Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
08/09/2012 - 19:25

MKS Sandecja, czyli piękne sny szybko mijają

Miało być tak pięknie – łatwa wygrana, łatwe punkty i awans w tabeli. A jest jedna, wielka klapa. Po kiepskiej grze zasłużona przegrana.

Sandecja Nowy Sącz – GKS Tychy 1-2 (1-2)
1:0 Burkhardt (karny) 7, 1:1 Kopczyk 31, 1:2 Kopczyk 44
Sędziował: Piotr Wasielewski z Kalisza.
Żółte kartki: Makuch, Burkhardt, Szeliga, Kowalski, Kosiorowski - Mańka, Bukowiec, Mączyński.
Sandecja: Cabaj - Makuch, Mateusz Kowalski, Szymura, Wilczyński - Szeliga (54 Piotr Kosiorowski), Leśniak (46 Mróz), Petran (46 Zinyak), Burkhardt, Wiśniewski - Świątek.
GKS: Misztal - Mańka, Balul, Kopczyk, Mączyński - Chomiuk, Babiarz, Kupczak, Bukowiec (83 Jarka), Rocki (60 Bąk) - Folc (65 Wawoczny).
Spotkanie rozpoczęło się źle dla Sandecji. Podczas rozgrzewki kontuzji doznał kapitan gospodarzy Aleksander. Ta sytuacja spowodowała małe zamieszanie. Miejsce chorego zawodnika zajął Świątek. Mecz rozpoczął się od ataków Sandecji. Po jednej z akcji w polu karnym został sfaulowany Świątek. Jedenastkę na bramkę zamienił Burkhardt. To była najjaśniejsza sytuacja w wykonaniu piłkarzy z Nowego Sącza. Im dłużej trwał mecz, tym przewaga rywali rosła, na szczęście z dużym wyczuciem bronił Cabaj i dlatego Sandecja wciąż prowadziła. W 31 minucie nie mógł już uchronić swój zespół od utraty gola. Kopczyk strzałem z najbliższej odległości nie dał mu szans. Wydawało się, że to spowoduje lepszą grę miejscowych. Nic z tych rzeczy, to zawodnicy GKS prowadzili szybką, dynamiczną i skuteczną grę. Efektem tego w 44 minucie była bramka dająca rywalom prowadzenie, a w roli egzekutora znów wystąpił Kopczyk.
Po przerwie Sandecja ruszyła do zdecydowanych ataków, ale nie da się wygrać, a nawet zremisować, kiedy się nie strzela. W drugiej połowie piłkarze z ul. Kilińskiego tylko raz!!! zagrozili bramce GKS.
(JEC)
 






Dziękujemy za przesłanie błędu