Niezwykła historia ks. Piotra. Miał wracać do Kazachstanu, trafił do DPS
Jak to się stało, że znalazł się ksiądz w Bochni, gdzie wspólnie z siostrami dominikankami opiekuje się ksiądz zakażonymi koronawirusem w Domu Pomocy Społecznej?
- W Kazachstanie pracuję już półtora roku. W październiku zostałem skierowany na nową parafię i musiałem opuścić ten kraj, aby wyrobić nową wizę. W połowie marca przyleciałem do Polski. Odbyłem kwarantannę i odebrałem wizę. Chciałem wrócić do Kazachstanu, ale nie udało się, bo przestrzeń lotnicza zarówno w Polsce, jak i w Kazachstanie została zamknięta.
Ostatni czas był trudny dla mojej wiary. Był to okres kłócenia się z Panem Bogiem. Prosiłem Go o znak, aby mi pokazał, gdzie mogę być potrzebny, gdzie mogę pomóc. Odpowiedź przyszła w Wielką Sobotę. W tym dniu rano otworzyłem jeden z portali społecznościowych. Rzucił mi się w oczy artykuł, który udostępniła siostra dominikanka, pani redaktor jednego z portali i mój znajomy z czasów oazowych. W tym artykule przeczytałem, że starosta bocheński apeluje o pomoc, ponieważ podopieczni Domu Pomocy Społecznej znaleźli się w trudnej sytuacji.
Dowiedziałem się też, że na jego apel pozytywnie odpowiedziały siostry dominikanki, ale wciąż potrzebne są kolejne osoby, które mogłyby pomóc w opiece na chorymi. Postanowiłem dowiedzieć się coś więcej. Dzięki mojej rodaczce siostrze dominikance, udało mi się skontaktować z matką generalną, która udzieliła mi bieżących informacji na temat sytuacji w bocheńskim Domu Pomocy Społecznej.
Potem skontaktowałem się ze starostą powiatowym, który wyraził zgodę, abym włączył się w pomoc chorym. Następnie zadzwoniłem do biskupa tarnowskiego Andrzeja Jeża, który również zgodził się i pobłogosławił mi. Nic więc nie stało na przeszkodzie. Do Domu Pomocy Społecznej w Bochni przyjechałem w Wielką Sobotę o godzinie 18.
Zobacz też Ks. Prokop opowiada o zakażeniu koronawirusem, pobycie w szpitalu i cudzie
Nie boi się ksiądz o swoje zdrowie? Oto, że pomagając chorym, zarazi się ksiądz koronawirusem?
- Jestem świadomy ryzyka. Wiem, że przeciwnik jest niewidzialny i może przyjść niespodziewanie. Musimy wszyscy zachowywać środki bezpieczeństwa. Stosujemy środki dezynfekcji, dbamy o sterylność i porządek. Staramy się też ograniczyć przemieszczanie się osób, które mieszkają w tej placówce. Nie jest to łatwe, bo osoby, którymi się opiekujemy mają różne choroby psychiczne i nieraz trudno im wytłumaczyć żeby nie przemieszczali się.
Jak obecnie wygląda sytuacja w bocheńskim Domu Pomocy Społecznej?
- Pomagają nam ludzie dobrej woli. Przekazują niezbędne rzeczy do pielęgnacji i ochrony osobistej, a więc maseczki ochronne, środki do dezynfekcji, a nawet ubrania. Jak na razie wszystkie niezbędne środki mamy zapewnione. Wydaje mi się, że jak na razie sytuacja jest opanowana.
Czytaj dalej na kolejnej stronie...