Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
23/01/2015 - 13:29

Stawiarski na fali: Gmina jak spółka akcyjna: 27,5 tysiąca udziałowców

Bernard Stawiarski rozpoczął trzecią kadencję jako wójt gminy Chełmiec. To największa gmina wiejska w Polsce pod względem liczby mieszkańców. Od czterech lat plasuje się też na I miejscu w rankingach na najlepszą gminę pod względem inwestycji i rozwoju. Wkrótce Chełmiec uzyska prawa miejskie.
To już trzecia pańska kadencja. Co uważa pan za swoje najważniejsze dokonania do tej pory.

- To przede wszystkim przełom inwestycyjny. Teraz zbieramy tego owoce. Powstało mnóstwo obiektów, rzeczy, które służą mieszkańcom. Na przykład cała infrastruktura drogowa, przebudowaliśmy setki kilometrów dróg, zbudowaliśmy setki kilometrów wodociągów i kanalizacji, 8 sal gimnastycznych w ciągu 5 lat i innych obiektów sportowych. W 2016 roku będziemy mieli zamknięty problem kanalizacji w całej gminie, mamy możliwość pozyskania ogromnych środków europejskich. Razem z wkładem gminy, to około 70 milionów złotych. Odwróciliśmy proporcje budżetu. Kiedyś wydawaliśmy na szkoły połowę z 80 mln zł. Teraz na szkoły wydajemy 15 proc., a na inwestycje przeznaczamy 50-60 procent. To wynika też ze wzrostu budżetu. Średnio w Polsce, jak gmina wydaje na inwestycje 10-15 proc. to jest nieźle, bo większość pieniędzy zżera oświata i pomoc społeczna. Jesteśmy doskonale przygotowani na następny okres finansowy Unii Europejskiej, mamy dużo nowych projektów. Jeżeli chodzi o inwestycje, my mieliśmy w ubiegłym roku 21 milionów na ten cel, a Nowy Sącz 22 miliony. Budżet Nowego Sącza jest 4-krotnie wyższy od budżetu Chełmca, a miasto jest 3-krotnie większe pod względem liczby ludności.

Co w tej kadencji chce pan jeszcze zrobić?

- Trzeba dokończyć inwestycje rozpoczęte, na przykład basen. Przy szkole stworzył się już cały kompleks sportowo - rekreacyjny, Orlik, lodowisko, rolkowisko, miasteczko rowerowe, są siłownie, place zabaw itd. We wszystkich sołectwach powstały lub powstają takie obiekty. Teraz dojdzie bezpłatny Internet. W Klęczanach powstała główna stacja przekaźnikowa. Cała gmina i część sądeckiego osiedla Helena będzie mogła z tego korzystać.

Jednym z najważniejszych wyzwań będzie chyba przeniesienie ruchu z obwodnicy północnej Nowego Sącza poza centrum Chełmca?

- Dobrze, że ta obwodnica powstaje, ale stworzy się nieprzyjemna sytuacja na ulicy Marcinkowickiej. Pojazdy jadące tranzytem, ominą Nowy Sącz, ale ruch skoncentruje się w Chełmcu, w tak ruchliwym miejscu, jak okolice szkoły i tych wszystkich obiektów sportowo - rekreacyjnych. Droga o szerokości 5-6 metrów staje się drogą krajową. Zmierzamy do tego, by stworzyć chełmiecki odcinek obwodnicy, grunty są w ponad 90 proc. wykupione, mamy plany i przyrzeczone pieniądze – 30 mln zł. Na razie trwają długie procedury środowiskowe, ale dążymy do tego, by ta inwestycja została zrealizowana w 2017 roku. Pozostaje kwestia obwodnicy zachodniej. Ja optuję by biegła ona wzdłuż wałów Dunajca. Byłoby to najlepsze rozwiązanie dla Chełmca i Sącza – droga szybkiego ruchu od Brzeznej, czyli de facto z Gołkowic, przez Chełmiec do Kurowa. Ta droga odciążyłaby ulicę Węgierską, Krakowską i Tarnowską.

Przed objęciem funkcji wójta zajmował się pan działalnością gospodarczą. Takie doświadczenie pomogło w późniejszej pracy samorządowej?

- Kiedy przyszedłem do Urzędu, byłem żółtodziobem w samorządzie, chociaż obracałem się w kręgach samorządowych, kiedy prowadziłem działalność gospodarczą. Uważam, że to doświadczenie mi pomogło. Po latach mogę stwierdzić, że stosowanie tych zasad z działalności gospodarczej w samorządzie bardzo się sprawdza. Ludzie, którzy odnieśli sukces w biznesie sprawdzają się i w samorządzie. Staram się pozyskiwać takie osoby do pracy w Urzędzie Gminy. Takie, które zetknęły się z twardą rzeczywistością, jaką jest biznes. Traktuję gminę jak spółkę akcyjną 27,5 tysiąca udziałowców – mieszkańców. Miarą sukcesu tego przedsiębiorstwa jest to, ile się uda pozyskać środków na inwestycje. Najważniejsze jest liczenie grosza na bieżąco i przeznaczanie go na to, co gminę wzbogaca. Jak się idzie do supermarketu, to się kupuje niby za grosze mnóstwo rzeczy, a potem przy kasie okazuje się, że do zapłacenia jest całkiem pokaźna suma. Tak samo jest w samorządzie. Jak się nie pilnuje pieniędzy, to one się rozpływają takimi małymi strumyczkami, które się łączą w potoki, odpływają i na ważne inwestycje już niewiele zostaje. Przykładem rzadko stosowanym w samorządzie jest odzyskiwanie VAT-u z inwestycji, lokaty bankowe i tym podobne działania normalnie funkcjonujące w biznesie.

Chełmiec jest chyba jedyną gminą w Polsce, która posiada kopalnię?

- Jesteśmy w posiadaniu 100 procent udziałów kopalni surowców skalnych w Klęczanach, to też ewenement w skali kraju. Jest kierowana przez samorząd i rozwija się, zarabia na siebie, a także na gminę. Z dywidendy i podatków gmina miała w najlepszych latach 7-8 milionów, teraz 4-5, bo spadła koniunktura w budownictwie i zapotrzebowanie na kamień. Ale to też jest istotny zastrzyk dla budżetu. Jak trudno kierować takim przedsiębiorstwem, pokazują ostatnie perypetie rządu z kopalniami, górnikami, związkowcami. W Klęczanach były związki zawodowe, ale już ich nie ma. Ludzie zrozumieli, że ta firma daje im pracę i musi przetrwać, nie wolno jej przejadać.
 

Kiedy Chełmiec zostanie miastem?

- To już jest proces zaawansowany. W połowie ub. r. Rada Gminy zdecydowała, by rozpocząć proces przekształcania gminy wiejskiej w miejsko – wiejską. Były konsultacje społeczne i mieszkańcy opowiedzieli się, by Chełmiec stał się miastem. Teraz wniosek pójdzie do wojewody, a później na posiedzenie Rady Ministrów. Rząd takie decyzje datuje zawsze na początek roku. Więc najwcześniej stanie się to 1 stycznia 2016 roku, i taką mam nadzieję.

Jakie korzyści przyniesie to Chełmcowi?

- Przykładem gmin miejsko – wiejskich w naszym regionie może być Stary Sącz I Bobowa. Chodzi przede wszystkim o środki unijne przeznaczone na obszary miejsko -wiejskie. Miasto może na przykład uczestniczyć w programie Kawka, wieś - nie. Mamy i wystarczającą liczbę mieszkańców – około 3,5 tysiąca w samym Chełmcu. Nawet mniejsze miejscowości uzyskiwały prawa miejskie. Mamy wymaganą infrastrukturę, wszystkie inne atuty. Wzrośnie prestiż miejscowości i jej mieszkańców, wzrosną ceny gruntów.

W rankingu Związku Powiatów Polskich Chełmiec uzyskał też III miejsce w rankingu gmin wiejskich w pozyskiwaniu energii odnawialnej. Za jakie przedsięwzięcia?

- Dopłaciliśmy mieszkańcom po około 2 tysiące złotych do 1200 instalacji solarnych, mieszkańcy mogli wziąć też kredyt umarzalny w 40 procentach. Poza tym zainstalowaliśmy 300 lamp hybrydowych zasilanych wiatrem i słońcem. Przymierzamy się również do budowy w Krasnem Potockim farmy solarnej o mocy 1 MW. Wcześniej zdobyliśmy czwarty raz z rzędu tytuł najlepszej gminy wiejskiej. W tym rankingu najbardziej liczą się pozyskane środki zewnętrzne – unijne i krajowe, ale kategorii jest prawie sto i ten ranking uważam za najbardziej miarodajny w kwestii aktywności gmin.

Wzrasta liczba mieszkańców, nie tylko z powodu przyrostu naturalnego, osiedlają się tu nowi mieszkańcy. Co ludzi przyciąga do Chełmca?

- Gmina otacza Nowy Sącz, ludzie wyprowadzają się z miasta, chcą mieszkać na obrzeżach, szukają lepszego powietrza. W Chełmcu mieszka się bardzo wygodnie, mamy cała potrzebną infrastrukturę. Przyciąga także możliwość rozwijania aktywności gospodarczej. W jednym z rankingów znaleźliśmy się na przedostatnim miejscu pod względem wysokości podatków, akurat w tym kontekście to cieszy. Mniejsze podatki miała tylko Łososina Dolna, gdzie są mniejsze podatki od środków transportu. Też będziemy zmierzać w tym kierunku.
 
Jak się panu współpracuje z nową Radą Gminy? Pańscy ludzie są w mniejszości.


- Kiedy 8 lat temu obejmowałem stanowisko wójta, do Rady weszły 3 czy 4 osoby z mojego komitetu wyborczego i dało się pracować skutecznie i efektywnie. Jeżeli się działa dla dobra mieszkańców, to wszystko inne przestaje się liczyć. Stygną z czasem zapędy polityczne i ambicjonalne, ludzie myślą racjonalnie, widzą że są ważniejsze problemy niż jałowe spory i polityka.

Rozmawiał Jan Gabrukiewicz

**
Bernard Stawiarski, ur. 1960 r., absolwent I LO  im. J. Długosza w Nowym Sączu i Akdemii Rolniczej (obecnie Uniwersytet Rolniczy) w Krakowie, wydział ogrodnictwa (dyplom 1984). Pochodzi i mieszka w Biczycach Dolnych, syn wieloletniego radnego gm. Chełmiec  i zasłużonego społecznika Jana Stawiarskiego, który w wieku 88 lat  nadal prezesuje spółce wodociągowej, oferującej najtańszą wodę w regionie. 
Zanim został wójtem (2006) m.in. prowadził gospodarstwo ogrodnicze, był parę lat na saksach w Kanadzie i Grecji, prowadził z przyjacielem świetnie prosperujący sklep spożywczy, a potem samodzielnie  - biuro rachunkowe i  firmę internetową.  Szczyci się tym, że ani jeden dzień nie przepracował na "państwowym". Współzałożyciel Fundacji Sądeckiej (d. Sądecka Fundacja Rozwoju Wsi i Rolnictwa), pracował przy pierwszych edycjach Forum Ekonomicznego w Krynicy (wtedy  Forum Polska - Wschód w Nawojowej).   
Żona - Jaonna jest doktorem ekonomii, zdobyła mandat radnego powiatowego (okr. gm. Chełmiec) w ostatnich wyborach samorządowych, prowadzi biuro konsultingowe "Account".  Mają trzy córki, Ania i Marysia są studentkami, Wandzia chodzi jeszcze do podstawówki.
 






Dziękujemy za przesłanie błędu