Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 16 kwietnia. Imieniny: Bernarda, Biruty, Erwina
31/10/2020 - 17:25

Zamieszki we Włoszech po wprowadzeniu “miękkiego lockdownu”

Nowy dekret premiera Conte przewiduje kolejne restrykcje mające na celu powstrzymanie rozwoju pandemii Covid-19. Są też okalne obostrzenia wprowadzane przez burmistrzów i przewodniczących regionów. Ale protesty przeciwko nowym restrykcjom objęły całe Włochy. W Palermo, Bari, Rzymie, Weronie i Genui doszło do zamieszek.

RZYM. Fot. Pixabay
 Po najnowszym dekrecie wydanym przez premiera Giuseppe Conte nie milkną we Włoszech głosy sprzeciwu wobec kolejnych ograniczeń w życiu Włochów. Społeczeństwo zmęczone ostatnimi miesiącami pandemii zaczyna wyrażać swoje niezadowolenie poprzez protesty, które niekiedy kończą się zamieszkami. Jeśli sytuacja na Półwyspie Apenińskim się nie poprawi, możliwy jest nowy lockdown.

Wraz z trzecim już w ostatnim tygodniu dekrecie z mocą ustawy wydanym przez premiera Giuseppe Conte, lista restrykcji znacząco wpływających na codzienne życie Włochów jest coraz dłuższa. Restauracje, bary i kawiarnie otwarte tylko do godziny 18:00 (obsługa jedynie w trybie dostawy lub na wynos), całkowicie zamknięte siłownie, baseny i sale zabaw, zawieszona działalność kin oraz teatrów. Nauczanie odbywać się ma głównie w trybie zdalnym, jedynie najmłodsi uczniowe będą mogli zdobywać wiedzę będąc fizycznie obecni w szkole, jednak zawsze przy zachowaniu odpowidniego dystansu i przebywając w maskach.

Większość aktywności sportowych na świeżym powietrzu zabroniona, w tym posiadające we Włoszech status niemal religii calcetto (amatorska piłka nożna na boiskach ze sztuczną trawą, które znajdują się w niemal każdej dzielnicy włoskich miast). Nakaz zakrywania ust i nosa nie tylko w przestrzeni zamkniętej, ale również na świeżym powietrzu. Do tego stanowcze zalecenia władz, by nie opuszczać domu bez uzasadnionej potrzeby (w celach zawodowych, zdrowotnych, dokonania niezbędnych zakupów czy w sprawach naprawdę koniecznych). Jednak jak na ten moment, przynajmniej w tym konkretnym przypadku, mowa jest jedynie o zaleceniu.

Powodów takich decyzji premiera Conte należy upatrywać przede wszystkim w stałym wzroście zakażeń, który odnotowuje się we Włoszech, podobnie jak w całej w Europie, w związku z drugą falą pandemii Covid-19. Zaczęło się od ognisk w miejscach szczególnie atrakcyjnych turystycznie, by teraz objąć całe Włochy. Można doszukiwać się związku z poluzowaniem obostrzeń na okres wakacyjnych oraz z powrotem dzieci i młodzieży do szkół. Faktem jest jednak, że ponowny wzrost zakażeń dotyczy aktualnie całej Europy, a Włochy nie prezentują się obecnie tak źle w skali starego kontynentu jak miało to miejsce na początku pandemii w marcu i kwietniu.

Jednak to właśnie powrotu do tej traumatycznej sytuacji obawiają się teraz na Półwyspie Apenińskim najbardziej. Stąd nowe obostrzenia wprowadzane przez rząd, które jednak nie podobają się sporej części społeczeństwa. “Miękki lockdown”, czyli częściowy powrót do katalogu obostrzeń obowiązujących na wiosnę wywołał niemal natychmiast falę protestów w całych Włoszech. Choć generalnie sytuacja jest pod kontrolą to z pewnością niepokoić mogą zamieszki, do jakich doszło w takich miastach jak Rzym, Palermo, Bari, Genua czy Werona. W tym ostatnim mieście uliczne rozróby napędzane były przez członków nacjonalistycznej i neofaszystowskiej organizacji Forza Nuova (Nowa Siła).

W Palermo doszło do podpalenia śmietników, rozbicia donic ulicznych, czy rzucania rac i petard w stronę sił porządkowych. Do podobnych zdarzeń doszło w Genui, Bolonii oraz innych mniejszych miastach. W Bari oraz innych miejscach w Apulli zebrali się przeciwnicy wprowadzenia nie tylko obostrzeń z dekretu premiera, ale i lokalnego lockdownu przez władze regionu. Jedną z grup zawodowych, którą najgłośniej manifestuje swoje niezadowolenie są restauratorzy. Zebrali się oni w ostatnich dniach w Rzymie przed Panteonem by protestować przeciwko restrykcjom, które poważnie zagrażają dalszej działalności ich lokali.

Co ciekawe do protestu dołączył były wicepremier Matteo Salvini, jednak został on szybko przepędzony przez przedstawicieli restauratorów, którzy mają wiele do zarzucenia również i jemu i zwyczajnie nie chcą, by swoim nazwiskiem firmował ich inicjatywę. Kolejną grupą, która w ostatnim tygodniu publicznie nie zgadzała się z decyzją premiera są przedstawiciele świata kultury. Uważają oni, podobnie zresztą jak restauratorzy w odniesieniu do ich działalności, że możliwość uczestniczenia w nabożeństwach w kościoła przy zakazie uczęszczania do kin i teatrów jest zupełnie bezpodstawna i niezrozumiała. Odwołują się do edukacyjnej i kształtującej społeczeństwo funkcji kultury, który w tym momencie jest jej odbierana i efekty takich działań mogą mieć, ich zdaniem, znaczący wpływ na dalszy rozwój społeczny Włochów.

List otwarty do premiera Conte i ministra kultury Franceschiniego w sprawie ponowne przemyślenia i możliwej zmiany decyzji podpisali m.in. Marco Bellocchio, Nanni Moretti, Giuliano Montaldo, Michele Placido, Cristiana Capotondi, Lino Guanciale, Cristina Comencini, czy Riccardo Muti.

Choć włoskie społeczeństwo jest w większości przeciwne powrotowi do kolejnych obostrzeń z ubiegłych miesięcy, to może okazać się, że częściowe przywrócenie restrykcji lub lokalne lockdowny mogą być najlepszymi dla nich rozwiązaniami, przeciwko którym tak naprawdę nie warto protestować. Groźba powrotu do pełnego lockdownu jest bowiem coraz bardziej realna. Jeszcze kilka tygodni temu premier Conte kategorycznie wykluczał taką możliwość i nadal zapowiada, że zrobi wszystko, by do tego nie dopuścić. Jednak by tak się stało, niezbędna jest pomoc wszystkich Włochów i stosowanie się przez nich do obowiązujących restrykcji. Tylko tak da się uniknąć wprowadzenia ponownego całkowitego zamknięcia kraju, który prawdopodobnie miałby objąć również okres świąt Bożego Narodzenia. Giuseppe

Conte przyznaje otwarcie, że właśnie to jest stawką w tej nierównej grze z koronawirusem: “musimy zrobić wszystko, żeby nie doprowadzić do pełnego lockdownu i uratować Święta”. Obecny dekret ma obowiązywać do 24 listopada 2020. Nikt jednak nie zdziwi się jeśli po drodze wydanych zostanie kilka nowych dokumentów, które miałyby pomóc uchronić Włochów przed tym, co z pewnością byłoby dla nich największą tragedią: zamkniętym krajem w okresie Natale. (Jakub Romaniuk)







Dziękujemy za przesłanie błędu