Omal nie wylecieli w powietrze przez biesiadowanie przy ognisku
Było przed jedenastą w nocy, kiedy gorliccy strażacy otrzymali wezwanie do pożaru. Na jednej z prywatnych posesji przy ulicy Kochanowskiego paliła się przyczepa kempingowa.
- Zaalarmowała nas kobieta, która tłumaczyła, że przyczepa znajduje się na podwórku jej siostry i szwagra. W domu nikogo nie było, bo pojechali na wakacje – mówi oficer dyżurny gorlickiej komendy.
czytaj też W środku nocy ratowali z opresji kobietę w zaawansowanej ciąży
Strażacy byli na miejscu w ciągu sześciu minut. Cała przyczepa stała w ogniu.
- Powodem pożaru musiało być zaprószenie, bo nieopodal paliło się ognisko. Wczoraj wieczorem mocno wiało i widocznie poleciały iskry. Przyczepa jest z łatwopalnych materiałów i natychmiast stanęła w płomieniach.
czytaj też Nieszczęście zaczaiło się na nich na feralnym sądeckim skrzyżowaniu
Było o krok od nieszczęścia. Okazało się - co zauważył jeden ze strażaków - że w środku przyczepy była jedenastokilogramowa butla z gazem.
Cały czas była chłodzona strumieniem wody i dlatego nie doszło do wybuchu – mówi oficer. – Przyczepa doszczętne spłonęła.
[email protected] fot. ilustracyjne