Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 18 kwietnia. Imieniny: Apoloniusza, Bogusławy, Goœcisławy
09/12/2013 - 15:33

Przyroda według Tabasza (101). Zimowy motyl

Przyleciały zwabione światłem nocnej lampy. I jak to ćmy. Potem przysnęły na ścianie domu, gdzie znalazłem je wczesnym rankiem. Zwyczajne, szarobure ćmy wielkości dwuzłotowej monety na które latem nawet bym nie spojrzał.
No właśnie: latem. Zaś w grudniu widok latających w doskonałej kondycji owadów, to rzecz godna uwagi. Owe ćmy to piędzik przedzimek. Nazwa wyjątkowo celnie oddaje niecodzienne obyczaje. Motyl pokazuje się na przełomie października i listopada. Będzie latał do pierwszych śniegów i solidniejszych mrozów. A dokładnie rzecz biorąc, latają wyłącznie panowie. Panie wyczekują adoratorów siedząc nisko na pniach owocowych drzew. Pozbawione skrzydeł w niczym nie przypominają motyli. Szczerze mówiąc są wyjątkowo mało urodziwe. Coś na pograniczu szkaradnego pająka i długonogiej pluskwy. Nie miałem okazji poznać osobiście, gdyż nigdy nie zdobyłem się na szukanie samic przedzimka z latarka w dłoni w zimne i wilgotne wieczory. Znam je wyłącznie z fotografii, co zupełnie mi wystarczy. Piędzik wymyślił znakomitą strategię życia. Praktycznie nie ma żadnych wrogów. Nie straszne mu owadożerne sikorki, bo te nocami sypiają. Nie padnie łupem nietoperzy i pająków, bo o tej porze roku już ich nie uświadczy. Jednym słowem sielanka za niewielką cenę, jaką jest rzadko spotykana odporność na niskie temperatury. Kiedyś motylek prześladował ogrodników. Pozbawione skrzydeł samiczki znosiły jaja w pobliżu pąków liściowych a wylęgłe wiosną gąsienice zjadały liście. Kiedyś, bo nowoczesna chemia mocno szkodnika przetrzebiła. Dzisiaj to już tylko ostatni ślad jesieni. Po piędziku zaczyna się prawdziwa zima.
Grzegorz Tabasz, przyrodnik
 






Dziękujemy za przesłanie błędu