Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 24 kwietnia. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego
25/04/2021 - 14:30

Nadzwyczajni: Jakub Bocheński o Sądeckiej Pomocy Sąsiedzkiej bez podziałów

Akcja zainicjowana przez Jakuba Bocheńskiego miała wspomagać mieszkańców Nowego Sącza w czasie pandemii. Trzynaście miesięcy temu nikt nie przypuszczał, że pandemia potrwa tak długo. Ale też sam organizator nie spodziewał się tego, jak wielu chętnych zgłosi się do pomocy i jakiego rozpędu nabierze SPS.

Jakub Bocheński

SPS, czyli Sądecka Pomoc Sąsiedzka to akcja społeczna zainicjowana przez Jakuba Bocheńskiego. – Impulsem do powstania był oczywiście wybuch pandemii koronawirusa i sytuacja, w której się znaleźliśmy. Apelowano, zwłaszcza do seniorów, żeby pozostawali w domach. Dla osób samotnych i chorych to było trudna sytuacja – mówi twórca SPS. – Nasza akcja jest wzorowana na inicjatywach z innych miast, gdzie powstawały tak zwane „pogotowia zakupowe”.

Sądecka akcja nie ogranicza się jednak tylko do pomocy w robieniu zakupów, a po dodaniu do nazwy wątku lokalnego powstała właśnie Sądecka Pomoc Sąsiedzka.

- Akcja szybko nabrała tempa. Wystarczył prosty apel w Internecie, stworzenie grupy na Facebooku i pomoc mediów. Dotarliśmy z naszym przekazem do sporej liczby zarówno wolontariuszy jak i osób w potrzebie – opowiada Jakub Bocheński.

Najczęściej pomocy potrzebują seniorzy, osoby przewlekle chore, z różnymi dolegliwościami i  osoby niepełnosprawne. Sporą grupę stanowili również właściciele czworonogów, którzy z powodu kwarantanny nie mogli wyprowadzać swoich pupili na spacery.

- W pomoc angażują się ludzie w przeróżnym wieku. Dominują osoby w wieku około 30 lat, ale i starsi mieszkańcy zgłaszają się do nas – wymienia pan Jakub. – Z drugiej strony dużo jest też młodzieży nawet licealnej, która najszybciej odpowiadała na apele w Internecie.

Mechanizm działania SPS nie opiera się tylko na postach w mediach społecznościowych.
– Część próśb o pomoc przechodzi przez swego rodzaju centralę, gdzie łączymy wolontariuszy z osobami w potrzebie. Na początku podałem swój prywatny numer jako telefon kontaktowy i tak już zostało. Nie spodziewałem się wtedy, że akcja wzbudzi takie zainteresowanie wśród sądeckiej społeczności. Na szczęście, udało mi się to połączyć z pracą zawodową, mimo, że telefon dzwoni bardzo często – mówi „Nadzwyczajny” sądeczanin.

Co kryje się pod hasłem „pomoc sąsiedzka”? To nie tylko zrobienie zakupów czy wyprowadzenie psa, ale także drobne naprawy czy pomoc w domu, np. skoszenie trawnika lub wymienienie żarówki w łazience. Choć z punktu widzenia młodego, zdrowego człowieka wydaje się to błahostką, dla schorowanych i mniej sprawnych osób jest to spory problem.

– Czasem wystarczy tylko z kimś porozmawiać. Ale niektórzy dzwonią do nas z prawdziwymi dramatami. Każdemu staramy się pomóc, a jeśli nie możemy, to prosimy o pomoc inne instytucje lub organizacje.

Pandemia nie mija, a SPS okazała się świetną inicjatywą, która dzięki sądeczanom będzie się rozwijać nawet wtedy, kiedy koronawirus wreszcie nas opuści. – Chcemy zadbać, żeby cała akcja miała ręce i nogi, czyli uzyskała osobowość prawną – tłumaczy inicjator SPS. – Postanowiliśmy założyć fundację „Kierunek Przyszłość”. Teraz dopinamy ostatnie formalności i czekamy na wpis do Krajowego Rejestru Sądowego.

To jednak nie wszystko, co w przyszłości czeka akcję wzajemnej pomocy. – Zgłosili się do nas studenci z informatyki Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, którzy chcą pomóc w opracowaniu portalu, aplikacji, które połączą wolontariuszy i osoby w potrzebie. Dzięki temu będzie nam łatwiej tą akcją zarządzać i dotrzemy do większej liczby osób – organizator Sądeckiej Pomocy Sąsiedzkiej jest przekonany, że ta akcja nie umrze śmiercią naturalną. – Pandemia była tylko impulsem, który wyzwolił kapitał społeczny, który w nas drzemie.

SPS łączy pokolenia i uwrażliwia na potrzeby innych ludzi. Mieszkańcy miasta się integrują i poznają osoby w swojej okolicy. – Budująca jest energia, która drzemie w mieszkańcach Sądecczyzny, ta wzajemna chęć pomocy i solidarność. Tu nikt nie patrzy na poglądy polityczne ani na inne sprawy. Najważniejsza jest pomoc, którą realnie niesiemy – podkreśla Jakub Bocheński.

Wszystko to nie byłoby możliwe bez wolontariuszy. – Dziękuję w szczególności tym, którzy się angażują i zapraszam też kolejne osoby, aby dołączyły do SPS. Apeluję też do wszystkich ludzi w potrzebie, żeby nie bali się prosić o pomoc. Wystarczy zadzwonić – zachęca inicjator Sądeckiej Pomocy Sąsiedzkiej.

Poznaj wszystkich „Nadzwyczajnych” Sądeczan:
Gabriela Michalik, anioł stróż ze Szlachetnej Paczki
Wiktor Percz, kierowca autobusu, który walczył ze śmiercią
Arletta Batkowska: nie warto kalkulować, trzeba działać
Zieleniak, gdzie towary i życzliwość leżą na jednej półce
Alina Tymczyszyn co podaje dalej czerwoną nitkę krwiodawstwa
Barbara Bodziony: starsi i dzieci potrzebują tego samego
Danuta Binko: o uczniach wśród gwiazd i fascynacji nieboskłonem
Sławomir Szczerkowski o tym, czemu mundur robi na młodych wrażenie
Agnieszka Brzeska o pomocnej dłoni, radości i rehabilitacji męża
Jarosław Zapiór, opiekun osób bezdomnych. „Jesteśmy jak rodzina”

Dziękujemy naszym czytelnikom za wszystkie zgłoszenia. Dowiedz się więcej na temat akcji „Nadzwyczajni”, zgłoś swojego kandydata i zainspiruj innych dobrem.([email protected], fot. Jakub Bocheński archiwum prywatne)







Dziękujemy za przesłanie błędu