Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
04/12/2021 - 07:45

Wzoruje się na Prawie i Sprawiedliwości. Zostanie premierem-nacjonalistą?

Wzoruje się na polskim Prawie i Sprawiedliwości i węgierskim Fideszu. Chce Rumunii konserwatywnej, opartej na chrześcijańskich wartościach, a przede wszystkim – zjednoczonej z Republiką Mołdawii. Żyje w skromnym mieszkaniu, a 90 procent poselskiej diety przeznacza na cele dobroczynne. Sprzeciwia się skorumpowanej rumuńskiej klasie politycznej, a jego przemówienia porywają tłumy. Czy zatem George Simion ma szansę na przejęcie władzy? Na to pytanie nie ma jasnej odpowiedzi.

George Simion urodził się w 1986 roku w Botoszanach w północno-wschodniej Rumunii, cyli historycznej Mołdawii. Studiował ekonomię i historię, odpowiednio w Bukareszcie i Jasach. Przez długi czas był on postacią nieznaną. Wszystko zaczęło zmieniać się w 2018 roku, gdy z okazji stulecia Wielkiego Zjednoczenia Simion zorganizował marsz z Alba Iulia do Kiszyniowa. Tak zaczęła się kariera człowieka, który w przyszłości może jeszcze sporo namieszać na rumuńskiej i europejskiej scenie politycznej.

România Mare
Data i miejsce zostały wybrana nieprzypadkowo. 1 grudnia 1918 roku w Alba Iulia miało miejsce Zgromadzenie Narodowe, podczas którego Rumuni zamieszkujący Siedmiogród zdecydowali o przyłączeniu tego regionu do Królestwa Rumunii, powstałego kilkadziesiąt lat wcześniej w wyniku unii Wołoszczyzny i Mołdawii. Warto przy tym zaznaczyć, że zjednoczenie nastąpiło bez Besarabii, czyli obecnej Republiki Mołdawii. Teren ten został bowiem wcześniej, bo w 1812 roku, zajęty przez Rosję. Besarabia należała do Rumunii w okresie międzywojennym. Kraj określano wówczas „România Mare”, czyli „Wielka Rumunia”.

Besarabia została utracona w 1940 roku w wyniku paktu Ribbentrop-Mołotow, po wojnie znalazła się w orbicie wpływów ZSRR. Po uzyskaniu niepodległości w młodym kraju odezwały się separatyzmy w Naddniestrzu i Gagauzji, co uniemożliwiło ponowną unię. Jednakże, do dzisiaj w obu krajach istnieją liczne środowiska liczące na ponowne zjednoczenie. W Rumunii na każdym kroku można natknąć się na napisy „Besarabia e România”, czyli „Besarabia to Rumunia”. George Simion nie kryje się z tym, że chciałby ponownego zjednoczenia. Mówi o tym nawet nazwa jego partii - Alianța pentru Unirea Românilor (AUR), czyli Sojusz na rzecz Zjednoczenia Rumunów.

10 procent z apetytem na więcej
Partia pojawiła się na rumuńskiej scenie politycznej stosunkowo niedawno i początkowo nikt nie wróżył jej sukcesu. Podczas wyborów lokalnych w sierpniu 2020 roku jej przedstawiciele zwyciężyli wyścig o fotel burmistrza w zaledwie trzech miejscowościach na 3176 możliwych. Tym większą niespodzianką okazał się sukces podczas wyborów parlamentarnych w grudniu tego samego roku. Wówczas na AUR głosowało ponad 10 proc. wyborców, dzięki czemu partia posiada 30 posłów i 13 senatorów (w obu izbach parlamentu zasiada odpowiednio 330 i 136 osób). Wiele wskazuje jednak na to, że to dopiero początek, bo poglądy prezentowane przez AUR trafiają na podatny grunt.

- Ich poglądy na własny kraj przypominają wczesną formułę Prawa i Sprawiedliwości - walczą z postkomunistami (nadal silnymi w ich kraju), medialnym zabetonowaniem i społeczną apatią. Są konserwatystami i mocno przeżyli klęskę w referendum z 2018 roku, kiedy ledwie 20% obywateli poszło do urn w sprawie wpisania do Konstyutcji definicji rodziny, uniemożliwiającej promowanie związków tej samej płci - pisał tuż po wyborach z 2020 roku Jakub Maciejewski, publicysta portalu www.wpolityce.pl. Od tego czasu popularność AUR rośnie. Ostatnie sondaże dają im nawet 20 proc. poparcia.

Charyzmatyczny lider...
Sukces partii nie byłby możliwy, gdyby nie jej charyzmatyczny lider. George Simion jest prawdopodobnie najpopularniejszym spośród rumuńskich polityków aktywnych w internecie. Aby się o tym przekonać, wystarczy odwiedzić jego profil na portalu Facebook. Niektóre spośród zamieszczanych tam filmów mają nawet dwa miliony wyświetleń, co oznacza, że ze swoim przekazem Simion dociera do co dziesiątego mieszkańca kraju. Jakiego rodzaju są to treści? To najczęściej relacje z działalności w parlamencie i różnego rodzaju interwencje na terenie całego kraju.

W swoich filmach George Simion pokazuje nieudolność władz lokalnych, demaskuje przekręty finansowe i korupcję w samorządach, walczy z próbami wprowadzania obostrzeń związanych z epidemią (AUR prezentuje pod tym względem poglądy bliskie polskiej Konfederacji). Działania Simiona wzbudzają zaufanie wśród społeczeństwa. Oto w kraju, w którym nikt nie wierzy politykom, pojawia się młody człowiek, który 90 proc. swojej poselskiej diety przekazuje na cele charytatywne. Jednocześnie stawia siebie w roli trybuna ludu, który zawsze chce pomóc słabszym. O tym, czy taki pomoże w wygraniu wyborów, przekonamy się dopiero pod koniec 2023 roku.

… bez zaplecza?
AUR to partia antysystemowa, w której nie ma zawodowych polityków. Dla części wyborców to na pewno zaleta, ale na dłuższą metę cecha ta może się okazać problemem. „Antysystemowość” AUR nie sprzyja również formowaniu jakichkolwiek koalicji – George Simion wyklucza współpracę ze skompromitowanymi, jego zdaniem, politykami. W historii najnowszej był już jednak przykład charyzmatycznego nacjonalisty, Corneliu Vadima Tudora, który w wyborach prezydenckich zdobył 27 proc. głosów i... wkrótce nikt już o nim nie pamiętał. Czy oznacza to, że George Simiona i jego partię czeka ten sam los?

George Simion inspiruje się zarówno polskim Prawem i Sprawiedliwością, jak i węgierskim Fideszem. Polityk intensywnie nawiązuje kontakty z partnerami z zagranicy. Podczas minionego Forum Ekonomicznego spotkał się między innymi z politykami PiS-u, Solidarnej Polski i Konfederacji. Wziął też udział w panelu dyskusyjnym wraz z przedstawicielami skrajnej prawicy z całej Europy. To dopiero początek współpracy, bo w przyszłym roku jego partia ma zostać przyjęta do struktur Europejskiej Partii Konserwatystów i Reformatorów. Być może kolejne sukcesy partii prawicowych w Europie będą więc także udziałem rumuńskiej AUR i jej przywódcy. (M. Torz., fot. Pixabay)







Dziękujemy za przesłanie błędu