Norbert Job o odwołanej walce w Rzymie: przygotowania nie poszły na marne
- Moje treningi sporo się zmieniły, ponieważ – z wiadomych względów – wszystkie kluby i siłownie są zamknięte. Nie tylko ja, ale również inni sportowcy muszą sobie jakoś radzić w zaistniałej sytuacji. W moim przypadku wygląda to następująco: w tygodniu staram się robić od 4 do 6 jednostek treningowych – opowiada Norbert Job.
- Zwykle mieszam treningi kondycyjne z treningiem siłowym. Do tego, w miarę możliwości, dodaję treningi techniczne na worku lub na tarczach z moim bratem, z którym wspólnie trenujemy w klubie Halny Nowy Sącz.
Taki tryb, w połączeniu z odpowiednią dietą, sprawia, że nie muszę martwić się o formę. Kiedy to wszystko się skończy, będę mógł wrócić do treningów w klubie i doskonalić swoje umiejętności w szerszym gronie zawodników, a także podczas walk – wyjaśnia Norbert.
- Najbardziej brakuje mi sesji sparingowych, które są nieodłącznym elementem moich przygotowań. Brakuje mi też kontaktu z kolegami po fachu i wspólnych „wymian uprzejmości na treningach”…
W tym sporcie kondycja psychiczna jest dużo ważniejsza od fizycznej, co dla niektórych może brzmieć zaskakująco. Moim zdaniem kickboxing jest sportem odpowiednim dla osób mocnych psychicznie i mających twardy charakter. Dlaczego?
28 marca w Rzymie miałem stoczyć walkę dla jednej z największych na świecie organizacji Enfusion. Przygotowania do startu rozpocząłem 3 miesiące wcześniej. Niestety, przez obecną sytuację gala została odwołana, o czym dowiedziałem się 3 tygodnie przed walką… Byłem niesamowicie zdenerwowany całą sytuacją, jednak musiałem się z tym pogodzić i dalej robić swoje. Nigdy nie twierdzę, że przygotowania poszły na marne.
Może to dziwnie zabrzmi, ale od zawsze lubiłem się bić. Od małego oglądałem walki w telewizji, śledziłem kariery czołowych zawodników, po prostu czułem ten klimat. Wybrałem ten, a nie inny sport – i nie żałuję.
[email protected], fot. archiwum prywatne