Pech i szczęście razem przyczaiły się na tej samej drodze
Najwyraźniej pech przyczaił się przy niedzieli na drodze w Starej Wsi. Kierowca fiata swoją podróż zakończył w rowie. Miał przy tym naprawdę dużo szczęścia. Samochód wypadł z jezdni, wleciał do rowu, potem uderzył jeszcze w stojącą tuż obok betonową studnię stojąca nieopodal rowu. Z opresji ratowali pechowca strażacy.
Czytaj też Stracił w dzieciństwie matkę w wypadku, teraz sam przyczynił się do tragedii
- Kierowca twierdził, że nic mu nie jest, jednak po namowach wezwaliśmy karetkę pogotowia - mówi oficer dyżurny komendy straży pożarnej w Limanowej. Na szczęście, nie doznał obrażeń.
Z ustaleń limanowskiej policji wynika, że jechał z nadmierną prędkością.
Czytaj też Śmierć dopadła ją na pasach. Lekarze walczyli o jej życie
Ledwie policjanci i strażacy uporali się z jednym wypadkiem, znowu musieli wracać do Starej Wsi. Tym razem za mocno dał gazu kierowca motocykla, który zderzył się z osobówką. I jemu, przy pechu, mimo wszystko dopisało szczęście. Skończyło się na zadrapaniach.
Czytaj też Przejażdżka motocyklem dla nastolatków zakończyła się nieszczęściem[ZDJĘCIA]
[email protected] fot. ilustracyjne