Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 25 kwietnia. Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki
12/12/2020 - 11:00

Trudny rok w Chorwacji: trzęsienie ziemi, koronawirus i powodzie

Powtarzane jak mantra hasło o tym, że 2020 był katastrofalny w skutkach dla całego świata – nie tylko w aspekcie gospodarczym – zdaje się nie tracić na aktualności. Chorwacja była jednym z państw, które znacznie odczuło konsekwencje zamknięcia granic ze względu na zatrzymanie ruchu turystycznego. Oprócz tego, na początku marca Zagrzeb nawiedziło trzęsienie ziemi o sile ponad 5 stopni w skali Richtera. Koniec roku niestety nie przyniósł lepszych wiadomości, a mieszkańcy niektórych regionów tego nadadriatyckiego państwa muszą stawić czoła kolejnym wyzwaniom.
Trogir, Chorwacja. Zdjęcie ilustracyjne PixabayZobacz również: Świąt nie będzie? Węgierski grudzień w cieniu epidemii

Po rocznym życiu w cieniu pandemii – ograniczenie lub całkowite zamknięcie niektórych gałęzi gospodarki, utrzymywanie dystansu społecznego czy nowe zasady funkcjonowania m.in. szkół, 2020 po raz kolejny niemiło zaskoczył mieszkańców Chorwacji. Z powodu intensywnych opadów deszczu w ciągu ostatnich kilku dni, w kilku regionach Chorwacji doszło do podtopień i powodzi. Najgorsza sytuacja jest w regionie miejscowości Vrgorac (południowa część kraju, tuż przy granicy z Bośnią i Hercegowiną).

Pod wodą znalazły się ulice, zalane zostały domy, a ok. 50 mieszkańców tych okolic zostało uwięzionych w swoich domach. Intensywne opady deszczu rozpoczęły się już we wtorek w nocy i od tamtego momentu sytuacja pogarszała się z godziny na godzinę. Poziom niewielkiej rzeki Betiny wciąż się podnosi, co nie zapowiada szybkiego uporania się z lokalnymi podtopieniami, tym bardziej, ze meteorolodzy zapowiadają dalsze opady deszczu. W jednej z miejscowości woda wdarła się również na teren lokalnej szkoły. Budowane są zapory z worków z piaskiem a także przygotowywane są nowe drogi przejazdowe, które miałyby stanowić alternatywę dla zalanych już szlaków.

Służby dostarczają materiały do budowy zapór oraz najpotrzebniejsze środki dla mieszkańców zalanych terenów. Wiele osób działających na miejscu wskazuje, że doraźna pomoc jest dobrze zorganizowana, ale najważniejszym czynnikiem jest ten niezależny od człowieka – jeżeli w najbliższych dniach pogodna nie ulegnie poprawie, ucierpieć może znacznie więcej domostw. Ostatni raz podobna sytuacja na tym terenie miała miejsce w 2010 roku, a wcześniej – w 1982 r. Burmistrz Vrgoraca zgłosił się do przewodniczącego żupanii splitsko-dalmatinskiej o ogłoszenie stanu klęski żywiołowej.

Podobne warunki atmosferyczne i ich następstwa wystąpiły również w regionie półwyspu Istria, najcięższa sytuacja jest w okolicach miasta Poreč. Z powodu dużych ilości błota i wystąpienia wody z okolicznych potoków zamknięto tzw. Istarski Y (hrv. Istarski ipsilon) – jeden z głównych kompleksów  dróg i autostrad w tym regionie Chorwacji – oraz kilka dróg regionalnych. Niebezpiecznie podnosi się też poziom wód w istarskich rzekach – na rzece Mirna zanotowano wzrost do ponad 5 metrów, co kwalifikuje się do przedsięwzięcia nadzwyczajnych środków walki z powodzią. W ciągu ostatnich 2 dni straż pożarna w regionie Poreča interweniowała ponad 80 razy – służby wzywane były głównie do pomocy przy wypompowaniu wody z piwnic czy doraźnej pomocy poszkodowanym.

Dalmacja również musiała zmierzyć się ze skutkami fatalnej pogody. Intensywne  opady deszczu oraz silne porywy wiatru (tzw. jugo, czyli ciepły i wilgotny wiatr, któremu często towarzyszy pogorszenie warunków pogodowych) spowodowały zakłócenia w transporcie morskim oraz drogowym – na magistrali adriatyckiej (droga prowadząca wzdłuż wybrzeża Chorwacji) wystąpiły liczne osuwiska ziemi, jednak zostały szybko usunięte i zabezpieczone przez odpowiednie służby.

Czytaj również: Czy Zagrzeb zmieni swojego zarządcę?

Nie jest to pierwszy przypadek klęski żywiołowej w Chorwacji w tym roku. Przypomnijmy, że na początku marca, zaraz po wybuchu epidemii wirusa COVID-19 w Europie, w Zagrzebiu doszło do trzęsienia ziemi. Wyrządziło ono znaczne szkody w historycznym centrum miasta – szczególnie ucierpiały zabytkowe secesyjne i modernistyczne kamienice.

Fatalne w skutkach warunki pogodowe dodatkowo uderzyły w społeczeństwa próbujące się zmierzyć z nową rzeczywistością, w jakiej się znaleźliśmy w wyniku epidemii wirusa COVID-19. Materialne straty poniesione w wyniku powodzi mogą drogo kosztować nie tylko osoby prywatne, ale również lokalne samorządy i przedsiębiorstwa. Jak podkreślają osoby znajdujące się w miejscach najbardziej dotkniętych katastrofą, solidarność ludzka i pomoc sąsiedzka odgrywają tu kluczową rolę, jednak dalsze utrzymywanie się złej pogody może doprowadzić do jeszcze większych zniszczeń. (A. Kurowska) Zdjęcie ilustracyjne fot. Pixabay/ Tekst opracowany przez Dział Analiz Fundacji Instytut Studiów Wschodnich - organizatora Forum Ekonomicznego.







Dziękujemy za przesłanie błędu