Było tu 40 tysięcy osób! Nikt nie wyszedł z pustymi rękami! [ZDJĘCIA]
- Przyznam szczerze, że celowo przyjechaliśmy na Agropromocję dziś, w drugi dzień, bo już w zeszłym roku się przekonaliśmy, że pod koniec drugiego dnia wystawcy dają super zniżki. Co kupiłam? Cebulki ozdobnego czosnku, jeden wieniec i jeden bukiet z suszu, bo co roku wymieniam je na jesień. Kupiłam sporo miodu, córki jak zwykle pojadły oscypki - mówi pani Ewelina.
Zobacz też: Gigantyczny korek do Nawojowej. Podróż na Agropromocję – droga przez mękę
- Dla moich dzieci jak zwykle były najważniejsze zwierzaki. Jestem zaskoczona, bo spodziewałam się, że najbardziej przypadną im do gustu szynszyle a okazało się, że wygrały pszczoły. Wystawcy z pasieki MIŚ, mieli taką szklaną przenośną szafkę z pszczołami a właściciel okazał się świetnym rozmówcą dla dzieci.
Córeczki zobaczyły pierwszy raz w życiu królową pszczół, dowiedziały się jak królowa oznacza trutnia, czyli sezonowego króla, jak pszczoły tańcem informują resztę ula, gdzie są kwiaty i poznały mnóstwo innych ciekawostek. Ja sama, dorosła z przyjemnością wysłuchałam tej pogadanki a dziewczynki przez kilkanaście minut słuchały z otwartymi buziami, co w wieku trzech i sześciu lat jest naprawdę nie lada sprawą - relacjonuje pani Ewa.
Zobacz też: Nawojowa: Kolejna Agropromocja już za rok!
- Ja przyjechałem specjalnie po winorośl i po iglaki od nadleśnictwa - chwali się zakupami świeżoupieczony właściciel działki ogrodowo - rekreacyjnej w Starym Sączu.
- No i klops. Okazało się, że są wystawcy z ptakami. I już musiałem obiecać synowi, który właśnie poszedł do pierwszej klasy, że jak będzie grzeczny w szkole to dostanie kanarka. Kanarek kosztuje 100 złotych a syn ma już ponad dwieście złotych po wizytach u dziadków uzbierane, więc Kacper już powiedział, że sam sobie kupi ptaszka - śmieje się pan Radosław Zych.
ES [email protected] Fot.: Krzysztof Stachura