Samochód leżał na dachu. Rannych szukali w promieniu aż pół kilometra
Co się wydarzyło minionej nocy w Naszacowicach? Na to pytanie próbują znaleźć odpowiedź sądeccy policjanci. Było kilka minut po północy, jak zostali postawieni na równe nogi. Otrzymali zgłoszenie, że w Naszacowicach doszło do wypadku. Dosłownie już po chwili na miejsce dotarły straże pożarne z Nowego Sącza, Podegrodzia, Stadeł i Olszanki, a także pogotowie ratunkowe i policja.
Rozbity Ford Mondeo znajdował się na dachu na środku ronda im. Lachów Podegrodzkich. Tuż obok leżały uszkodzone znaki drogowe i latarnia. Kierowcy nie zastali na miejscu. Strażacy, ratownicy medyczni i policjanci sprawdzili pobliski teren w promieniu pół kilometra w poszukiwaniu osób poszkodowanych, ale nikogo nie znaleźli.
Policjanci przez ponad pięć godzin ustalali, jak doszło do tego wypadku. W tym czasie w okolicy ronda w Naszacowicach były utrudnienia w ruchu. Gdy funkcjonariusze zakończyli już czynności dochodzeniowe, strażacy postawili pojazd na koła i usunęli go poza drogę. Co do tej pory udało się ustalić policjantom?
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierujący samochodem marki Ford z niewyjaśnionych na obecną chwile przyczyn, wypadł z jezdni, a następnie przejechał przez wyspę ronda na wprost, gdzie uderzył w słup latarni oraz uszkodził kilka znaków drogowych – powiedziała naszej redakcji kom. Justyna Basiaga z sądeckiej policji.
- Po przyjeździe na miejsce policjantów, w pojeździe ani w jego otoczeniu nie było żadnych osób. Kierujący oddalił się z miejsca zdarzenia. Dokładne okoliczności i przyczyny tego zdarzenia są obecnie ustalane – dodaje. ([email protected] Fot. PSP Nowy Sącz)