Trener Olimpii/Beskid w wywiadzie: „Nikt tego nie wytrzyma”
Dziesięć meczów za Wami. Dziewiąta pozycja w lidze martwi czy bardziej zachęca do jeszcze cięższej pracy?
- I tak i tak. Przed sezonem myślało się o ósmej pozycji, ale należy pamiętać, że różnice punktowe pomiędzy poszczególnymi zespołami, są tak naprawdę minimalne. Wystarczyłaby jedna wygrana w sobotę żeby znaleźć się na szóstym miejscu. Wszystko może się jeszcze zdarzyć. Niestety, w zespole mamy kilka kontuzji. Do końca bieżących rozgrywek nie zobaczymy już pewnie Anny Kalicieckiej, która zerwała więzadła. Trenuje z nami Tamara Smbatian, ale jeszcze nie wiadomo czy zagra w sobotę. Podobnie rzecz ma się z Karoliną Płachtą. Mimo wszystko będziemy walczyć!
W ostatniej kolejce polegliście w Lubinie z tamtejszym Metraco Zagłębiem aż dziesięcioma bramkami (28:38). Czego zabrakło Wam w tym meczu?
- Pełnego składu. Nie mogliśmy skorzystać z rozgrywającej, za nią na parkiet weszła kołowa, Aleksandra Olejarczyk. W związku z takim, a nie innym ruchem z naszej strony, pojawiły się błędy, a jak wiadomo każdy błąd to szansa dla rywala, który skrzętnie to wykorzystał.
Jest Pani zadowolona ze stopnia zaangażowania swoich podopiecznych?
- Tak, jak najbardziej! Muszę je pochwalić za ciężką pracę na treningach. Mamy dobrą atmosferę, brakuje nam tylko tego wspomnianego, całkowicie zdrowego składu osobowego.
W ten weekend zagracie ostatni mecz ligowy w tym roku. Możecie upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Waszym rywalem będzie bowiem Energa AZS Koszalin, drużyna o punkt przed Wami, więc można ją przeskoczyć w tabeli, a do tego wynagrodzić swoim kibicom ostatnie niepowodzenia.
- Byłoby wspaniale! To nasze wielkie marzenie. Walka na parkiecie zweryfikuje czy marzenia się spełniają. Mam nadzieję, że nie zabraknie nam szczęścia i dwa punkty zostaną w Nowym Sączu. Byłby to miły przedświąteczny prezent dla naszych fanów.
Czy w zimie w Nowym Sączu można spodziewać się rewolucji?
- Może nie rewolucji, ale dwie nowe szczypiornistki powinniśmy pozyskać. Potrzebujemy wzmocnień szczególnie na pozycji rozgrywającej. W innych klubach na jedną pozycję są po dwie równorzędne zawodniczki. Nikt nie wytrzyma przecież pełnych 60 minut.
Rozmawiał Remigiusz Szurek
Fot. arch. Starostwo Powiatowe; (RSZ)