Joanna Kulig zrobiła to pierwszy raz. Co się musi dziać z tego powodu Muszynce!
To już gwiazda wielkiego formatu. Pochodząca z Muszynki Joanna Kulig może nie tylko przebierać w najlepszych ofertach. Ostatnio awansowała do roli jurorki w tegorocznym Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes, gdzie brylowała na czerwonym dywanie, przykuwając uwagę fotorepoerterów.
Na inauguracji festiwalu artystka pojawiła się w czarnej, dopasowanej sukni projektu Giorgia Armaniego. Wyglądała olśniewająco i elegancko. Do aksamitnej sukni, która podkreśliła jej talię, założyła szpilki w kolorze srebra.
Czytaj też Bankowe konta, domy, samochody… tak się powodzi sądeckim politykom
Udział w prestiżowym festiwalu był dla Jonny Kulig wyjątkowy nie tylko z powodu roli jurorki. Na zakończenie tego prestiżowego wydarzenia odcisnęła swoje dłonie w Alei Gwiazd.
- Co za zaszczyt dla mnie ta droga do gwiazd. Miałam 18 lat, kiedy po raz pierwszy przyjechałam do Cannes, potem w 2018 roku z "Zimną wojną", a teraz jako członek Jury Un Certain Regard, jestem bardzo wzruszona! Dziękuję - napisała aktorka na Instagramie.
Joanna Kulig od kilku lat zachwyca międzynarodową publiczność, jednak jej droga do sukcesu z graniczącej ze Słowacją małej wsi nie była łatwa. Najpierw były szkolne występy i nauka w szkole muzycznej w Krynicy, gdzie ukończyła klasę wokalną i klasę fortepianu
- Do dziś pamiętam lekcje pianina z panią Turek, jak ćwiczyłam codziennie w szkole muzycznej w Krynicy - wspominała na łamach portalu onet.pl - To nauczyło mnie wytrwałości i dążenia do celu. Uwrażliwiło, wzbogaciło moją wyobraźnię oraz słuch.
Czytaj też
Pierwszy raz przed telewizyjną kamerą stanęła, kiedy miała piętnaście lat i od razu zaczęła z wysokiego C. W programie "Szansa na sukces" brawurowo wykonała utwór z repertuaru Grzegorza Turnaua "Między ciszą a ciszą".
- Dla mnie i dla ludzi z mojej miejscowości było to wielkie wydarzenie, dało mi mnóstwo energii do działania. Gdyby nie "Szansa", nie pojawiłyby się kolejne rzeczy - wspominała w rozmowie z portalem film.onet.pl. Potem próbowała jeszcze swoich sił w "Idolu". Dotarła do półfinału z piosenką "Pogoda ducha" Hanny Banaszak.
To były małe kroki do kariery budowanej na gruntownym, artystycznym wykształceniu, na które musiała zarobić sama. Z teczką pełną wycinków o sobie obiegła różne fundacje z prośbą o pomoc. Potrzebowała pieniędzy, by kontynuować naukę. Żeby studiować na Akademii Teatralnej w Krakowie, wyjechała na rok do Londynu. Pracowała w knajpie, i w sklepie z używaną odzieżą. Choć koledzy z roku podśmiewali się z niej, że jest „zacofana” – nie przejmowała się tym – pisał o Kulig jeden z plotkarskich portali.
- Na pierwszym roku Anna Polony powiedziała mi wprost: „Jezu! Ciebie to chyba dlatego przyjęli, że ładnie śpiewasz! Nie wiem, co z tobą będzie” – wspominała sama Joanna Kulig. Teraz, gdy stała się sławna, mówi, że jest przykładem na to, że do wszystkiego można dojść ciężką pracą.
Na dużym ekranie po raz pierwszy pojawiła się w 2007 roku w filmie "Środa, czwartek rano" Grzegorza Packa i od razu otrzymała nagrodę za najlepszy debiut aktorski na Festiwalu Filmowym w Gdyni. Potem zagrała też z takimi gwiazdami światowego kina, jak Ethan Hawke i Kristin Scott Thomas („La Femme du Veme”).
Prawdziwym przełomem w jej aktorskiej karierze okazała się rola prostytuującej się studentki Alicji w filmie Małgorzaty Szumowskiej „Sponsring”, gdzie zagrała u boku Juliette Binoche. Potem była obsypana nagrodami "Zimna wojna", która dla Jonany Kulig stała się przepustką do Hollywood.
W kraju widzowie pokochali aktorkę za rolę w serialu „O mnie się nie martw” W telewizyjnym programie "Pytanie na śniadanie" bardzo ciepło wspominała pracę na planie filmowym.
- Serialowy mąż i dzieci to była moja druga rodzina. Spędzaliśmy ze sobą dużo czasu nie tylko na planie zdjęciowym, ale także wspólnych, zwyczajnych rozmowach - opowiadała aktorka.
Pochodząca z Muszynki aktorka słynie ze swej skromności i przywiązania do rodzinnych stron. W licznych wywiadach stanowczo odmawia nazywania jej góralką.
– Bardziej mówi się o nas Lachy Sądeckie, bo nie mamy takiej typowo góralskiej gwary, jak choćby w Zakopanem, ale nie brak nam na pewno góralskiej krzepy – opisuje swoje rodzinne strony Joanna Kulig i podkreśla, że chętnie wraca do Muszynki, żeby się wyciszyć i odpocząć od wielkiego świata. Jak twierdzi, tam jest bliżej ziemi, liczą się sprawy codzienne, a nie kino i wielka kariera.
W plotkarskich pismach niewiele można wyczytać na temat prywatnego życia aktorki. Jej mężem jest reżyser Maciej Bochniak. Para doczekała się syna.
W jednym z wywiadów aktorka zdradzała, że kiedy czuje się przeciążona pracą, mąż wiezie ją do lasu, bo tam jest spokój. Z humorem opowiada, jak czasem mąż przywołuje ją do porządku.
-Mogłabyś tak głośno nie śpiewać, ludzie się oglądają – słyszę często w kościele od męża. Odpowiadam mu: U nas w Muszynce wszyscy śpiewają pełnym głosem. (jagienka.michalik@sadeczanin. info)
Zobacz najnowsze zdjęcia Joanny Kulig Kliknij TUTAJ