Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 18 kwietnia. Imieniny: Apoloniusza, Bogusławy, Goœcisławy
06/08/2012 - 08:25

Henryk Szost w Londynie. Jak zapowiedział, tak walczył

Maratończyk Henryk Szost z Muszyny jako jeden z ostatnich olimpijczyków poleciał do Londynu na Igrzyska. A został najlepszym Europejczykiem w tej konkurencji!
O wynikach wyjazdu czytaj:  Londyn 2012. Henryk Szost najlepszym europejskim maratończykiem. Wcześniej maratończyk opowiadał naszemu portalowi o swoich przygotowaniach.

SĄDECZANIN: Przyglądał się pan biegaczom podczas VI Grand Prix Sądeczanina, a Igrzyska Olimpijskie trwają. Gdzie treningi, przygotowania, wyjazd…

Henryk Szost: - Spokojnie, wszystko jest pod kontrolą.To, że obecnie nie biegam, nie oznacza jakiś problemów. To, co miałem zrobić, zrobiłem. Obecnie, te ostatnie dni przed wylotem do Londynu są przeznaczone na odpoczynek i takie emocjonalne dostrajanie siebie do walki.

A jak wyglądały przygotowania polskiego maratończyka ze światowej czołówki do najważniejszej imprezy?

- Mówiąc na skróty zgodnie z planem. Miałem intensywne treningi w Szklarskiej Porębie. Byłem w St. Motriz oraz biegałem w Spale. Nie było żadnych jakiś dziwnych zajęć. W poprzednich sezonach trenowałem inaczej niż w latach poprzednich i to przyniosło efekt w postaci bardzo dobrych wyników. W ostatniej fazie przygotowań 1 kilometr biegałem w tempie 3.01.

Maraton to morderczy dystans. Ważne się nie tylko mięśnie, ale również głowa.

- To prawda. Można się wspaniale przygotować, ale emocje potrafią zabić wszystko, cały trud przygotowań. Ja muszę pobiec swoim, wytrenowanym tempem. Oczywiście cały czas będę kontrolował rywali.

Na IO nie będzie całej plejady Kenijczyków, Etiopczyków jednym słowem znakomitych, czarnoskórych zawodników. To dobrze?

- Na igrzyskach w mojej konkurencji może być po 3 zawodników z jednego kraju. Wydaje się, że w Londynie będzie wspólnoty interesów. Każdy z czołówki będzie chciał wygrać. Wygląda na to, że nie będzie tak, że kilkunastu zawodników będzie pracować na tego jednego.


Co trzeba zrobić, aby wygrać, czy choćby zdobyć medal?

- Należy być lepszym od innych. Wydaję mi się, że jeżeli poprawię swój rekord życiowy z Otsu w Japonii (4 marca br), 2:07:39, to będzie to wynik blisko podium. Jednak maraton jest bardzo nieprzewidywalną konkurencją. Wiele zależy od pogody, ja lubię chłód. To także dyspozycja dnia i radzenie sobie ze stresem. Moim marzeniem jest być przynajmniej w pierwszej dziesiątce. A może uda się zbliżyć do rekordu życiowego? Byłoby znakomicie.

Rozmawiał Jerzy Cebula
 fot. JEC







Dziękujemy za przesłanie błędu