Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
24/11/2021 - 14:05

Na co dzień pracuje w sądeckim więzieniu. Teraz został wicemistrzem Polski

Sądeczanin Piotr Jurkowski, który na co dzień jako funkcjonariusz pracuje w Zakładzie Karnym w Nowym Sączu, został wicemistrzem Polski w Samochodowych Wyścigach Górskich.

- Na co dzień jest funkcjonariuszem działu kwatermistrzowskiego w sądeckim więzieniu. Sumiennie wykonuje zawodowe obowiązki, zawsze służy pomocą. Przez kolegów doceniany za zaraźliwy optymizm, za charakterystyczny śmiech niosący się po korytarzu, który rozładowuje każdą stresową sytuację i trudy służbowego dnia. Gdy go usłyszysz nic cię nie powstrzyma, po prostu też się uśmiechniesz – tak o swoim koledze z pracy, a jednocześnie wicemistrzu Polski opowiada Aleksandra Czosnyk,  rzeczniczka dyrektora Zakładu Karnego w Nowym Sączu.

Sądeczanin Piotr Jurkowski po godzinach spędzonych w pracy wskakuje w kombinezon, wkłada na głowę kask, odpala silnik i mknie na tor swoim „maluchem”.  A „maluch” jest nie byle jaki! To istny mały potwór. Od poczciwego, znanego wszystkim Fiata 126p różni się prawie wszystkim. Pod jego maską kryje się silnik o pojemności ponad 800 cm sześciennych i 60 koni mechanicznych (dla porównania „zwykły” nie przekracza 24 KM).

Podrasowany siłacz z cywilnego auta zachował jedynie budę i blok silnika. Modyfikacji poddana została cała reszta - skrzynia biegów, zawieszenie, układ hamulcowy, a z wnętrza nadwozia zniknęło wszystko co zbędne i komfortowe, żeby zrobić miejsce dla klatki bezpieczeństwa i odchudzić maszynę możliwie maksymalnie. Wszystko dla lepszych osiągów.

Sądecka samochodówka i zdobyty w niej zawód mechanika to był pierwszy krok do spełnienia chłopięcych marzeń. Od małolata, jeszcze bez licencji, kiedy tylko miał możliwość brał udział w konkursowych jazdach samochodowych. Pierwsze próby zwrotności, slalomy, zrywy i hamowania, pierwsze próby o charakterze rajdowym, które od prawdziwych odcinków specjalnych różnią się jedynie mniejszą długością próby oraz niższą średnią prędkością, jaką da się uzyskać. Drobne zwycięstwa i większe sukcesy w amatorskich wyścigach tylko podsycały apetyt na więcej, aż w końcu skłoniły do zrobienia licencji wyścigowej i przyłączenia się do automobilklubu zrzeszonego w PZM.

- Mówi się, że niemożliwe nie istnieje. Ale bez ciężkiej pracy i zaangażowania nic samo się nie zadzieje – dodaje rzeczniczka.

 Marzenia się nie spełniają, marzenia trzeba zrealizować. Bo chyba najważniejszym w tym sukcesie jest fakt, że samochód od podstaw jest przygotowany przez Piotrka samodzielnie.  Zajęło mu to ponad dwa lata. Godziny spędzone w garażu, pot, smar i łzy, worek pieniędzy poświęcony pasji, a nie na „ważniejsze” cele sprawiły, że w 2017 roku pod skrzydłami Automobilklubu STOMIL w Dębicy, debiutował w Górskich Samochodowych Mistrzostwach Polski. W kolejnych latach starty były coraz bardziej satysfakcjonujące, a zajmowane trzecie lub czwarte lokaty sprawiały dużo radości i zagrzewały do dalszych starań. W tym roku, jako członek Automobilklubu Bieckiego, tuż po ostatnim wyścigu, który odbył się we wrześniu w Korczynie wiadomo było nieoficjalnie, że zdobędzie wicemistrzostwo w klasyfikacji klasy 12a.

- Pełen sukces nasz kolega oficjalnie i z pełną pompą odtrąbił w minioną sobotę 20 listopada, w Centrum Olimpijskim w Warszawie, gdzie na uroczystym zakończeniu sezonu wręczono zwycięzcom trofea - szarfy GSMP i puchary – mówi z dumą Aleksandra Czosnyk. (Opr. RG, fot. Anna Mrozek, archiwum prywatne)







Dziękujemy za przesłanie błędu