Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 18 kwietnia. Imieniny: Apoloniusza, Bogusławy, Goœcisławy
18/05/2022 - 22:15

Czy w Niemczech kończy się era pacyfizmu?

Coraz częściej komentatorzy zwracają uwagę na historyczny zwrot w mentalności niemieckich elit i społeczeństwa. Agresja na Ukrainę wywołała za Odrą szok, jakiego nie doświadczono od 1945 roku. Należy zauważyć, że w pierwszych dniach walk większość niemieckich elit prawdopodobnie liczyła na szybkie zakończenie konfliktu i powrotu do „business as usual” z rosyjskimi oligarchami.

Czy w Niemczech kończy się era pacyfizmu?

Skuteczna obrona ukraińskiej armii przekreśliła ten plan, a rząd kanclerza Olafa Scholza znalazł się pod wewnętrzną i międzynarodową presją. Czy mamy do czynienia z gigantyczną zmianą w społeczeństwie dotyczącą rozwoju sił zbrojnych jako elementu polityki bezpieczeństwa?

  • Niemieckie elity zostały zmuszone do rewizji swojej polityki względem Rosji.
  • Rząd federalny jest pod presją zarówno wewnętrzną jak i międzynarodową, by bardziej pomagać Ukrainie.
  • Rząd Olafa Scholza planuje zwiększyć budżet na obronność.

Poczucie winy za zbrodnie popełnione podczas II wojny światowej ma decydujący wpływ na ukształtowanie się postaw pacyfistycznych w niemieckim społeczeństwie. Po rozpadzie ZSRR głównym gwarantem bezpieczeństwa w Europie stała się obecność wojsk Stanów Zjednoczonych.

Niemieckie rządy nie sprzeciwiały się amerykańskim bazom na swoim terytorium, gdyż dzięki temu nie musieli wydawać znaczących pieniędzy na obronność. Sukces gospodarczy RFN w ostatnich 30 latach opierał się na tanich surowcach z Rosji i parasolowi bezpieczeństwa z Waszyngtonu. 24 lutego sytuacja uległa zmianie.

Amerykanie już w czasach prezydenta Baracka Obamy zwracali uwagę, że Niemcy przeznaczają bardzo mało środków na obronność w stosunku do wielkości swojej gospodarki (budżet na siły zbrojne nie przekraczał 2% PKB). Konflikt na tym tle między Waszyngtonem, a Berlinem zaostrzyła się w trakcie kadencji Donalda Trumpa. Lekkie ocieplenie nastąpiło po zwycięstwie ostatnich wyborach prezydenckich Joe Bidena.

Niemieckie partie polityczne niechętnie odnosiły się do postulatu zwiększenia budżetu na siły zbrojne. Spowodowane to było oporem społecznym wobec jakiegokolwiek wsparcia dla sektora militarnego. Duży wpływ na to miało wysokie poczucie bezpieczeństwa Niemców. W przeciwieństwie do państw Europy Środkowej, Berlin nie rozpoznawał zagrożenia ze strony Rosji. Wręcz przeciwnie, niemieckie elity liczyły, że zwiększenie współpracy gospodarczej z Moskwą przyczyni się do budowania przyjaznych relacji i w dłuższej perspektywie do ściślejszej integracji z Unią Europejską.

Wybuch wojny w Donbasie w 2014 roku nie zmienił głównych założeń niemieckiej polityki zagranicznej wobec Federacji Rosyjskiej. Zwłaszcza socjaldemokraci z partii SPD byli gotowi zaakceptować dominującą pozycję Moskwy na obszarze byłego ZSRR. W okresie poprzedzającym inwazję, Berlin pozostawał obojętny na ukraińskie prośby o dostarczenie broni (symbolem tej postawy był wysłanie tylko 5000 hełmów).

W pierwszych dniach wojny Niemcy byli oszczędni w swoich reakcjach. Rząd Olafa Scholza liczył na szybkie zakończenie wojny. Kluczowym problemem stało się uzależnienie niemieckiej gospodarki od dostaw surowców z Rosji. Dlatego Berlin hamował pomysł natychmiastowego embarga Unii Europejskiej import ropy i gazu ziemnego. Po ponad 70 dniach konfliktu zachodzą jednak zmiany w tej postawie.

W wyniku doniesień o brutalności wojny i cierpieniu ludności cywilnej, niemieckie społeczeństwo coraz bardziej akceptuje również pomoc militarną dla Ukrainy. Pomimo protestów głównie lewicowych organizacji, rząd Olafa Scholza zdecydował się na przekazanie ciężkiego sprzętu Ukraińcom. Podczas jednego z wieców, powiedział do „antywojennych” demonstrantów: „To nie jest czas na pacyfizm”.

Wojna na Ukrainie toczy się bardzo blisko granicy Unii Europejskiej, a jej skala jest nieporównywalna do niczego co wydarzyło się na kontynencie po 1945 roku. Niemcy znalazły się w trudnej sytuacji geopolitycznej, ponieważ konflikt polityczny z Rosją uzależni je od Stanów Zjednoczonych. Budowa wspólnej „europejskiej armii” to nadal nierealna wizja. RFN będzie musiała zbudować swoją armię, bo w nowym koncercie mocarstw na świecie, siły zbrojne ponownie będą najważniejszym atutem potęg. (Stefan Kasprzyk, ISW) Fot. Pixabay







Dziękujemy za przesłanie błędu