Na Sądecczyźnie wciąż płoną suche trawy. Strażacy jeżdżą od pożaru do pożaru
Bardzo pracowite były tegoroczne święta Wielkanocne dla sądeckich strażaków, którzy jeździli od pożaru do pożaru, gasząc płonące trawy. W Wielką Sobotę odnotowali aż jedenaście tego typu zdarzeń. Nieco mniej, bo siedem odnotowali w Niedzielę Wielkanocną. Najbardziej pracowity był dla nich Poniedziałek Wielkanocny. Tylko w tym dniu strażacy aż trzydzieści razy gasili pożary suchych traw, które ktoś bezmyślnie podpalił.
Zobacz też Trawy ciągle płoną. W nocy strażacy mieli kilka wyjazdów do pożarów
Wypalanie traw w Polsce jest niechlubną tradycją, z którą od lat zmagają się strażacy, służby leśne i ochrony środowiska, policjanci i strażnicy miejscy. Przynosi więcej szkody niż pożytku. Dawniej ludzie wierzyli, że w ten sposób użyźnia się glebę i naturalnie oczyszcza po zimie suche resztki. To jest jednak nieprawda. W trawach znajduje się wiele pożytecznych robaków i owadów, które giną od ognia. Ponadto w ten sposób niszczymy rośliny, a chwasty i tak przeżyją.
Nie ma żadnych zalet wypalania traw. Dodatkowo jest mnóstwo zagrożeń. Można się poparzyć, a nawet zginąć, nie wspominając już o tym, że uśmiercamy taką zwierzynę, jak jeże, lisy i gady. Giną zwierzęta i rośliny objęte ścisłą ochroną.
Z płonącymi suchymi trawami zmagają się również strażacy na terenie Limanowszczyzny i powiatu gorlickiego, ale tych pożarów jest tam znacznie mniej, niż w naszym regionie. (r.gajewski@sadeczanin.info Fot. PSP Nowy Sącz)