Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
08/01/2020 - 07:30

Stres i wypalenie zawodowe po sądecku. Epidemia, na którą będzie można brać L4

- W piątek wstępuje we mnie życie, bo zaczyna się weekend i nie muszę iść do pracy – opowiada Maciek, menadżer sądeckiej firmy. W niedzielę po południu zaczyna mnie boleć żołądek, w poniedziałek mam już w głowie jedno zdanie: rzygać mi się chce, bo przede mną pięć dni udręki. Maciek mówi, że cierpi na stres i wypalenie zawodowe. – To zjawisko dotyka coraz większej ilości pracowników sądeckich firm i instytucji – mówi psycholog Bogdan Kajzer. Problem jest na tyle poważny, że od 2022 roku będzie można na tę cywilizacyjną już chorobę dostać L4.

- Nierzadko spotykam się z sytuacjami, że przychodzi do mnie pacjent i mówi:  nic mi nie jest, ale nie jestem w stanie pracować, bo przez nadmiar roboty cierpię na chroniczne przemęczenie i czuję się coraz bardziej zestresowany, a nie mogę wziąć teraz urlopu. Musze odpocząć, bo oszaleję. Błagam niech mi pani da zwolnienie, na jakąś grypę albo na jakieś zatrucie– opowiada lekarka jednej z sądeckich przychodni. – Takich ludzi jest coraz więcej. A ja daję im te zwolnienia, choć wiem, że to tylko doraźna pomoc i mówię im, że pomocy powinni raczej szukać u psychologa. 

Czytaj też Trudno uwierzyć. To już koniec sądeckiego pośredniaka na Węgierskiej  

Maciek jest szefem działu w jednej z sądeckich firm. Mówi, że od jakiegoś czasu nie daje rady. Nie radzi sobie ze stresem i przemęczeniem.

- Ciągle przybywa mi nowych obowiązków. Zaczynam się nie wyrabiać i robotę zabieram do domu, do czego nawet się w pracy nie przyznaję. Jedynie w piątek wstępuje we mnie życie, bo zaczyna się weekend i nie muszę iść do roboty. – opowiada Maciek. - W niedzielę po południu zaczyna mnie boleć żołądek, w poniedziałek mam już w głowie jedno zdanie: rzygać mi się chce, na myśl, że przede mną pięć dni udręki.

Maciek mówi, że cierpi na permanentny stres i że ma syndromy zawodowego wypalenia.  Zastanawia się nad zmianą pracy. Ale czy to pomoże?

Czy to już przypadłość cywilizacyjna? Problem jest na tyle poważny, że Światowa Organizacja Zdrowia wypalenie zawodowe wpisała na oficjalną listę jednostek chorobowych. W 2022 roku z tego powodu będzie można otrzymać zwolnienie lekarskie.

Na ile zjawisko jest powszechne w samym Nowym Sączu? Psycholog Bogdan Kajzer przyznaje, że z jego praktyki zawodowej wynika, że coraz więcej osób ma z tym problem.

- Wbrew pozorom to nie tylko przypadłość pracowników dużych sądeckich firm, którzy dostali się w korporacyjne tryby. Ten problem dotyka też ludzi pracujących w urzędach i placówkach publicznych. 

Kajzer nie ma wątpliwości, że to już choroba społeczna, która wynika z jednej strony z potęgującej się w pracy rywalizacji, z drugiej strony nakręconego konsumpcjonizmu.

- Rywalizacja wynika z obaw o utratę pracy, stanowiska, ale też pragnienia posiadania coraz więcej i więcej, przez co rośnie przekonanie, że musimy mieć coraz więcej pieniędzy. To powoduje, że ludzie biorą na siebie za dużo, ale też rosną wymagania pracodawców. Dotyczy to perfekcjonistów, świetnych w tym co robią i dlatego ciągle dokłada im się nowych obowiązków, na zasadzie, że przecież ze wszystkim sobie doskonale radzą. Te sytuacje sprawiają, że organizm zwyczajnie tego nie wytrzymuje.

Czytaj też Wielka rzeka wódki w małych buteleczkach. Cena „małpek” idzie w górę

W skali roku to warta miliard złotych rzeka wódki, która leje się szerokim strumieniem z tak zwanym

Jakie są objawy zawodowego wypalenia i związanego z tym stresu? To chroniczne zmęczenie, kłopoty ze snem, problemy z koncentracją, wahania nastroju, negatywne emocje i poczucie bezsensu wykonywanej pracy.  

- W pewnym momencie – tłumaczy sądecki psycholog - brakuje człowiekowi energii. Nie jest zdolny robić tego, co do tej pory przychodziło mu bez wysiłku. Jeśli to jest tylko na poziomie zniechęcenia do pracy, na pewno już jest źle, ale to jeszcze nie jest taki wielki dramat. Ten dramat zaczyna się wtedy, kiedy ma się poczucie, że kompletnie sobie z tym nie radzimy. W skrajnych przypadkach to się kończy ciężką depresją.

Czytaj dalej na następnej stronie







Dziękujemy za przesłanie błędu