Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 24 kwietnia. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego
25/11/2020 - 10:10

Na kiedy przełożyć wesele? Przyszły rok wciąż pod znakiem zapytania

Pary młode, które zaplanowały swoje wesele na rok 2020 przeżyły prawdziwy dramat – odwołane wesela, skrócone listy gości i niepewność do samego końca czy impreza w ogóle się odbędzie. Ci, którzy zarezerwowali salę weselną na przyszły rok również zaczynają się martwić. O decyzjach, które spędzają sen z powiek przyszłym nowożeńcom rozmawiamy z właścicielami domów weselnych.

Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Pixabay

Czytaj również: Ludziom z branży weselnej puszczają nerwy. "Masowe zakażenia to nie nasza wina"

Zakaz organizacji wesel to trudna sytuacja nie tylko dla właścicieli domów weselnych i innych przedsiębiorców z branży. To przede wszystkim problem młodych ludzi, którzy chcą razem z rodziną i bliskimi cieszyć się tym wyjątkowym dniem w życiu.

Pary, które zaplanowały swoje wesele na rok 2020 musiały podjąć poważną decyzję. Kiedy obostrzenia pozwalały jeszcze na organizację małych przyjęć weselnych (do 50, a później 25 osób), nowożeńcy dostosowywali się do restrykcji i skracali listę gości. Inni nie chcieli rezygnować ze swojej wymarzonej, przygotowywanej przez długi czas imprezy, więc przenosili wesela na następne lata.

Jak mówi Marian Bodziony, właściciel domu weselnego „Stary Młyn”, niektóre pary odwołały rezerwacje sali i zdecydowały się na sam ślub. Inni, wbrew restrykcjom, organizowali imprezy na własną rękę w domach czy pod namiotami w plenerze. Właściciel „Starego Młyna” obsługiwał również takie przyjęcia, zapewniając catering. Domy weselne nie mogły pozwolić sobie na działanie wbrew rozporządzeniom rządu, ale zdesperowanym ludziom już to nie przeszkadzało.

Rok 2020 przyniósł branży weselnej więcej strat niż zarobku. Marian Bodziony zauważa, że spotkanie dwudziestu osób nie można nazwać weselem. Stanisław Pasoń, właściciel domu weselnego w Moszczenicy, podkreśla z kolei jak ważna dla nowożeńców jest tradycja. W południowej Polsce wesela zazwyczaj są huczne i z pompą. Jedni uważają to za zbędną otoczkę, ale każdy chciałby, aby jego dzień zaślubin był wyjątkowy.

Zobacz również: Widok tej bramy weselnej mocno was zaskoczy. Mają poczucie humoru!

Właściciel domu weselnego „U Pasonia” zauważa również, że przyszli nowożeńcy są zdezorientowani w całej sytuacji, nikt nie wie co ma robić, ani kiedy pandemia koronawirusa się skończy. Jak pokazał rok 2020 – wszystko może się zdarzyć. Pary, które zaplanowały swoje wesela na następny rok już martwią się, co będzie się działo, chociaż sezon wesel jeszcze się nie rozpoczął.

Według Stanisława Pasonia najdogodniejszy czas na organizację takiego wydarzenia zaczyna się w maju. W zimie i późną jesienią rzadko kiedy młodzi decydują się na ślub. Kalendarze domów weselnych muszą jednak w przyszłym roku pomieścić rezerwacje ustalone nawet lata wcześniej, ale także rezerwacje tych, którzy w ostatniej chwili przekładali imprezy.

Klienci Grzegorza Klaga, właściciela domu weselnego „Zacisze” w Gołkowicach Górnych, wybierają wakacje 2021. Co ciekawe, przyszli nowożeńcy decydują się na rezerwacje w dni powszednie. W naszym regionie nie jest to popularna praktyka, wesela najczęściej odbywają się w weekendy. Kalendarz Mariana Bodzionego z kolei na razie jest pusty aż do lipca. Jego klienci chętniej wybierają jesienne miesiące, licząc, że do tego czasu sytuacja pandemiczna w kraju się uspokoi.

Jak zauważa Grzegorz Klag, ludzie pokładają nadzieję w szczepionce – jeśli pojawi się skuteczne lekarstwo, sytuacja się uspokoi, COVID-19 przestanie być ogólnoświatowym tematem numer jeden i również młode pary będą mogły organizować swoje wymarzone wesela bez żadnych ograniczeń. ([email protected], zdjęcie ilustracyjne Pixabay)







Dziękujemy za przesłanie błędu