Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 23 kwietnia. Imieniny: Ilony, Jerzego, Wojciecha
29/05/2015 - 09:04

Sposób na konkurencję: rodzinna sieć handlowa w sieci ogólnopolskiej

Firma AJ Pyzik handluje na Sądecczyźnie już 25 lat. Stworzyła własną sieć 8 sklepów, związanych z ogólnopolską siecią ABC. Ta podwójna struktura sieciowa pozwala na elastyczne reagowanie na bardzo konkurencyjnym rynku spożywczym. Rozmawiamy z kierownikami dwóch sklepów, Grażyną Hebdą z placówki przy Dworcu PKS i Stanisławem Filipem ze sklepu w Świniarsku.
Od jak dawno są państwo związani z firmą rodziny Pyzików?

Grażyna Hebda - W marcu minęło 25 lat firmy…

Stanisław Filip – Zaczynałem jeszcze na Murowańcu. W lutym 20 lat temu szef mnie przyjął tutaj do sklepu przy dworcu PKS…

GH … a ja przyszłam w marcu i razem pracowaliśmy 10 lat. Po 10 latach pan Staszek odszedł na samodzielną placówkę, na kierownika do nowego sklepu w Świniarsku, a ja od 10 lat „rządzę” tym sklepem. Nie lubię jak mnie nazywają kierowniczką, to dla mnie okropne. Zawsze się uważałam za szeregowego pracownika, lubię mieć kontakt z ludźmi, z klientem. Uciekałam od papierów, ale to mnie dopadło, musiałam pilnować całego sklepu. Z papierami też sobie nieźle radzę, ale wolę pracować za ladą.

Ile jest sklepów całej firmy AJ Pyzik?

SF – Osiem: Barcice, Chełmiec, Świniarsko, na Długosza, na Wiśniowieckiego i trzy na Lwowskiej.

Tu jest dobre miejsce do handlu, przy dworcu PKS, ale konkurencja jest ogromna. Dosłownie kilka metrów stąd Biedronka, po drugiej stronie placu duży sklep Społem, za rogiem Żabka. Jak pani sobie z tym radzi?

GH – Jest dobrze, bo ma to i swoje plusy. Zdarza się, że w Biedronce czegoś nie ma, na przykład świeżego chleba wieczorem, to przychodzą do mnie. Ludzie przychodzą na większe zakupy do Biedronki, ale zachodzą również do mnie, na przykład po wędliny. Są też tacy, którzy wolą kupować tutaj, bo wiedzą że drób, wędliny, ryby, nabiał są zawsze świeże, bo ja mam codziennie rano dostawę. Wieczorem często lodówki mam puste. Drób teraz jest chyba na pierwszym miejscu pod względem sprzedaży, bo nie zamrażamy i sprzedajemy świeży.

Może też ma znaczenie tradycyjny sposób obsługi.

GH - Tak, szczególnie dla osób starszych, które wolą mieć bezpośredni kontakt ze sprzedawcą przez ladę, niż chodzić z wózkiem, czy koszykiem po ogromnej hali. Gubią się tam, czują się nieswojo, nie ma im kto doradzić, podać. A tu można pogadać, popytać, pogrymasić. Stali klienci pamiętają o nas nawet z okazji świąt. Na Dzień Kobiet przynoszą kwiatki. Siostry felicjanki, które zaopatrują się u nas w produkty dla przedszkola, przyniosły nam przed Wielkanocą paczkę ciastek z barankiem i stroikiem, wykonanym przez dzieci specjalnie dla nas.

Pański sklep w Świniarsku jest większy?

SF – Około stu metrów, to jest dawny budynek pogeesowski, taki typowy pawilon z lat siedemdziesiątych, czy osiemdziesiątych, ale po remoncie, przerobiony na samoobsługę, magazyny są w piwnicach. To już taki duży, nowoczesny sklep.

Nie bał się pan obejmować taką dużą placówkę?

SF - Taka była potrzeba, szef uznał, że skoro sprawdziłem się tutaj na Długosza, to poradzę sobie i z większym sklepem. To było dla mnie jakieś wyzwanie. Najważniejsi są pracownicy, jeżeli oni są zaangażowani, to ta praca idzie do przodu. Jeżeli są mniej zaangażowani, to więcej pracy spada na kark kierownika. Razem ze mną w Świniarsku pracuje 9 osób. Jesteśmy zgranym zespołem.

A tutaj na Długosza?

GH – Ze mną siedem osób.

Tak się rozglądam po zapleczu i widzę, że nie ma tu wiele buchalterii, niewiele papierów.

GH – Ooo, tak dobrze nie ma, tu jest tylko to co najpotrzebniejsze, a reszta jest w piwnicy. Ale nie mam z tym problemu, prowadzę wszystko na bieżąco i co miesiąc przekazuję teczki dla księgowej. Resztą ona się zajmuje, buchalterią wszystkich ośmiu sklepów, to duża ulga.

Promocje wprowadzacie w ramach sieci ABC?

SF – Nie tylko, własne też. Każdy sklep prowadzi własną działalność promocyjną. Reagujemy szybko i skutecznie. Sieci hipermarketów zatrudniają firmy ankietowe, które prowadzą badania rynku. My to robimy domowym sposobem. Dzięki codziennym, bezpośrednim kontaktom z klientami od razu wiemy, czego oczekują, co może się sprzedać. Reagujemy z dnia na dzień.

GH – Teraz na przykład, w okresie komunijnym miałam tu różne promocje. Szczególnie drób miał powodzenie. Przyjeżdżali ludzie specjalnie ze wsi, brali po 5, 10 kilo udek. Ja nie nadążałam ze sprowadzaniem. To co rano dostałam w dostawie, nawet nie zdążałam schować do lodówki, od razu się rozchodziło. Podobnie jest w okresie świątecznym. Mam takie zamówienia na wędliny i drób, że w lodówkach się nie mieszczą. Ludzie zamawiają przez telefon.

Co daje przynależność do takiej sieci, jak ABC? W całej Polsce to już jest ponad 6 tysięcy sklepów.

SF – Przede wszystkim to jest lepsza cena zakupu towaru. To jest kwestia skali, ten towar jest produkowany dla całej Polski. Więc w każdym naszym sklepie możemy sobie pozwolić na jakieś promocje. Poza tym są wspólne, globalne reklamy wszystkich sieci Eurocashu – Lewiatan, Centrum, ABC, Eurosklepy. Mamy też szkolenia dla franczyzobiorców, dla pracowników. Starają się nas uodpornić na konkurencję. A my staramy się być bliżej klienta. Co roku odbywają się też spotkania integracyjne.

GH - Poza tym nasza firma jest firmą rodzinną. I atmosfera jest taka rodzinna. Szefowie zostawiają nam dużo swobody w działaniu, również w doborze pracowników, jak trzeba to pomagają. Rotacja pracowników jest niewielka, a jeżeli już, to głównie z powodu urlopów macierzyńskich. Ale dziewczyny wracają potem do pracy, bo to solidny pracodawca.

SF – Oprócz tego, że należymy do sieci ABC, to jesteśmy też swoją małą siecią ośmiu sklepów. Każdy pracuje na siebie samodzielnie, ale współpracujemy ze sobą, robimy wspólne zamówienia, przerzucamy towar z jednego sklepu do drugiego, jeżeli w jakimś miejscu nie schodzi, a w innym lepiej. To pozwala zmniejszać koszty i straty, które w tej branży zawsze będą.

GH - Dzięki tym wszystkim czynnikom udaje nam się przetrwać w warunkach silnej konkurencji, nawet w takim miejscu jak na dworcu PKS, obok handlowego giganta.

Z Grażyną Hebdą i Stanisławem Filipem rozmawiał Jan Gabrukiewicz.

 






Dziękujemy za przesłanie błędu