Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
05/08/2019 - 22:15

"Był jak naładowany pistolet". Wstrząsające kulisy zbrodni we Florynce

Czy tragedii we Florynce można było zapobiec? To "Sądeczanin" jako pierwszy zadał to pytanie. Napisaliśmy - o czym mówili w rozmowie z naszym reporterem mieszkańcy wsi - że matka zabójcy i jego brat prosili o zabranie Stefana W. do szpitala. Zapytaliśmy również prokuratora, czy tym wątkiem zajmują się śledczy. Teraz ten temat podjęła telewizja TVN.

Czy można było temu zapobiec? Czy nieszczęście wisiało w powietrzu? - to portal "Sądeczanin"  jako pierwszy postawił te pytania. Jak powiedzieli nam mieszkańcy wsi, matka 31-latka w przeddzień zbrodni miała wezwać pogotowie. Prosiła, żeby zabrać syna do szpitala, z którego miał niedawno wyjść. Pisaliśmy też, że jego brat miał stwierdzić, że pomocy odmówił rodzinie psychiatra, który go leczył.

Czytaj też Morderstwo we Florynce. Na jaw wychodzą nowe, szokujące fakty [WIDEO]

Czy śledczy będą prowadzić postępowanie pod kątem zaniedbania ze strony służb medycznych? - to pytanie zadaliśmy Sławomirowi Korbelakowi z Prokuratury Rejonowej w Gorlicach

- Nie mogę na razie zdradzać szczegółów tej sprawy – mówił w rozmowie z „Sądeczaninem” . - Powiem jedynie, że chodzi o konsultacje medyczne w ostatnich dniach. Takie konsultacje były. Potwierdza to rodzina.

Czytaj też Morderstwo we Florynce. Co mówi prokurator. Narkotyki, dopalacze, choroba?

 Teraz ten wątek podjęli reporterzy TVN. Jak się okazuje, jeden z braci Stefana W. kilka godzin przed tragedią pojechał z nim do szpitala w Nowym Sączu. Szukali pomocy u jednego z lekarzy na oddziale psychiatrycznym, na którym leczył się w ubiegłym roku. 

- On [Stefan W.] leżał na ziemi i wykrzykiwał swoje herezje. Przyszedł pan doktor i stwierdził, że to zawracanie d… Taka była rozmowa z panem doktorem - mówił dziennikarzowi TVN brat zabójcy.

Jak informuje stacja, psychiatra z którego pomocy korzystał Stefan W., nie chciał komentować tej sprawy.

- Mama była mocno związana ze Stefanem. Bardzo go kochała. Ona tu z nim funkcjonowała. To było oczko w głowie mamy – mówi drugi z braci.

Mężczyźni twierdzą, że ich brat nie był świadomy tego, co się dzieje. Uważają, że w żaden sposób nie skrzywdziłby matki.

- Zabijając mamę, on nie widział mamy na pewno. Widać po nim było, że jest nawrót choroby sprzed roku. Dom był zdemolowany, on czegoś szukał. Chodził po domu. Gadał od rzeczy – powiedzieli w rozmowie z dziennikarzem TVN.

Zobacz też Przesłuchali zabójcę z Florynki. Czy już dotarło do niego że zabił własną matkę?

- Tę tragedię spowodowała choroba brata, ale obwiniamy też lekarza, który mógł temu zapobiec. Stefan w swojej chorobie był jak naładowany pistolet, który on mógł rozładować. Kiedy dowiedziałem się, co się stało, zadzwoniłem do pana doktora i podziękowałem, że tak zajął się bratem, że ten zabił matkę. Nie odpowiedział nic – mówił wzburzony brat zabójcy w rozmowie z TVN.

Czytaj też Zbrodnia we Florynce jak z horroru. Narzędziem tortur były nożyczki krawieckie

Dlaczego Stefan W. nie został przyjęty na oddział psychiatryczny? To pytanie jak na razie pozostaje bez odpowiedzi. Wszystkie niejasności w tej sprawie spróbują wyjaśnić śledczy.

W sobotę, pięć dni po dokonaniu makabrycznego mordu Stefan W. został przesłuchany. Wcześniej nie było to możliwe. Przebywał na oddziale psychiatrycznym gorlickiego szpitala. Jego stan nie pozwalał ani na przesłuchanie, ani na logiczną rozmowę.

Skoro został przesłuchany po kilku dniach od popełnienia zbrodni, czy to oznacza, że dopiero teraz dotarło do jego świadomości, że zabił własną matkę? Jaka była jego reakcja? – pytamy Tadeusza Cebo, prokuratora rejonowego w Gorlicach. 

- Nie mogę na takie pytania odpowiedzieć.  Mogę jedynie stwierdzić, że został przesłuchany i usłyszał dwa zarzuty. Pierwszy to dokonanie zabójstwa, drugi, usiłowanie dokonania zabójstwa, połączone ze spowodowaniem ciężkich obrażeń ciała. Nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień, do czego ma pełne prawo.

Czytaj też Florynka ze łzami żegnała sąsiadkę zamordowaną przez syna. Przypowieść Jezusa

Stefan W. został tymczasowo aresztowany na okres trzech miesięcy. Grozi mu dożywocie. Ze szpitala psychiatrycznego w Gorlicach został przewieziony do aresztu. Nie trafił jednak do zwykłej celi.  Jest w więziennym szpitalu pod opieką lekarzy.

Czy może zostać uznany za niepoczytalnego i uniknąć kary? - W takich sytuacjach kluczowa jest opinia biegłych - tłumaczy prokurator. - Stefan W. zostanie poddany sądowej obserwacji psychiatrycznej, która trwa od czterech do sześciu tygodni.

Czytaj też Zbrodnia we Florynce jak z horroru. Narzędziem tortur były nożyczki krawieckie

Przypomnijmy, że do makabrycznego mordu doszło tydzień temu. Stefan W. najpierw zamordował matkę, potem próbował zabić sąsiadkę. Narzędziem tortur okazały się krawieckie nożyczki.

RG [email protected] Fot. Screen Uwaga TVN / RG







Dziękujemy za przesłanie błędu