Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 25 kwietnia. Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki
31/10/2012 - 07:37

Przyroda według Tabasza(34). Dynia na zmarnowanie w halloween

Nie potrafię zrozumieć, jak można w tak bezsensowny sposób marnować dynie. Smakowite warzywo zostanie wydrążone, wypchane zapaloną świeczką i wyniesione w ostatni dzień października do ogrodu. Później trafi do kosza, bo przesiąknięty stearynowym smrodkiem miąższ nie będzie się już do niczego nadawał. A przecież może być tak smacznie!
Zupy, kwaszone sałatki, przeciery wszelakie i najbardziej pyszna dynia smażona na podobieństwo owocowych powideł. Znajomy rolnik od paru lat uprawia dynie na owe halloweenowe szaleństwo, ale ku swemu zdumieniu tego ma roku dostarczyć partię już wydrążonych, gotowych do zabawy. Cóż, szkoda marnować plony, ale klient płaci i wymaga.
Dynie odkryli dla ludzkości starożytni mieszkańcy Ameryki Środkowej. Nasiona dawały zdrowy olej, wytłoki zawierają sporo białka, zaś pomarańczowej barwy miąższ to kopalnia karotenu i witamin. Majowie i Aztekowie barankami nie byli, ale nawet oni nie wpadli na pomysł marnowania jedzenia. Prócz dyni zostawili nam sporo rewelacyjnych przepisów kuchennych. Do Europy dynie trafiły późno, dopiero w XVIII stuleciu. Tyle czasu zajęła aklimatyzacja ciepłolubnej rośliny do chłodnego klimatu. Całkiem udana, bo prócz standardowych okazów dziesięciokilogramowej wagi, miałem przyjemność pakować na taczki okaz trzykrotnie cięższy. Nadwaga bynajmniej nie popsuła smaku…
Nikt już nie pamięta, kiedy Anglosasi przerobili smakowita dynię je na „Jack o-latern” czyli koszmarne ozdoby równie koszmarnego święta. Co dziwniejsze, Halloween jest na siłę i konsekwentnie wtłaczany do naszej kultury. Zupełnie nie wiem, w jakim celu. Niesławna pamiątka po celtyckich obrzędach ku czci śmierci i demonów połączonych z orgiami i ofiarami z ludzi. Później adaptowane przez współczesnych satanistów, a od dwudziestu lat bezmyślnie promowane, jako doskonała zabawa dla dzieciaków. Mam piękną dynię. Wydrążona, obrana ze skórki i pokrojona w kosteczkę trafi do żaroodpornego rondla. Świetny wynalazek, który pozwala długo i bez obawy o przypalenie smażyć dowolne owoc na wolnym ogniu. Puste słoiki już czekają na dyniowe powidełko. Pycha!
Grzegorz Tabasz, przyrodnik
 

Przyroda według Tabasza (1). Miło wrócić do domu…

Przyroda według Tabasza (2): Storczykowa enklawa

Przyroda według Tabasza (3). Ktoś widział dziwnego bociana?

Przyroda według Tabasza (4). Parzydło, które nie parzy

Przyroda według Tabasza (5). Sierotka, czyli coś o litości

Przyroda według Tabasza(6). Cierpliwość polnych maków

Przyroda według Tabasza (7). Buchtowisko - ślady po uczcie

Przyroda według Tabasza (8) W poszukiwaniu skarbu

Przyroda według Tabasza (9). Co jedzą motyle

Przyroda według Tabasza (10). Kacze mydło

Przyroda według Tabasza (11). Krokodyla kup mi luby

Przyroda według Tabasza(12). Katarzyna niczym viagra

Przyroda według Tabasza (13). Jak się pozbyć żmii?

Przyroda według Tabasza (14). Spokojnie, to tylko zaskroniec

Przyroda według Tabasza (15). Na grzyby!

Przyroda według Tabasza (16). Ślimak, ślimak...

Przyroda według Tabasza (17). Grzybek na pocieszenie

Przyroda według Tabasza (18). Pomoc w gardłowej sprawie

Przyroda według Tabasza (19). Zabójca kasztanowców

Przyroda według Tabasza (20) Zdrój świętej Kingi

Przyroda według Tabasza (21). Darz Grzyb?

Przyroda według Tabasza (22). Zabójca drzew

Przyroda według Tabasza (23). Czas na winobranie!

Przyroda według Tabasza (24). Trzydzieści dziewięć nietoperzy

Przyroda według Tabasza (25). A to ci jad!

Przyroda według Tabasza (26). Jak grzyby po deszczu?

Przyroda według Tabasza (27). Pewnego razu w ulu

Przyroda według Tabasza (28). Lecą motyle

Przyroda według Tabasza (29). Zjedzcie purchawkę

Przyroda według Tabasza(30). Po muchomorach prawdziwki

Przyroda według Tabasza (31). Miss popielica

Przyroda według Tabasza(32). Babie lato

Przyroda według Tabasza(33). Żmija chce spać

 

 

 






Dziękujemy za przesłanie błędu