Rodzina dziękuje, 1,6 mln już jest dla Norberta. Oficjalny koniec zbiórki

W listopadzie zeszłego roku u Norberta Gumoli z Mochnaczki Niżnej koło Krynicy zdiagnozowano nawrót złośliwego raka neuroblastomę. Okres remisji trwał 6 lat. Nawrót choroby po tak długim czasie to bardzo rzadki przypadek. Wraz z rakiem wrócił koszmar szpitali i ciągłego strachu.
Zobacz także: Norbert, 12-letni chłopak, ponownie staje do walki z nowotworem
Chłopiec zgodnie z ustalonym protokołem przeszedł wszystkie etapy leczenia. Musiał mieć operacyjne wycięcia guza, który znajdował się między klatką piersiową a kręgosłupem, przeszedł wyniszczające cykle chemioterapii, autoprzeszczep i radioterapię. Pozostała jeszcze terapia przeciwciałami, która nie jest refundowana, ale Norbert musi ją przejść, aby zwiększyć szanse na wyzdrowienie. W czerwcu ustalono dla chłopca indywidualny koszt leczenia. Był to bardzo ciężki czas dla całej rodziny, ponieważ Norbert zaczynał trudny i ryzykowny etap leczenia, czyli autoprzeszczep we wrocławskim szpitalu. Rodzice wtedy usłyszeli, że zdrowie ich synka będzie kosztować 1 619 490 złotych. Kwota była bardzo wysoka, ale każde życie jest bezcenne i trzeba je chronić wszystkimi środkami.
Kwota ta wydawała się całkowicie poza zasięgiem, a trzeba ja było zdobyć do października. Oprócz strachu o Norberta, doszedł niepokój, bo przecież jakoś trzeba działać, coś zrobić żeby te pieniądze uzbierać. Rodzina dokonała rzeczy bardzo trudnej, wręcz niemożliwej. Zaczęło się małymi kroczkami, powoli od rejestracji zbiórek w ministerstwie i rozgłaszania, gdzie się dało, że taka pomoc jest potrzebna. Pomocną dłoń wyciągnęła także gmina Krynica-Zdrój. Burmistrz Dariusz Reśko ogłosił, że Urząd Miejski obejmuje patronatem zbiórki i dołoży wszelkich starań, aby pomóc rodzinie Norberta. Gmina wydrukowała też ulotki informacyjne o zbiórce dla chłopca.
Zobacz także: 21 tysięcy dla Norberta z Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju
I tak kamyk po kamyku ruszyła lawina pomocy. Rodzina zbierała pieniądze na festynach w kościołach i na imprezach okolicznościowych, ale wszyscy to wiedzą, bo niemal każdy mieszkaniec Sądecczyzny zna pomarańczową puszkę i wolontariuszy zbierających dla Norberta. W pomoc zaangażowali się znajomi i nieznajomi, ale wrażliwi na nieszczęście innych ludzie. Ruszyły strony internetowe i aukcje na Facebooku.
Zobacz także: Walka Norberta trwa. Przed chłopcem kolejne badania
Ostateczne zakończenie zbiórek było możliwe po uzyskaniu od Ministerstwa Zdrowia potwierdzenia o refundacji części kosztów terapii. Na tę decyzję rodzina czekała 2 miesiące. Do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy urzędnicy uruchomią dla Norberta specjalne środki. W pomoc zaangażowała się także Polonia z Chicago. Fundacja You Can Be My Angel zbierała fundusze dla Norberta, lecz z uwagi na decyzję Ministerstwa, pieniądze od "Aniołków" zostaną przekazane na inne potrzebujące dziecko z Polski.
Przez ostatnie 5 miesięcy, kiedy prowadziliśmy zbiórki pieniędzy dla syna, spotkaliśmy się z wielką dobrocią, ofiarnością i wsparciem ze strony wielu ludzi. Ciężko was wszystkich wymienić i wszystkim imiennie podziękować. To dzięki Wam Norbert mógł zacząć leczenie. Zawsze zostaniecie w naszych sercach - mówią Ewa i Piotr - rodzice Norberta.
- Kochani wolontariusze - wiemy, że dla nas przejechaliście tysiące kilometrów, załatwiliście setki spraw i poświęciliście mnóstwo czasu.
- Ogromne podziękowania składamy osobom z naszego najbliższego otoczenia, które były dla nas ciągłą inspiracją. Wasze pomysły i samodzielność w działaniu były bezcenne. My sami nie bylibyśmy w stanie włączyć się we wszystkie akcje. Dzięki wam mogliśmy się skupić na Norbercie i jego leczeniu.
- Podziękowania kierujemy także do naszej wioski Mochnaczki, od której otrzymaliśmy ogromne wsparcie finansowe i psychiczne oraz wszystkim pozostałym wioskom gminy, które natychmiast ruszyły z pomocą.
- Bóg zapłać także Księdzu Janowi Godkowi.
- Jesteśmy wdzięczni szkołom, które włączyły się w akcje "Składka zamiast Kwiatka", a także wszystkim ludziom, którzy działali organizując zbiórki w Internecie.
- Składamy wyrazy uznania gminie Krynica-Zdrój i burmistrzowi Dariuszowi Reśce za objęcie patronatem naszej zbiórki oraz możliwość kwestowania na wszystkich imprezach gminnych, dziękujemy za zainteresowanie i dobre słowo.
- Dziękujemy Ministerstwu Zdrowia za pokrycie części kosztów leczenia dzięki tej, długo wyczekiwanej informacji mogliśmy zakończyć zbiórki.
-Dziękujemy Fundacji You Can Be My Angel z Chicago, za objęcie opieką Norberta. Jesteśmy pełni podziwu dla waszych pomysłów, zaangażowania i poświęceniu w bezinteresownym pomaganiu innym. Będziemy Wam kibicować w dalszej pracy.
-Chcielibyśmy podziękować także całej redakcji Sądeczanina. Reporterzy portalu towarzyszyli nam w wielu akcjach opisując przebieg zbiórek i informując mieszkańców Sądecczyzny o stanie zdrowia Norberta. Dzięki Wam, wiedzieliśmy, że do wszystkich zainteresowanych dotrą informacje o naszej walce.
Choć jest już cała suma, niektóre zbiórki są dopiero rozliczane i pieniądze nadal wpływają na konto. Zostaną one zatrzymane przez 5 lat na subkoncie Norberta w fundacji Kawałek Nieba, aby zabezpieczyć ewentualne koszty dalszego leczenia. Po tym okresie, wszelkie niewykorzystane środki zostaną przekazane innemu potrzebującemu dziecku. Rodzice Norberta będą mieć pierwszeństwo wyboru i zdecydują, do kogo trafi pomoc.
Zobacz także: Norbert już po badaniach. Lekarze są dobrej myśli!
Rodzina teraz może odetchnąć z ulgą, ponieważ wie, że pieniądze już są i Norbert otrzyma całe niezbędne leczenie. Wszystko, co mogli zrobić ludzie zostało zrobione. Dzięki zaangażowaniu całego regionu, a także wielu ludzi z całego świata udało się dokonać niemal niemożliwego. Chłopca teraz czeka pół roku terapii, dzięki której zminimalizowane zostanie prawdopodobieństwo nawrotu choroby. Każdy darczyńca ma w tym swój udział i powinien być z siebie dumny. Każda, nawet najmniejsza kwota wrzucona do puszki lub wpłacona na konto tworzy tą zawrotną sumie 1,6 mln, która ratuje Norbertowi życie.
Rodzice Norberta mają nadzieję, że w marcu wraz z podaniem ostatniej dawki immunoterapii ich syn zamknie drzwi oddziału szpitalnego i na zawsze zapomni o onkologicznym koszmarze.
(KS) Fot. Archiwum rodziny Gumola