Ciocia B. prezentuje: pieczenie ciasteczek
Chyba każdy ma jakieś sprawdzone przepisy na ciasteczka – czasami sami je wynaleźliśmy w książkach kucharskich albo w prasie kobiecej ( młodzi sięgają do „wujka Google” ale jak już w poprzednim felietonie wspomniałam - informacja musi być przefiltrowania i sprawdzona – każdy chyba choć raz zdążył się „naciąć”- coś ładnie wyglądało a już tak „ładnie nie smakowało”) a te najcenniejsze odziedziczyliśmy po naszych mamach lub babciach. I ja mam kilka sprawdzonych przepisów, bez których trudno wyobrazić sobie święta. No… choć i raz takie były - miałam jakiś kryzys i nie upiekłam ciasteczek, a tu zjawia się rodzina i bratowa idzie jak w dym po ciasteczka, a tu nic, zero, pustka.
- A gdzie ciasteczka?
- Nie ma
- Jak to nie ma?
- No po prostu, nie ma, nie upiekłam. Jak to mówią - mina rodziny bezcenna.
Oczywiście, nie chwaląc się, jakąś markę w gronie rodzinnym zdążyłam sobie wyrobić, zwłaszcza za ciasteczka orzechowe - według przepisu cioci Zosi. Nieważne ile ich upiekę zawsze jest za mało. Pozostałe kruche, pierniczki, z cynamonem, maślane dobre są ale orzechowe wymiatają. Żeby była jasność, ciasteczka upiekłam, a teraz czekają i mocy nabierają. Uwierzcie, pierniczki czy kruche, jak posiedzą z 2 tygodnie a najlepiej trzy, same rozpływają się w ustach.
Nie są idealne, niektóre mają boczki sfajczone ale zawsze wtedy mówię że to specjalnie dla bratowej ( która uwielbia te zwęglone) i dla zdrowia innych, po przejedzeniu świątecznym nie trzeba sięgać po tabletki z węglem. Proszę, wystarczy moje ciasteczko.
Czasami niektóre kształtu nie trzymają i troszkę się rozlewają ale to tylko zapowiedź i ostrzeżenie pod moim adresem tego jak ja będę wyglądać po zjedzeniu tych wszystkich słodkości bo napis „Christmas Calories Don’t Count” kłamie i oszukuje. W ubiegłym roku dostałam koszulkę z takim napisem. I co, w tym roku przydałaby się też, ale w większym rozmiarze.
Zobacz też: przepis Cioci B. na prezent - niespodziankę
Teraz podróż w czasie. W ubiegłym roku spełniłam swoją „dziecięcą fantazję” miałam choinkę udekorowaną tylko ciasteczkami i to własnego wyrobu – ja je upiekłam a do lukrowania zaprosiłam kuzynkę Justynę. (Justysia, zapraszam, ciasteczka już czekają…)
Teraz uwaga, rada - jak zrobić a się nie narobić. Ona lukrowała, a ja po sklepach się włóczyłam pod hasłem, że musze kupić zielony barwnik do lukru: Bez zielonego się nie da, no proszę Cię - jak lukrować bez zielonego, no jak? Oczywiście go nie kupiłam, a ciasteczka – uwierzycie - same się polukrowały .
Jeżeli ktoś chciałyby podzielić się sprawdzonym przepisem na ciasteczka, ciasta zapraszam – piszcie na adres redakcji w tytule „Hasło ciasteczka- odzew sprawdzone”. Moi drodzy, to tyle na dziś. Jutro zapraszam na „Podziękowanie dla PANI BASI” (Ciocia B. Prezentuje)