilość śniegu nie sprzyja narciarzom i osobom uprawiającym inne sporty zimowe; sprzyja, niestety, urazom. I to urazom, co chciałbym podkreślić, bardzo poważnym.

Co ma pan na myśli mówiąc, że są to urazy bardzo poważne?
- Są to urazy, z którymi dawniej nie mieliśmy praktycznie do czynienia. Do tej pory typowym urazem narciarskim był zazwyczaj uraz skrętny kolana, czy uraz nadgarstka. Były one najczęściej efektem upadku. W tym sezonie do naszego szpitala trafiają pacjenci z poważnymi urazami głowy, które wymagają dalszej, bardzo pogłębionej diagnostyki. Bywa, że potrzebna jest błyskawiczna pomoc neurochirurgiczna.

Leczymy pacjentów, którzy trafiają do nas na przykład ze skomplikowanym urazem kolana. Nie jest to jednak, jak dawniej zwykłe skręcenie, ale skręcenie połączone ze złamaniami śródstawowymi. Taki uraz zaopatruje się niestety chirurgicznie. Jest więcej pacjentów z bardzo skomplikowanymi złamaniami rąk, barków, a nawet miednicy spowodowanymi upadkiem na twarde podłoże. Lekarze ortopedzi, personel medyczny oddziału i Izby Przyjęć, proszę mi wierzyć na brak pracy nie narzekają.

W przypadku takich urazów dużą rolę odgrywa czas?
- Jak najbardziej. Taki pacjent jak najszybciej musi znaleźć się na stole operacyjnym. Te zabiegi muszą być wykonywane, niestety w pierwszej kolejności. To wydłuża kolejkę pacjentów oczekujących na zabiegi planowe. 

Wspomniał Pan, że jako operatorzy spotykacie się w tym roku z sytuacją, z którą do tej pory w krynickim szpitalu mieliście do czynienia jedynie sporadycznie...
- To prawda. Pogotowie ratunkowe przywozi coraz częściej kontuzjowanych „amatorów białego szaleństwa w wieku powyżej 60 +. Dawniej takie przypadki były rzadkością. Powszechnie utarło się, że narty, czy snowboard zarezerwowane są raczej dla ludzi młodych.

Ten stereotyp jeszcze pokutuje. Tymczasem rzeczywistość jest inna. Na stokach, co można zauważyć po przedziale wiekowym kontuzjowanych pacjentów trafiających do szpitala w Krynicy, jest coraz więcej szusujących w wieku 60 +. Chyba zrobiła się moda na taką formę aktywności fizycznej.

Panie doktorze, czyli mierz siły na zamiary?

- Nikt nie kwestionuje umiejętności tych narciarzy, ale muszą mieć oni świadomość, że ich układ kostny i więzadłowy nie jest już tak nazwijmy „elastyczny”, jak osoby młodej – dwudziesto, czy trzydziestoletniej. Jest słabszy. Nawet niewielki upadek na stoku na zmrożony śnieg, a bywa, że i lód może mieć katastrofalne konsekwencje.

Zobacz także: Odliczanie do otwarcia nowego skrzydła szpitala. Znamy datę, kiedy to nastąpi [ZOBACZ WNĘTRZA]

Czy urazy u osób 60 + są bardzo groźne?

- W przypadku osób w wieku 60 + nie wystarczy „wsadzić” nogę, czy rękę w gips. Złamanie musi być zespolone chirurgicznie. Dla osoby starszej każdy zabieg operacyjny jest dużo większym obciążeniem, niż dla osoby młodej. Dla człowieka starszego taki uraz wiąże się, niestety z unieruchomieniem na dłuższy czas, bo kości w starszym wieku zrastają się wolniej i dłużej.

Taki uraz niesie ze sobą też ryzyko wystąpienia nieprzewidzianych powikłań?

- Niestety, z taką sytuacją też należy się liczyć. Takim urazom mogą towarzyszyć różne powikłania jak chociażby zatorowość, zakrzepica. Dlatego też takich kontuzjowanych „amatorów białego szaleństwa” staramy się operować jak najszybciej i jak najszybciej takie osoby rehabilitować, aby nie doszło do komplikacji.

Sprzęt do szusowania na stokach jest coraz nowocześniejszy. Gwarantujący dla narciarza większe bezpieczeństwo....

- To prawda, lepszy, ale pozwalający narciarzom, czy snowboardzistom rozwijać na stoku większe prędkości.  W przypadku, gdy dochodzi do upadku, czy zderzenia z inną osobą korzystającą na stoku z uroków zimy, konsekwencje zdrowotne są zazwyczaj opłakane. Niestety, podczas ferii na stokach szusują osoby, które nie mają odpowiedniego wcześniejszego przygotowania. Można powiedzieć wjechali na ten, czy inny stok wstając dosłownie zza biurka. Ich mięsnie i układ kostno-stawowy są „zastane”. W dużej mierze są to turyści przyjeżdżający na zimowy wypoczynek. Nie ma też co urywać. W wielu przypadkach na stokach dominuje brawura, a jej skutki są opłakane.

Do krynickiego szpitala trafiają też kontuzjowani pacjenci po spożyciu alkoholu?

- Oczywiście. Zdarzają się takie sytuacje. Narciarze, czy snowboardziści będący pod wpływem alkoholu szusujący po stoku są zagrożeniem nie tylko dla siebie, ale również dla innych osób korzystających w tym czasie z uroków „białego szaleństwa”.

A co z potrąceniami na stokach. Jakie mogą być skutki takich zdarzeń?

- Jest ich coraz więcej. Skutki takich potrąceń są opłakane.

Ortopedzi zużywają obecnie mniej gipsu?

- Nieco mniej, ale wynika to z tego, że zdecydowaną większość tych urazów operujemy. One nie wymagają unieruchomienia gipsowego. Chciałbym jednak podkreślić, że liczba pacjentów, którzy trafiają z różnymi urazami kostnymi do ambulatorium chirurgicznego nie zmalała. Gips jest i zawsze będzie potrzebny.

Dziękuję za rozmowę. 

[email protected], Fot. IM, szpital w Krynicy-Zdroju







Dziękujemy za przesłanie błędu