Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
14/08/2019 - 23:35

Z cyklu "Jak nie być frajerem?”: Dzikość serca a dzikość rozumu (6)

- Czucie i wiara silniej mówi do mnie niźli mędrca szkiełko i oko – to słynne słowa Adama Mickiewicza wyrażające stan pewnego napięcia pomiędzy sferą emocjonalną i rozumową w człowieku. Problem ten w okresie oświecenia przybrał formę otwartego konfliktu między kierującymi się wskazaniami rozumu „oświeconymi” a odwołującym się do zabobonów i przesądów „ciemnogrodem”.

Wolność wiodąca lud na barykady

Przykłady te uzmysławiają, że porządku społecznego nie udaje się stworzyć na zawołanie, nie da się go zaprojektować, zaplanować na 500 stronach „strategii dla kraju X” i z sukcesem wcielić  w życie. Forma jego powstania raczej przypomina organiczny wzrost, a nie inżynierskie przedsięwzięcie. Po drugie – konsekwencje „dzikości rozumu” mogą być dalece bardziej niebezpieczne i trudniejsze do skanalizowania niż następstwa „dzikości serca”. Dzikość serca ma zazwyczaj charakter lokalny i szybko się wypala. Dzikość rozumu ma charakter systemowy i przejawia tendencję do „brnięcia w maliny”.

Warto o tym pamiętać współcześnie, kiedy to przez nasze miasta przechodzą całe zastępy „myślących inaczej” – środowisk LGBT, feministek, aborcjonistów, tych, którzy płeć traktują jako treść zapisu w ustawie, oraz fanatyków in vitro i antykoncepcji, wyposażonych w niezliczone „dowody naukowe” i uzbrojonych w niezachwiane przekonanie o wyższości „światopoglądu naukowego” nad „ciemnogrodem”.

Dlaczego ten świat, w którym żyjemy – świat polityki i gospodarki ma jakąś dziwną właściwość, która sprawia, że nie chce się poddawać równaniom inżynierów społecznych? Najprostsza odpowiedź jest taka, że problem tkwi w tym, iż rzeczywistość społeczno – polityczna nie jest światem newtonowskim, ale światem systemów złożonych. Ten pierwszy jest stabilny, można go zrozumieć wówczas gdy rozumiemy działanie elementów, z których się składa, i dąży do równowagi.

Ten drugi jest znacznie bardziej skomplikowany, koncepcja równowagi ustępuje koncepcji „wytrzymałości systemu”, pojawiają się niespodziewane przejścia fazowe, zdecydowanie więcej zależy od zdarzeń losowych a w konsekwencji – jest znacznie mniej przewidywalny.

Na koniec chciałbym zaznaczyć, że w niniejszym tekście nie znajduje się nic antynaukowego! Ostrze mojej argumentacji jest natomiast wymierzone tylko w niewłaściwe używanie nauki, w metodologicznie nieuzasadnione podpieranie autorytetem naukowym pewnych rozwiązań i ustaleń jako „jedynie słusznych” i racjonalnych, bo opartych na „naukowych podstawach” (zwykle te „naukowe podstawy” to wynik obserwacji efektów bezpośrednich danego rozwiązania, ignorującej całe spektrum towarzyszących im skutków ubocznych – bo tych nie da się łatwo „wyłowić” na gruncie istniejącej metodologii)

Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę szanowny Czytelniku na jeden podział. Otóż są tacy, którzy uważają, że w gruncie rzeczy rzeczywistość polityczno - gospodarcza wcale nie dzieli się na lewicę i prawicę, wolnorynkowców i socjalistów, tradycjonalistów i postępowców, ale…. na Greków i Rzymian. Grecy charakteryzują się tym, że dają pierwszeństwo teorii nad praktyką. Z kolei dla Rzymian na pierwszym miejscu jest praktyka a dopiero na drugim teoria.

Rzymianin to ktoś, kto nie ufa teorii i korzysta tylko z wypróbowanych narzędzi i rozwiązań – uczy się na błędach innych. Dla umysłowości Rzymianina coś może mieć poparcie w tysiącach stron dowodów naukowych, ale jeżeli to coś nie jest poparte odpowiednio długą historią stosowania w praktyce – wówczas jest bez wartości. Rzymianin to ktoś, kto nie chce wyjść na frajera….   

Grzegorz M. Malinowski (sądeczanin, doktor nauk ekonomicznych, filozof. Wykładowca na Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie.)
Kontakt - [email protected]
TT- @grzesiek.mal







Dziękujemy za przesłanie błędu