Najpierw zaczął on, potem ona. Teraz nie może jej dogonić [ZDJĘCIA]
Najpierw przyjeżdżali do Krynicy, teraz pierwszy raz są w Piwnicznej. - Tu też jest fantastycznie! I tak jak w Krynicy pod względem organizacyjnym jest zapięte na ostatni guzik – mówią Lidia i Zbigniew Kopszakowie, którzy na festiwal Biegowy ze Śląska, z Knurowa koło Zabrza, przyjeżdżają od siedmiu lat.
- W biegi wkręciłem się dwanaście lat temu. Mamy w Knurowie klub, który skupia biegaczy. Jesteśmy tutaj z kilkunastoosobową ekipą - mówi Kopszak.
- Ja zaczynałam od kibicowania. Robiłam też za bagażowego i fotografa. W końcu doszłam do wniosku, że sama też dam radę. Od tego czasu minęło sześć lat.
Lidia Kopszak tak się rozkręciła, że teraz jest lepsza od męża, a na Festiwalu bez trudu zajmuje w swojej wiekowej kategorii najwyższe miejsca na podium.– Zbyszek nie może mnie dogonić – mówi ze śmiechem.
Jak mówią małżonkowie, tym razem zafundowali sobie luzik. Wybrali „sądecką dychę”, czyli dystans liczący „tylko” dziesięć kilometrów. – Mamy w nogach przebiegany cały sezon, tutaj przyjechaliśmy dla relaksu i fantastycznych górskich widoków.
Żeby pozwolić sobie na taki „luzik”, trzeba codziennie trenować. – Kochamy to, choć zaczęliśmy późno, bo w tym roku stuknęła nam sześćdziesiątka. Ale na kondycje nie narzekamy.
Będzie sukces?– Jeśli osiągniemy dobry wynik, będzie fajnie, ale tu liczy się przede wszystkim wspaniała atmosfera! ([email protected]) fot.jm