Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
29/11/2015 - 13:15

Komornik nie stuka do drzwi szpitala po pieniądze

Szpital im. dr. J. Dietla w Krynicy-Zdroju stoi przed koniecznością rozbudowy o nowe skrzydło. Zadanie to musi być zrealizowane, aby placówka spełniała wszystkie wymogi sanitarne, zgodne z rozporządzeniem ministra zdrowia z 2012 roku. O tym, czy ta inwestycja nie pogrąży lecznicy, o jej kondycji finansowej, pomyśle połączenia jej z Sądeckim Pogotowiem Ratunkowym i planach na przyszłość rozmawiamy ze Sławomirem Kmakiem, dyrektorem krynickiego szpitala.

Od wielu miesięcy mówi się głośno o trudnej sytuacji finansowej szpitala w Krynicy-Zdroju. Na ostatniej sesji Rady Powiatu Nowosądeckiego wśród radnych rozgorzała burzliwa dyskusja o sposobach ratowania lecznicy. Panie Dyrektorze - „steruje” Pan tonącym „okrętem”?

- Zdecydowanie nie. Nasza sytuacja nie jest inna od pozostałych szpitali powiatowych z tą różnicą, że szpital w Krynicy jest najmniejszy w województwie, więc wysokość kontraktu z trudem wystarcza na spełnienie wymogów NFZ. To taka specyfika polskiej służby zdrowia: kosmiczne standardy i wymagania, z drugiej zaś strony brak finansowania.

szpital w krynicy

Jaka jest więc, Pana zdaniem, kondycja finansowa krynickiego szpitala?

- Z pewnością nie jest to sytuacja katastrofalna, a takie wieści, nie zaprzeczam, do mnie również docierają. To mówię z pełna odpowiedzialnością. Katastrofa finansowa w takim, czy innym podmiocie funkcjonującym na rynku występuje wówczas, gdy nie jest on w stanie regulować na bieżąco swoich zobowiązań.

Krynicki szpital reguluje swoje bieżące zobowiązania?

- Oczywiście. Są na to pieniądze. Nie mamy żadnych wierzytelności wymagalnych i przeterminowanych. Tak jest odkąd zostałem dyrektorem szpitala.

Kontrahenci nie stukają do szpitalnej kasy po zaległe należności?

- Jeśli o to chodzi, to do moich drzwi nie stuka nam komornik po pieniądze, które powinniśmy komuś zapłacić. Nie stukają o pieniądze ani producenci leków, ani producenci sprzętu medycznego jednorazowego użytku, ani podwykonawcy, czy pracownicy szpitala.

Jesteśmy podmiotem wiarygodnym i stabilnym dla wielu kooperujących z nami jednostek budżetowych i firm. Wszyscy oni mają regulowane zobowiązania na bieżąco.

Na jaką kwotę zadłużony jest szpital i z czego to zadłużenie wynika?

- Około 12 milionów złotych. Odpowiadając na to pytanie chciałbym zdementować kwotę 24 mln złotych. Jest to błąd wynikający z potraktowania szpitala jako przedsiębiorcy, a takim szpital nie jest. Dla nas stosuje się inne zasady rachunkowości. My musimy do zobowiązań ujmować wysokość dotacji oraz rezerwy na nagrody jubileuszowe i świadczenia emerytalne, których nigdy nie będziemy musieli zwracać, a jest tego prawie 11 milionów złotych. Są to na przykład dotacje ze środków pochodzących z Unii Europejskiej. Mam nadzieję, że ten temat w jakiś sposób udało mi się wyjaśnić.  Dzisiaj największym naszym wierzycielem jest nie kto inny jak powiat nowosądecki. Mówimy o kwocie 4,8 mln złotych. Osiemset tysięcy spłacimy do końca roku, a 4 miliony - jest to dług zaciągnięty w 2001 roku. Startując w konkursie na dyrektora tej placówki w 2011 roku mówiłem, że w związku z poziomem finansowania służby zdrowia w Polsce szpital taki jak nasz, będzie miał problem ze spłatą tego zobowiązania i trzeba będzie go umorzyć. W 2005 roku zawarto umowę z Zarządem Powiatu odkładając termin spłaty na 10 lat w nadziei, że szpital będzie bogatszy, ale nie jest. Kolejne 4 miliony to kredyt inwestycyjny zaciągnięty w 2010 roku przez moją poprzedniczkę, który spłacamy do roku 2017 i tutaj nie ma żadnych problemów z jego obsługą. I dobrze, że ten kredyt jest, bo inaczej projekt za prawie 12 milionów zł nie mógłby być zrealizowany. Pozostałe około 4 miliony złotych to kredyt obrotowy, z którego korzystaliśmy finansując w roku 2012 projekty realizowane ze środków UE oraz korzystamy np. teraz, aby wypłacić obiecane przez ministra zdrowia podwyżki dla pielęgniarek. Większość dzisiejszych zobowiązań powstało niestety przed 2011 rokiem.

szpital w krynicy

We wrześniu br. Sąd Okręgowy w Krakowie utrzymał w mocy wydany we wrześniu 2010 roku nakaz zapłaty przez krynicki szpital, na rzecz przedsiębiorcy z Łabowej 3,4 mln złotych za remont tej lecznicy (prowadzony przed kilkoma laty), a także odsetek (liczonych od lipca 2010 r.). Szpital odwołał się od decyzji sądu?

- Sprawa dotycząca rozliczeń z przedsiębiorcą z Łabowej została już załatwiona. Między szpitalem, a wspomnianym przedsiębiorcą została zawarta ugoda. Została ona, na wniosek tegoż przedsiębiorcy, opatrzona klauzulą poufności. O szczegóły w tej sprawie proszę pytać wspomnianego przedsiębiorcę.

Pytaliśmy o finał tej sprawy wspomnianego przedsiębiorcę, ale nie chciał na ten temat rozmawiać. Czyli nie poznamy kwoty, jaką szpital wypłaci, czy wypłacił już przedsiębiorcy?

- Ja nie zamierzam narażać się na odpowiedzialność za naruszenie dóbr osobistych przedsiębiorcy. Na temat kwoty ugody objętej umową nie będę się wypowiadał, bo do tego zobowiązałem się we wspomnianym dokumencie

Kiedy ta ugoda została zawarta między stronami?

- Ugoda została zawarta w październiku. Zarząd Powiatu Nowosądeckiego został poinformowany o tym fakcie. Problem, jeśli chodzi o rozliczenia ze wspomnianym przedsiębiorcą, został rozwiązany. Uzasadnienie wyroku sporządzone przez Sąd Gospodarczy rozjaśniło sytuację na tyle, że mogliśmy tę sprawę zakończyć. Ciągnęła się ona od 2010 roku. Obejmując stanowisko dyrektora szpitala tę sprawę już „zastałem”.

Czyli pieniądze zostały wypłacone przedsiębiorcy?

-Tak.

Skąd szpital miał pieniądze na wypłacenie należności przedsiębiorcy?

- Te były zabezpieczone od 2010 roku przez komornika.

szpital w krynicy

Ugoda, o której Pan wspomniał kończy tę głośną sprawę całkowicie?

- Jak najbardziej

W tym roku w sądzie zapadł również prawomocny wyrok w sprawie medycznej wytoczonej z powództwa cywilnego przez pacjenta przeciwko krynickiemu szpitalowi. Sąd orzekł, że krynicki szpital musi wypłacić pacjentowi duże odszkodowanie, sięgające ponad osiemset tysięcy wraz z odsetkami.

- Rzeczywiście taki wyrok zapadł. To jest kwestia ryzyka związana z funkcjonowaniem każdego szpitala w Polsce. Dodam tylko że to zdarzenie z 2000 roku. To pokazuje jak długa jest w czasie odpowiedzialność podmiotu  jakim jest służba zdrowia.

Czy ta kwota została już wypłacona?

-  Jak najbardziej. Sprawa została zamknięta w październiku. Została wypłacona pełna kwota. Są to środki z budżetu oraz z ubezpieczenia szpitala. Każdy szpital jest ubezpieczony na wypadek ponoszenia odpowiedzialności w przypadku takich, czy innych spraw. W obecnych czasach pacjenci są coraz bardziej świadomi, ale też prowadzenie szpitala jest coraz większym ryzykiem. Jako placówka musimy się od tego ryzyka ubezpieczać. Z jednej strony ustawodawca coraz bardziej otwiera pacjentom możliwości dochodzenia roszczeń odszkodowawczych, z drugiej strony nie daje szpitalom możliwości finansowego odpowiadania na tego typu zdarzenia. Nie odmawiam osobom, które zostały poszkodowane, którym sąd przyznał odszkodowanie, prawa do tego, że należy im zadośćuczynić. Nie oceniam decyzji sądów, ale dzisiaj sądy zasądzają odszkodowania zupełnie w oderwaniu od tego, jakie są realia w służbie zdrowia. Są to sprawy bardzo trudne dla obu stron.

Nie wydrenowała ona budżetu szpitala?

- Myślę, że to złe słowo. Jak powiedziałem powyżej  - to sprawy trudne i wymagające empatii po obu stronach. Oprócz pełnienia funkcji dyrektora i obowiązku dbania o dobro szpitala, nie jestem pozbawiony przecież zwykłych ludzkich odczuć. Takie sprawy zostawiają ślad.

Już od pewnego czasu mówi się głośno także o pomyśle połączenia krynickiego szpitala z Sądeckim Pogotowiem Ratunkowym, które jest przecież oddzielną jednostką, prężnie rozwijającą się. Są ku temu jakieś racjonalne przesłanki?

- Proszę mi wierzyć. Głęboko zastanawiałem się na tym pomysłem. Staram się wczuć w rolę Zarządu Powiatu Nowosądeckiego. Dzisiaj wiele samorządów decyduje się na łączenie większych i mniejszych podmiotów medycznych, a takie kroki, nie czarujmy się, przynoszą oszczędności w postaci obniżenia kosztów, jeśli chodzi o zarządzanie takimi połączonymi placówkami. Z pewnością Zarząd Powiatu przyglądał się temu procesowi, od tej właśnie strony. Nie ma tutaj chyba mowy o oszczędnościach na płaszczyźnie medycznej.

Jak Pan zapatruje się na pomysł połączenia krynickiego szpitala i sądeckiego pogotowia w jeden twór?

- Tu musi rządzić ekonomia. Biorąc ten aspekt pod uwagę, uważam, że w takim przypadku będzie to miało sens. Powstałby mocniejszy, stabilniejszy finansowo podmiot. Decyzja w sprawie ewentualnego połączenia należeć i tak będzie do  Rady Powiatu Nowosądeckiego. Mogę powiedzieć, że na dziś optymalną dla mnie strukturę ma np.: Szpital w Brzesku – jest tam POZ, pogotowie, działalność typowo szpitalna. Szpital w Krynicy ten rynek niestety w poprzednich latach oddał.

Jakie inwestycje udało się zrealizować w krynickim szpitalu w ostatnich latach. Miały one wpływ na obecną sytuację finansową szpitala?

Szpital od samorządu powiatowego uzyskał przez siedemnaście lat około 2 mln złotych dotacji. Ta kwota sama mówi za siebie. Przykro mi to stwierdzić, bo też wyszedłem ze Starostwa Powiatowego i cała moja kariera zawodowa jest związana z powiatem, ale nie ma w Małopolsce szpitala powiatowego, który otrzymywałby mniejsze wsparcie finansowe od organu założycielskiego. Mówię to w tym kontekście, że ze środków własnych zainwestowaliśmy w latach 2011-2015 ponad 11 milionów złotych. Przez te lata stałem przed pytaniem i dylematem: rozwijamy się i inwestujemy poprzez zwiększanie zobowiązań, czy rezygnujemy z rozpoczętych projektów unijnych i inwestycji, które były konieczne. Wybraliśmy rozwój i dziś mamy: pracownię tomografii, wyremontowaną kuchnię i kilkanaście miejsc pracy uratowanych w okolicach Krynicy, zakończoną termomodernizację (po kontroli NIK ocenioną bardzo pozytywnie), pracownię endoskopii, poradnię endokrynologiczną, której nie było, wykonujemy po raz pierwszy w historii szpitala zabiegi neurochirurgiczne, nie mówiąc o wymienionym sprzęcie, który musimy sukcesywnie zastępować. Sprzęt do endoskopii kosztował nas pół miliona złotych. Takie są ceny urządzeń medycznych. Mało? Uważam, że sporo za dużo jak na taki mały podmiot z budżetem na poziomie 28 milionów złotych rocznie. To musiało doprowadzić do tego, że dzisiaj jest problem z generowaniem wolnej gotówki. Poziom zadłużenia jest między innymi pochodną powyższych inwestycji. Wszystko zostało zainwestowane, nic nie przejedzone. Wiem, jaka jest sytuacja finansowa powiatu i rozumiem ją, dlatego finansujemy się, w miarę naszej możliwości sami, ale musimy znaleźć rozwiązanie na przyszłość. Konkurencja na rynku medycznym jest coraz większa. Nikt na szpital w Krynicy nie będzie czekał.

Szpital krynicki czeka kolejna duża inwestycja, która musi być zrealizowana i to już niebawem. Mam tu na myśli rozbudowę szpitala o nowe skrzydło. Jeszcze niedawno mówiło się, że zadanie to ma być zakończone do końca 2016 toku. Okazało się jednak, że szpital zyskał jeszcze rok na jego realizację...

- Rzeczywiście termin realizacji inwestycji został przesunięty o dwanaście miesięcy. Taka możliwość otworzyła się po zmianie przez Sejm minionej kadencji Ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym i o działalności leczniczej. Wynika z niej, że dostosowanie szpitali (pomieszczeń i urządzeń) do norm określonych przez ministra zdrowia przesunięto z 2016 do 31 grudnia 2017 roku. Ale jest to tylko dwanaście miesięcy. To nie jest tak, że tylko krynicki szpital musi dostosować się do wspomnianych wymogów. Śmiem twierdzić, że taki sam problem stoi przed większością szpitali w Polsce. Dla nas zrealizowanie tego projektu jest szansą na otwarcie się na nową działalność medyczną.

Mówiąc o kolejnej inwestycji nie porywacie się z przysłowiową „motyką na słońce”? Czy ta inwestycja nie pogrąży krynickiego szpitala?

- Nie mamy innego wyjścia. To musi zostać zrobione.

Co Pan ma na myśli mówiąc o otwarciu się szpitala na nową działalność medyczną?

- Będziemy mogli, jako placówka starać się o rozszerzenie naszej oferty usług medycznych. Taka możliwość otworzy się po zrealizowaniu planowanej inwestycji. Będziemy mieli do dyspozycji pomieszczenia, z których wyprowadzimy część oddziałów do nowego skrzydła szpitala.  Po zrealizowaniu inwestycji będziemy mogli starać się o rozpoczęcie nowego rodzaju działalności medycznej, ale dzisiaj nie chciałbym się jeszcze na ten temat wdawać w szczegóły. Konkurencja nie śpi.

Na rozbudowę nowego skrzydła potrzeba...

- Według kosztorysu około 24 mln złotych.

To spora kwota. Skąd będą pochodzić fundusze na ten cel?

- Krynicki szpital bilansuje się na bieżąco. Finansowanie wspomnianego zadania będzie musiało być zapewnione z czterech źródeł. Na pewno część środków szpital będzie musiał wygospodarować z własnego budżetu. Jestem w pełni tego świadomy. Mam nadzieję, że uda się też pozyskać fundusze z programu „Lemur” Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który właśnie ruszył. Sądzę, że w najbliższych tygodniach złożymy stosowny wniosek. Mówimy o kwocie 3,5 mln złotych. Myślę, że uda się też pozyskać środki w ramach Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego. Czwarte źródło – to środki powiatowe. Zarząd i Rada Powiatu Nowosądeckiego nad tym zagadnieniem pracują.

Jaką kwotę na wspomniane zadanie zabezpieczył powiat?

- Na dzisiaj było to 12 milionów złotych.

Na jaki bilans finansowy zamykający rok 2015 w krynickim szpitalu pan liczy?

- Jeśli Narodowy Fundusz Zdrowia zapłaci nam za procedury medyczne (nadwykonania), to sadzę, że nasza placówka powinna zbilansować się na zero. W tym roku NFZ zapłacił już nam 120 tys. złotych za wykonane tegoroczne nadwykonania - na przykład z zakresu ortopedii.

W tym roku szpital w Krynicy wzbogacił swoja ofertę medyczną o dwa zabiegi – Mianowicie wszczepianie endoprotezy biodra i operacje przepuklin kręgosłupa.

- Operacje przepukliny kręgosłupa wykonuje niewiele szpitali powiatowych w Polsce. By móc wykonywać takie zabiegi zainwestowaliśmy około 150 tysięcy w specjalistyczny sprzęt. Zabiegi te wykonujemy od czerwca br. na oddziale chirurgii ortopedyczno-urazowej. Do dzisiaj zoperowaliśmy ponad 50 pacjentów z całej Małopolski. Taki pacjent następnego dnia po zabiegu jest uruchamiany, a po kilku dniach pobytu w naszej placówce wychodzi do domu. Później oczywiście czeka go jeszcze rehabilitacja w warunkach ambulatoryjnych.

Wiązało się to z zatrudnieniem nowych lekarzy?

- Pozyskaliśmy lekarza specjalistę, który przyjeżdża do naszego szpitala i operuje pacjentów. Dla naszego szpitala jest to duży krok do przodu. Drugą procedurą medyczną jest właśnie zabieg wszczepiania endoprotezy biodra. Pierwsze takie zabiegi były wykonywane w Krynicy w 2009 roku. Teraz postanowiliśmy wrócić do tego projektu Te operacje są także prowadzone od czerwca. Obecnie w kolejce na ten zabieg oczekuje stu pacjentów. Ale oczywiście w szpitalu wykonujemy szereg innych operacji. Dla nas każdy pacjent jest ważny.

Czy w przyszłym roku będziecie poszerzać gamę zabiegów medycznych?

- Jesteśmy gotowi, by wykonywać zabiegi artroskopii biodra i artroskopii barku. Jeśli nie będzie na te procedury pieniędzy, to zostaną one w planach.

Zbliża się koniec roku. Dla szpitali to gorący czas negocjacji kontraktów na 2016 rok.

- Myślę, że czekają nas twarde negocjacje z NFZ. Dla nas priorytetem jest powrót do kontraktu sprzed dwóch lat, który wówczas obniżono nam o milion złotych.

Nie obawia się Pan, że będzie musiał podpisać kontrakt daleki od Pana wizji?

- Jestem gotów w tym roku zaryzykować wypowiedzenie takiego kontraktu. Tak dalej być nie może w szpitalach powiatowych, jeśli chodzi o kontraktowanie.

O jaki kontrakt na przyszły rok będzie Pan walczył?

- Na pewno wyższy nic tegoroczny. Będę robił wszystko co w mojej mocy, aby milion, który zabrano nam dwa lata temu, do krynickiego szpitala wrócił. Będę walczył o kontrakt na

poziomie ponad 24 mln złotych na leczenie szpitalne.

Ile rocznie pacjentów  przewija się przez krynicki szpital?

- Rocznie w naszej placówce leczymy dziesięć tysięcy osób, a w poradniach szpitalnych leczy się około 41 tysięcy pacjentów. Do tego dochodzi nocna i świąteczna opieka medyczna, rehabilitacja, leczenie uzależnień. Zbliżamy się do 70 tys. obsłużonych pacjentów.

Dziękujemy za rozmowę.

Iga Michalec, Ewa Stachura. 

Fot. (MACH, ROB)







Dziękujemy za przesłanie błędu