Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
31/08/2020 - 09:00

Jak Pan Bóg uratował księdza z Niskowej, który spadł z nieba

- Najbardziej bałem się zderzenia z ziemią. I wtedy krzyknąłem „Chryste ratuj”. Od tego momentu urwał mi się film – opowiada o swoim wypadku na paralotni ksiądz Kazimierz Migacz, proboszcz parafii w Ignalinie w Warmińsko-Mazurskiem, który pochodzi… z Niskowej. Historia duchownego obiegła wszystkie ogólnopolskie media. Nasz krajan niespodziewanie stał się gwiazdą tabloidów i wcale nie jest tym zachwycony.

Został ksiądz gwiazdą największych w Polsce tabloidów. Wszyscy piszą o duchownym, który spadł z nieba.
-
Media zrobiły z tego sensację i wcale nie jestem z tego zadowolony, bo przecież ksiądz to też człowiek, który może mieć swoją sportową pasję. Ludzie chodzą po górach, biegają, jeżdżą na rowerze, a ja latam na paralotni.

To prawda, ale mimo wszystko to niezwyczajna pasja. Ksiądz, który „fruwa pod niebem” może budzić niebiańskie skojarzenia albo zdumienie. Parafianie akceptują to niezwykłe hobby swojego proboszcza? 
-
Na ogół spotykam się z sympatią i to wielką. W mojej parafii jestem od dwudziestu trzech lat i kilka pokoleń wychowało się na tym, że na horyzoncie mają księdza z paralotnią i nie wyobrażają sobie, że mogłoby być inaczej. 

Tak więc robi ksiądz obloty nad parafią?
-
Czasem się kury wystraszą i jajka tracą, jak za nisko lecę (śmiech).

Żartowniś z księdza.
-Wcale nie.  Kiedyś leciał obcy paralotniarz i spłoszył pasącego się byczka,  który wpadł do rowu i złamał róg. A potem było gadanie, że to księdza wina, bo lata. Innym razem ktoś do mnie dzwonił i mówi: „Proszę księdza, niech ksiądz nie lata, bo mi kobyłka poroniła”. A to też nie ja wtedy latałem. To wszystko poszło na moje konto.

A jak to było z pierwszym księżowskim oblotem? To musiało być w parafii nie lada wydarzenie!

Czytaj dalej na następnej stronie kliknij TUTAJ

Ksiądz latał na swojej paralotni nad plebanią, gdy nagle pękła linka łącząca skrzydło z silnikiem




Fot. fot. ks. Kazimierz Migacz, KPP Lidzbark Warmiński






Dziękujemy za przesłanie błędu