Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
22/11/2014 - 10:00

Weekendowy wywiad Paulina Masna: To moja najlepsza decyzja w życiu

Co tydzień w sobotę cykl "weekendowy wywiad". Rozmowa ze sportowcem Sądecczyzny i okolic. Piłka nożna, koszykówka, siatkówka i inne sporty. Dzisiaj rozmawiamy z piłkarką ręczną Olimpii/Beskid występującą na co dzień w PGNiG Superlidze kobiet Pauliną Masną.
Czy jako zawodniczka nowosądeckiego klubu czuje się Pani szczęśliwa?
- Powiem szczerze, że tak. Trafiłem tutaj z pierwszoligowego zespołu (AZS AWF Warszawa - przyp. red.). Piłka ręczna sprawia mi obecnie dużą frajdę i właśnie teraz, naprawdę czuję, że chcę się nią zajmować w dalszym ciągu.

W ostatnim meczu Olimpii/Beskid ze szczecińską Pogonią, przegranym przez Was 26:30, rzuciła Pani najwięcej punktów w zespole.
- Jakoś się tak udało (śmiech). W pojedynkę bym tego meczu nie zagrała, ani nie wygrała. Każdy punkt jest zasługą zespołu. Szkoda, że zabrakło nam czterech bramek. Miałybyśmy chociaż "oczko". 

Pani zespół nie prezentuje się w tym sezonie zbyt dobrze. Na dziesięć spotkań wygrałyście raptem dwa.
- Nie chcę zbyt wiele mówić na temat… poprzedniego trenera, bo nie powinnam ale myślę, że gdyby okres przygotowawczy był jakoś inaczej przepracowany, w bardziej przemyślany sposób, to może miałybyśmy teraz więcej punktów na koncie. Drużyna i tak gra dobrze. Brakuje nam jednak szczęścia. Często brakuje nam również kilku bramek, czasami może zbyt długo trwa dla nas mecz… Praca z nowym trenerem trwa od niedawna. Jego praca powinna procentować i druga runda może być dla nas udana. Mamy przed sobą przeciwników, których będziemy podejmować u siebie, bardzo dużo punktów będzie do zdobycia, nie boję się tego powiedzieć, w sposób „stuprocentowy”.

Podtrzymując wątek trenerski. Rezygnacja Lucyny Zygmunt z funkcji trenerki, była zatem dobrym posunięciem?
- Myślę, że tak. Coś nie działało zbyt dobrze w poprzednim układzie. Teraz, gdy przyszedł nowy trener (Dusan Danis – przyp. red.) w naszych szeregach pojawiła się motywacja. Musiałyśmy pokazać się od nowa. Trener żadnej z nas przecież nie znał. Trenujemy w zupełnie inny sposób. Szkoleniowiec stosuje inne metody. Funkcjonujemy obecnie bardziej profesjonalnie, co szczerze mi się podoba.

Na co stać Waszą drużynę w tym sezonie?
- Może nie widać tego po obecnie trwającej rundzie, ale pierwsza ósemka jest jak najbardziej w naszym zasięgu. O wyższe lokaty raczej nie będziemy mogły się pokusić, bo nie będzie już jak. Ale ta ósemka powinna być dla nas takim „pewniakiem”.

Chciałaby Pani zostać w Nowym Sączu na dłużej?
- Przyjście tutaj, było chyba moją najlepszą życiową decyzją. Zobaczymy jak będzie dalej, jak na dalszą współpracę będzie zapatrywał się zarząd klubu. Wszystko okaże się po sezonie.

Kto wygra dzisiejszy pojedynek i dlaczego?

- Powiem nieskromnie, że atut własnego boiska działa na naszą korzyść. Rozmawiałyśmy o tym w szatni i uważamy, że dwa punkty na nowosądeckim terenie to jedyne wyjście.

Z innej beczki. Co lubi Pani robić w wolnych chwilach? Zauważyłem, że interesuje się Pani piłką... nożną.
- Nie powiem jednak, że futbol to moja pasja. Po prostu żadna forma uprawiania sportu nie jest mi obca. Rekreacyjnie chwytam się różnych dyscyplin. Jeżdżę na rowerze, „kopię” we wspomnianą piłkę…Lubię też popatrzeć na mecz. Poza sportem lubię obejrzeć ciekawy film i tak, całkiem przyjemnie i aktywnie, płynie mi czas.

Wcześniej rozmawialiśmy z piłkarzem Sebastianem Leszczakiem grającym obecnie w trzecioligowym Porońcu Poronin.




Rozmawiał Remigiusz Szurek
Fot. (RSZ); archiwum
 






Dziękujemy za przesłanie błędu